Rolnicy i sadownicy mówią dość! Zapowiadają, że 4 listopada wyjdą na ulice polskich miast, aby manifestować przeciwko brakowi pomocy ze strony rządzących, wobec szkód i strat jakie ponieśli w wyniku nałożenia przez Rosją embarga na polskie warzywa i owoce.

My jako sadownicy określiliśmy jednoznacznie: wymagamy od rządu i od ministra rolnictwa konkretnych, skutecznych działań; nie działań medialnych, nie pokazywania się, nie tworzenia atmosfery zafrasowania i zapracowania, tylko skuteczności.

– podkreśla Tomasz Solis, wiceprezes Sadowników RP.

Przypomnę tylko, że Komisja Europejska zdecydowała, że nie przyzna polskim rolnikom oczekiwanej kwoty odszkodowania w wysokości 145 mln euro, bowiem zdaniem unijnych urzędników polskie potrzeby są dużo mniejsze.

Czekam na reakcję premier Ewy Kopacz. Czy zobaczymy ją 4 listopada na ulicach z rolnikami? Czy będzie miała odwagę wyjść do protestujących ludzi i rozmawiać o ich problemach? Co im powie?

Dużo łatwiej jest bronić dobrego imienia rolników w kontekście „frajerskich” słów Marka Sawickiego. Bez problemu można mówić w studiu telewizyjnym, że wsparcie rolnikom z uwagi na ich szkody się należy, że są solą polskiej ziemi. Trudniej jest cokolwiek zrobić wobec ich tragedii.

Protest rolników, tuż przed wyborami samorządowymi zmusi Ewę Kopacz do działania. Przypuszczam, że manifestacja podyktowana jest nadzieję, iż rząd dla uspokojenia sytuacji, przed wyborami łatwiej zabrnie w obietnice konkretne, bez wyjścia, za które będzie można go szybko rozliczyć. Podkreślę – konkrety, a nie frazesy.

Ogólnopolski protest rolników będzie pierwszym bardzo poważnym sprawdzianem premier Kopacz, która dotychczas wychodzi do ludzi, jednak jej spotkania z wyborcami są mało spontaniczne. Oglądanie serów, wąchanie jabłek – to wszystko ustawione przez sztabowców PO sytuacje. Spontaniczne wyjście do ludzi, próba zmierzenia się z ogniem krytyki oko w oko z oczekującym pomocy człowiekiem, może nam pokazać wiele prawdy o szefowej rządu.