Wolski o Niesiołowskim: rządzący wciąż uznają, że lepiej mieć jednego wariata od brudnej roboty. NASZ WYWIAD

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

wPolityce.pl: Stefan Niesiołowski kontynuuje swoje występy i ataki na dziennikarzy. Ostatnio zaliczył Joannę Lichocką w poczet „PiSowskich śmieci”, nazwał tak również tygodnik „wSieci”. Dziś z kolei krytykuje konkretnych dziennikarzy wymieniając ich nazwiska. Tak powinien się zachowywać człowiek władzy?

Marcin Wolski: Niezwykle trudno mi komentować to, co mówi i robi Stefan Niesiołowski. Nawet w okresie, gdy byłem dyrektorem Polskiego ZOO, nie zajmowałem się osobnikami chorymi na wściekliznę… Jedyna rada, jaką można polecić kolegom partyjnym Niesiołowskiego, jest taka, by doprowadzić do izolowania go, np. w zakładzie zamkniętym. Na pewno trzeba go wykluczyć z polityki. Nie mówiąc już o tym, że powinien natychmiast przestać pełnić funkcję przewodniczącego komisji obrony.

Jednak o niczym takim na razie nie ma mowy. Dlatego Niesiołowski przekracza kolejne granice?

To jest niesłychanie smutne, ponieważ Niesiołowski jako działacz opozycji antykomunistycznej miał piękną kartę. Zachowywał się dzielnie w zdominowanym przez lewice Sejmie kontraktowym. Można o jego przeszłości mówić wiele. Jednak to, co się obecnie dzieje, nie mieści się w żadnej konwencji - ani w konwencji walki politycznej, ani w konwencji dobrego wychowania. Mamy festiwale bezsilnej agresji. Równie dobrze można by nazywać dziennikarzy drugiej strony „szmatami”, „lizusami”, „partyjnymi lokajami”. Jednak to przecież niczego nie załatwi. Nawet jeśli polemizujemy z jakimiś stanowiskami, to powinniśmy odwoływać się do konkretów, a nie obrażać krytyków. Na marginesie mówiąc wolałbym być „PiSowskim śmieciem” niż brylantem Platformy.

Dlaczego Platforma akceptuje tego typu wypowiedzi? Niesiołowski ma zgodę na takie działanie?

Jaki jest Stefan Niesiołowski, każdy widzi. To wszystko świadczy przerażająco głównie o jego kolegach. W polskim obyczaju toruje sobie drogę przekonanie, że obok tego faceta, który siada po pijaku i zabija na drodze kilka osób, równie winni są ci, którzy na tę sytuację przyzwolili, dali mu kluczyki, wsiedli do samochodu itd. Przypadek Niesiołowskiego jest bardzo podobny. Ktoś na to pozwala, ktoś to akceptuje.

Może Niesiołowskiego nie da się ucywilizować?

Jeden bojkot towarzyski jego kolegów, jedna mocna uwaga jego zwierzchników politycznych przywołałaby go do porządku. Jednak to się nie dzieje. To oznacza, że praktyka narzucona przez Donalda Tuska jest aktualna. Jak widać rządzący wciąż uznają, że lepiej mieć jednego wariata od brudnej roboty. Kiedyś był nim Palikot, później wystawiono Niesiołowskiego. Nie pojmuję tej taktyki. To niczego nie załatwia. A tylko ośmiesza całą formację polityczną, której powinno zależeć na tym, by uchodzić za poważną.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.