Sikorski geniuszem? Uczniem Machiavellego? Nie – to po prostu celebryta…

fot. PAP/Rafał Guz
fot. PAP/Rafał Guz

W związku z „propozycją lwowską” Kazimierz Marcinkiewicz obwieścił, że Radosław Sikorski jest geniuszempo raz kolejny dając dowód, że kompletnie nie potrafi zatrzymać się przed granicą śmieszności, i chyba nawet jej nie dostrzega.

Były premier powiedział to, usiłując podać rękę byłemu szefowi MSZ. Według Marcinkiewicza „cały wywiad Sikorskiego mógł być zaplanowany. Chodziło o to, by przypomnieć Amerykanom o Ukrainie”, a „żeby to się przebiło do amerykańskich decydentów, on musiał użyć „czegoś”” – czyli powiedzieć coś niecodziennego, wstrząsającego. Zresztą możliwe. że chodziło jeszcze o coś innego, bo „dlaczego Sikorski wycofał się ze swoich słów? Może chciał ten niewypał zlikwidować, usunąć dlatego, że Donald Tusk będzie przez 5 lat szefem Rady Europejskiej. Żeby wybić komukolwiek jakiekolwiek narzędzia szantażowania wobec Donalda Tuska”.

W ten sposób Marcinkiewicz dołączył do całkiem już sporej grupy osób, próbujących podnieść Sikorskiego z PR-owego dna, na którym z własnej woli się znalazł, poprzez zasugerowanie, że tak naprawdę to zrealizował on swój cel, a tak w ogóle. to cały jego występ był przemyślany i niezwykle machiavelistyczny.

Ludzie ci (najczęściej luźniej lub ściślej związani z MSZ) mówią (lub piszą w sieciach społecznościowych) zwykle coś takiego:

nic nie mogę powiedzieć, mam zawiązane usta, ale jestem w posiadaniu ogromnej tajemnicy…. Sikorski miał rację, postąpił odważnie i rozważnie zarazem, poświęcił się, i gdybyście tylko wiedzieli, o co w tym wszystkim chodzi….

Tu z reguły następuje cisza, albo też mętne sugestie, że Rosjanie przygotowywali jakiś horror, jakąś informacyjną bombę, którą Sikorski swoją wypowiedzią rozbroił.

Paradoksalnie nieco podobnie postępują niektórzy zakamieniali wrogowie obecnego marszałka Sejmu, którzy również doszukują się w jego zachowaniu głębi i racjonalności. Ich zdaniem ujawniając złożoną Tuskowi propozycję Sikorski miał celowo i świadomie zadać straszliwy cios expremierowi, skompromitować go.

Miałoby to się dziać w ramach podskórnej wojny frakcyjnej w Platformie Obywatelskiej, albo też zupełnie prywatnej dintojry. Były minister ma przecież wszelkie powody, by próbować odegrać się na długoletnim szefie, który oszukał go i potraktował jak „zająca” we własnej grze o wysokie stanowisko w Unii, podczas gdy Sikorski do końca wierzył, że tak naprawdę Polska zabiega o posadę dla niego…

Pociągająca wizja, jednak nie wierzę w nią, podobnie jak w żadną inną, wyżej sygnalizowaną.

Bo wspólny mianownik tych wszystkich interpretacji jest taki, że Sikorski zadziałał w sposób przemyślany, i to z góry wiedząc (albo przynajmniej – uznając za prawdopodobne), iż będzie musiał ze swoich twierdzeń się wycofać. I to właśnie jest kompletnie nieprawdopodobne. Bo żaden polityk nigdy nie podjąłby świadomie działania, którego prawdopodobnym efektem może być jego dokumentne ośmieszenie. Dla realizacji jakiegoś celu (zbożnego – jak „rozbrojenie informacyjnej bomby Putina”, czy też pachnącego prywatą – jak odegranie się na kimś) polityk może poświęcić wiele. Ale w żadnym wypadku nie reputację kogoś poważnego. Bo ośmieszenie (w odróżnieniu od np.utraty opinii człowieka uczciwego…) i potrafi strasznie zaboleć osobiście, i wręcz zagrozić samej egzystencji ośmieszonego w polityce.

To dotyczy wszystkich. A tym bardziej Radosława Sikorskiego, którego ego jest legendarne.

Nie wierzę więc w żadną opowieść o tym, jakoby opowieść exministra była elementem jakiejś z góry zaplanowanej, machiavelistycznej rozgrywki. Sądzę, że raczej mieliśmy do czynienia z wybrykiem, u podstaw którego leżało właśnie to ego. W końcu kiedy się było pieszczochem mediów i obiektem powszechnego zainteresowania, a już przez parę tygodni się tego nie czuje, można zrobić coś bardzo dziwnego, żeby ten dreszcz, wynikający z bycia obiektem zainteresowania, wrócił choć na chwilę…

To w końcu dość typowa przypadłość celebrytów.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.