Prof. Rybiński o szczycie klimatycznym: Tu nie chodzi o ekologię, to brutalna walka o interesy. NASZ WYWIAD

Fot. PAP/Radek Pietruszka
Fot. PAP/Radek Pietruszka

wPolityce.pl: Sporo zamieszania wokół szczytu klimatycznego i porozumienia, jakie tam zawarto. Mamy do czynienia z klęską Polski, jak głosi opozycja, czy też sukcesem, jak mówi władza?

Prof. Krzysztof Rybiński: Szczyt unijny zawsze obliczony jest na to, żeby tak sformułować komunikat po szczycie, by każdy przywódca mógł wrócić do swojego kraju i ogłosić sukces. I tak jest też w tym wypadku. Ci, co chcieli ograniczać emisję, mogą wrócić do swoich zielonych krajów, głównie na Północy Europy, i powiedzieć: „przyspieszamy proces ograniczania emisji CO2, ziemia będzie bezpieczniejsza, a efekt cieplarniany został zneutralizowany”. Inni, których gospodarki emitują dużo CO2 i są, jak w Polsce, oparte na węglu, a zatem będą teraz zarzynane, będą mogli powiedzieć obywatelom: „zobaczcie, dostaliśmy dodatkowe pieniądze, które pozwolą nam sfinansować rewolucję technologiczną, jesteśmy wygrani”. Taki jest i ten szczyt unijny. Każdy ogłosił swój „sukces”.

Polska jednak będzie ponosić realne koszty związane z obranym kursem polityki klimatycznej. Warto to robić?

Tego nikt właściwie nie wie. Pamiętajmy, że analizy trendów dotyczących emisji dwutlenku węgla za chwilę mogą się okazać wielką bzdurą.

Dlaczego?

Trwa w tej chwili wielka technologiczna rewolucja, dotycząca źródeł energii. Najprawdopodobniej w ciągu najbliższych paru lat to, co mówiliśmy o efekcie globalnego ocieplenia i emisji dwutlenku węgla, odejdzie do lamusa. Bowiem nowe technologie zmienią dotychczasowe reguły gry. Tak naprawdę to nie wiemy dziś, jakie dokładnie będą skutki przyjętych rozwiązań. Wiemy jednak, że w kraju, w którym podstawą energetyki jest węgiel, tego typu zapisy i propozycje dla gospodarki mogą być groźne, ponieważ mogą doprowadzić do spadku konkurencyjności energochłonnych branż gospodarki, wzrostu bezrobocia i cen energii elektrycznej. Dla nas to nie jest dobra wiadomość, więc efekt tego szczytu dla Polski jest niekorzystny.

PiS apelował przed szczytem, by premier Ewa Kopacz zawetowała to porozumienie. Czy tak należało zrobić w Pana ocenie?

W Unii Europejskiej każdy kraj stara się nie być sam. Jeśli jest jeden blokujący jakieś rozwiązanie, to się go wytyka palcami i mówi: „zablokowaliście coś, na czym nam wszystkim zależało, więc jak się pojawi sprawa ważna dla was to na pewno nie przejdzie”. Jeśli nie udało się zbudować koalicji krajów, które zablokowałyby sprawę polityki klimatycznej, to Polsce nie wypadało być samotnym blokującym. Jednak dla mnie jest jasne, że zmiany mające ograniczać emisję dwutlenku węgla mają bardzo niewiele wspólnego z ekologią, czy dbaniem o przyszłość Ziemi.

O co zatem chodzi?

W tle są bardzo brutalne gry silnych grup interesów, które zarabiają na tego typu decyzjach politycznych. Tu zarabiają głównie grupy przemysłowe z Europy Zachodniej, głównie Niemcy, tracą zaś sektory polskiej gospodarki.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.