Przypadek Radosława Sikorskiego, czyli Czerska Fabryka Kitu, Spółka z p.o.

Fot. PAP/Rafał Guz
Fot. PAP/Rafał Guz

W dniu dzisiejszym pełną parą pracują w fabryce obie linie produkcyjne. Zarówno jedna, jak i druga wytwarzają kit najwyższej jakości, gdyż dotyczy najwyższych osób w państwie i spraw wagi państwowej.

Na pierwszej taśmie produkcyjnej Radosław Sikorski, nasz Twitterowy Wojownik albo – jak powiadają inni – Radek, Nasz Wesoły Sanitariusz . Generalnie linia produkuje kit mający zakleić dyplomatołkowatość Sikorskiego za pomocą określenia „gafa”. Chodzi o to, że każdemu zdarzają się gafy, a Sikorski ma wielkie zasługi. I zasługi przeważają nad gafami, to już zostało przeliczone w czerskiej pracowni analitycznej. Czyli mieliśmy wytrawnego mistrza dyplomacji, który jednakowoż miał taki feblik, że nie potrafił utrzymać języka za zębami.

Ot,  jak to określił dzisiaj Donald Tusk:

Gdy kładę na szali to, co osiągnął Radosław Sikorski, z tym, co czasami zepsuł, to saldo jest dodatnie.

Warto tu na moment zatrzymać taśmę produkcyjną. Sikorski powiedział w wywiadzie dla portalu Politico, że w lutym 2008 roku na spotkaniu  w cztery oczy w Moskwie z Putinem, polski premier Tusk usłyszał odeń propozycję wspólnego rozbioru Ukrainy. Dzisiaj były premier Tusk mówi, że: nie było spotkania w cztery oczy z Putinem w Moskwie; w ogóle w Moskwie nie było mowy o Ukrainie; na żadnym z innych spotkań Tuska z Putinem nie padła propozycja rozbioru Ukrainy. Jaśniej już być nie może – Sikorski się nie pomylił co do miejsca i daty, Sikorski to wszystko wymyślił. Ten człowiek mógłby zrobić wielką karierę w Radio Erewań.

Mamy bowiem drugą osobę w państwie, marszałka Sejmu, który jest konfabulantem, mitomanem, narcyzem i pozerem. Dlatego fabryka wytwarza duże ilości kitu o jego zasłudze, czyli mitycznym Partnerstwie Wschodnim, o którym ciągle słyszymy, lecz nie możemy się dopatrzyć jakichkolwiek efektów jego istnienia. To znaczy efekty są, lecz odwrotne od spodziewanych, wystarczy popatrzeć, co się dzieje dzisiaj na Ukrainie  i na odsunięcie Polski od wpływu na te sprawy, co Putin na spółkę z Merkel uczynili jednym zamaszystym gestem. Taki gest w języku potocznym nazywa się „na odlew”. To tyle, jeśli chodzi o zasługi Sikorskiego. W tym kontekście nie ma się co dziwić, że Czerska Fabryka Kitu nie nadąża z podażą tego gatunku – popyt jest szalony.

Na drugiej linii produkcyjnej natomiast trwa akordowa produkcja kitu na potrzeby olbrzymiego, osobistego sukcesu premier Ewy Kopacz na szczycie Unii. Premier pojechała do Brukseli, żeby walczyć przeciwko wzrostowi cen energii w Polsce, a ten wzrost determinowały cele pakietu klimatyczno-energetycznego, jakie zaproponowała Unia. Końcowy efekt jest taki, że premier Kopacz podpisała pakiet w takim kształcie, o którym sama mówiła, że grozi olbrzymimi podwyżkami cen energii w Polsce.

Jednak wbrew zdrowemu rozsądkowi, logice i faktom Czerska Fabryka Kitu produkuje kit, że premier Kopacz odniosła sukces. Miałby on polegać na tym, że wywalczyła rekompensaty. Rzeczywiście, obiecano Polsce rekompensaty. I tu jest właśnie pies pogrzebany, bo jeśli chodzi o rekompensaty w kontekście pakietu klimatyczno-energetycznego, to mamy fatalny precedens. A mianowicie w 2008 roku premier Tusk także podpisał pakiet i ogłosił sukces, gdyż wywalczył dla Polski rekompensaty. O  ile dobrze pamiętam, była wtedy mowa o 60 miliardach dla Polski. Premier Tusk obślinił się wówczas w nieprzytomnym zachwycie nad swoim sukcesem.

Tyle, że rekompensaty okazały się na wodzie pisane, były świstkiem bez znaczenia i premier musiał trzy lata później zawetować swój ”rekompensatowy” sukces. Żaląc się zresztą przy okazji tego weta, że to Unia nie dotrzymała umowy, a on oczywiście Unii uwierzył jak szlachetny druh drużynowy w harcerskie słowo honoru. Rekompensaty bowiem pozostały na papierze (nota bene dobrze byłoby się dowiedzieć, gdzie się podziało te 60 miliardów z 2008 roku, co się z nimi stało?), a zobowiązania tak ochoczo podjęte przez Tuska pozostały jak najbardziej  w realu. Zatem doświadczenie mamy jak najgorsze i wydawać by się mogło, że nauka powinna być dla Polski oczywista: starać się zmieniać zapisy pakietu, a nie akceptować pustych obietnic w postaci rekompensat.

Tymczasem Ewa Kopacz niczego się nie nauczyła  na błędach swojego poprzednika , lecz z tępą bezmyślnością  je powtórzyła. A żeby dopełnić ponurej groteski, powtarza nawet podobne frazy, których Tusk używał, wetując swój „sukces” w 2011 roku:

Rekompensaty to gwarancja tego, że nie będą rosły ceny energii.

Błąd można zrobić, nawet wielki błąd, ludzka rzecz . Powtórzyć ten sam błąd to już głupota. Ale świadomie popełnić ten sam błąd, to w przypadku szefa rządu ociera się zdradę stanu. Nie dziwota, że taśma nie nadąża z produkcją kitu.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.