Kowal: Chowanie się Polski podnieci imperializm Kremla

fot. M. Czutko
fot. M. Czutko

Dążenie do odbudowy imperium jest stałym elementem polityki Rosji wobec krajów, które powstały po upadku ZSRR, nie tylko wobec Ukrainy. By się o tym przekonać, wystarczy prześledzić agresję Rosji na Gruzję w 2008 r. - mówi Paweł Kowal z Polski Razem w rozmowie z Rzeczpospolitą.

Zdaniem Kowala sygnały, że Rosja jest zainteresowana podziałem Ukrainy i aneksją Krymu, pojawiły się dużo wcześniej, bo jak przypomina, już w 2009 r. mer Moskwy Jurij Łużkow mówił, że Rosja ma ochotę przejąć Krym.

Problem polega jednak na czymś innym. Uważni obserwatorzy w Europie i USA już w połowie lat 90. – by przywołać Jana Nowaka- -Jeziorańskiego – mieli świadomość tego, w jakim kierunku zmienia się polityka Rosji pod koniec ery Jelcyna. Od wojny czeczeńskiej (lata 1994–1996 i 1999–2006 – red.) przez późniejsze wojny handlowe z europejskimi sąsiadami, agresję na Gruzję, ostry atak słowny na Ukrainę podczas szczytu NATO w Bukareszcie w 2008 r., wojnę energetyczną z Ukrainą w 2009 r. aż po Krym, Donbas itd. można się było w tym zorientować.

—zauważa

Dziś kłopot mają ci, którzy opierali swoją wizję polityki zagranicznej na złudzeniach. Dopiero teraz odkrywają współczesny imperializm Rosji. Fakty były jednoznaczne już od wielu lat.

—dodaje Kowal.

Były eurodeputowany zauważa, że polska polityka zagraniczna po dojściu PO do władzy miała dobre i złe momenty.

Błędem było demonstrowanie, że będzie odwrotnie, niż robił prezydent Kaczyński. Błędem był sygnał wysłany na samym początku, że Rosja będzie dla nas ważniejsza niż Ukraina, czyli przyjęcie ambasadora rosyjskiego przez premiera, i to jako pierwszego, czego nie praktykuje się w dyplomacji. Błędem było to, że wizyty na Wschodzie Donald Tusk zaczął właśnie od Moskwy. Błędem było odpuszczenie wspólnego stanowiska z Litwą w 2008 r. w sprawie blokowania członkostwa Rosji w WTO. Ale były też lepsze momenty. Dobrze oceniam pewne elementy Partnerstwa Wschodniego czy wspólne stanowisko rządu PO i prezydenta Lecha Kaczyńskiego na szczyt NATO w Bukareszcie.

—wylicza.

Analizując dzisiejsze działania rządu Kowal stwierdza:

Dziś niepokoi to, że choć informacja o słowach Putina tak zelektryzowała opinię publiczną, wciąż na poważnie rozważa się przeorientowanie naszej polityki wschodniej. Słyszymy zapowiedzi, że zostawimy ją instytucjom unijnym, gdy jak na dłoni widać, że one z tego obowiązku się nie wywiązują. Zasada „śpiewajmy w jednym chórze z Unią” to stanowczo za mało. Musimy unikać popadnięcia w izolację, ale dziś widzimy, że nie jesteśmy dopuszczani do kluczowych rozmów, mimo że gramy w unijnej orkiestrze – samo bycie w niej od izolacji nie chroni.

Jego zdaniem zapowiedź Ewy Kopacz, że Polska w sprawie Ukrainy nie będzie się wychylać poza stanowisko UE to zły kierunek.

Mamy dość argumentów, by oczekiwać, żeby właśnie teraz Polska grała ambitniej. Jako sąsiad Ukrainy nie możemy chować głowy w piasek, bo nie przeniesiemy się z tego miejsca w Europie, w którym jesteśmy. (…)Nasze chowanie się tylko by podnieciło imperializm Kremla

-– uważa polityk Polski Razem

ansa/Rz

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.