Lwowski balon próbny Putina – Tusk uwierzył, że Rosja traktuje nas jak mocarstwo…

Fot. KPRM/KPRM
Fot. KPRM/KPRM

Dlaczego cała afera Sikorski-Tusk-Putin kompromituje i ośmiesza byłego szefa MSZ, nie trzeba nikomu tłumaczyć. Warto jednak zastanowić się, dlaczego kompromituje (i w jakimś sensie również ośmiesza, choć w inny sposób niż Sikorskiego) samego Tuska.

Nie kompromituje Tuska sam fakt, że informacją o zapuszczeniu pod jego adresem przez Putina takiego „balonu próbnego” nie podzielił się ze światem. Politykę międzynarodową uprawia się w milczeniu; sekretność jest jej warunkiem. Skądinąd ówczesny prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili twierdzi, że Tusk poinformował go o ofercie władcy Kremla, nie można więc powiedzieć że premier Polski nic nie zrobił w tej sprawie.

Kompromituje go natomiast moim zdaniem fakt, że balon próbny Putina był czegoś oczywistym dowodem, a wszystkie późniejsze działania Tuska dowodzą, że on tego czegoś w ogóle nie dostrzegł. A być może wręcz zrozumiał go opacznie.

Otóż wysyłając ów balon Putin nie miał oczywiście na myśli „szczerej” propozycji rozbiorowej. Z wszystkich możliwych względów nie mógł liczyć na to, że zostanie ona przyjęta.

Ale przede wszystkim liczył moim zdaniem na to, że choć jego sugestia zaakceptowana w sensie dosłownym nie zostanie, to zarazem zostanie przyjęta jako dowód na daleko posunięte dobre intencje Rosji wobec Polski. Dowód na to, że nasz kraj traktowany jest przez Moskwę bardzo poważnie, jako niemal równorzędne mocarstwo. Dowód na to, że w strategicznym myśleniu Kremla jest miejsce na bardzo dobre relacje z Polską. I dowód na to, że sprawa ukraińska jest dla Rosji tak ważna, że aż sonduje, czy nie mielibyśmy ochoty rozpocząć z nią poważnych negocjacji rozbiorowych (skądinąd, gdyby polski rząd w jakimś ataku szaleństwa poszedł w tą stronę, Moskwa rzecz jasna wykorzystałaby to z zimną krwią; potrafiła odwrócić sytuację by wykreować się w oczach Ukraińców jako obrońca przed rewanżyzmem Lachów…).

A wszystko to razem miało przekonać Tuska, że nawet jeśli nie da się wziąć na lep Lwowa, to może liczyć ze strony Rosji na bardzo, bardzo wiele, na bardzo, bardzo wielu polach, jeśli zdecyduje się na głęboki „reset” z Kremlem.

I wszystko wskazuje, że tę zaplanowaną dla niego rolę lwowski balon próbny spełnił. Bo już w czasie pobytu w Moskwie w lutym 2008 roku Tusk mówił o przyszłej polsko rosyjskiej STRATEGICZNEJ (podkreślenie moje – PS) współpracy. A w czasie spaceru po Placu Czerwonym pytany przez dziennikarzy o wrażenia wypowiadał się w sposób bardzo łechcący rosyjski nacjonalizm („jestem pod wrażeniem… nie wiedziałem, że Kreml jest aż taki wielki…!” – nie niedoceniajmy takich gestów, realizowanych w dobie poppolityki, w dodatku wobec Rosjan, instynktownie pragnących od sąsiadów aktów symbolicznej uległości).

To, co działo się potem, jest dobrze znane. Polskie wsparcie dla Ukrainy przez dłuższy czas pozostawało osłabione w stosunku do poziomu, wyznaczanego nie tylko przez okres rządów PiS, ale również przez rządy poprzednie. Wyraźnie przygotowywano również ustępstwa wobec Rosji w dziedzinie symboliki, np.w kwestii tego, czy uznajemy Katyń za „tylko” zbrodnię wojenną, czy też również za ludobójstwo (nie zdążyło tu stać się nic nieodwracalnego, ale warto poczytać sobie ówczesną publicystykę i sprzyjającej resetowi „GW”, i osób związanych z ministrem Sikorskim by zobaczyć, w jaką stronę to wszystko wtedy szło).

Łatwość, z jaką Tusk skapitulował przed Rosjanami w kwestii śledztwa smoleńskiego miała różne źródła. Ale jednym z nich była też ewidentnie wiara w dobre wobec Polski intencje Kremla. Z kolei jednym ze źródeł tej wiary był, moim zdaniem, lwowski balon próbny Putina… Dopiero wizyta Miedwiediewa w Polsce, która wykazała że Rosjanie ewidentnie nie chcą czynić rządzącej naszym krajem ekipie żadnych prezentów bez otrzymania w zamian czegoś, co w opinii Kremla takie prezenty uzasadniałoby, a czego ekipa Tuska mimo wszystko nie chciała a w każdym razie nie zdecydowała się oddać, zaczęła proces bardzo powolnego, stopniowego trzeźwienia polskiej władzy.

Podsumowując – reakcja na lwowski balon próbny Putina (podobnie jak w ogóle cała kwestia polsko-rosyjskiego „resetu”) dowodzi gigantycznej naiwności Tuska, a co najmniej – jego całkowitego braku rozumienia Rosji. I jedno, i drugie powinno trwale eliminować z grona polityków, mogących sprawować władzę w Polsce. Że nie eliminuje – to już inna, bardzo przykra sprawa.

——————————————————————————————————

Surowa, bezkompromisowa ocena polityki obecnego przywódcy Rosji: ” Rosja Putina” autorstwa Anny Politkowskiej. Książka do nabycia wSklepiku.pl!

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.