„Przez długi czas - aż po wydarzenia związane z 10 kwietnia 2010 r. - premier Tusk nie zdawał sobie sprawy z potęgi zła, które siedzi w Putinie - mówi w rozmowie z portalem Onet.pl Krystyna Kurczab-Redlich, dziennikarka i pisarka, która pracuje obecnie nad książką o Władimirze Putinie.
Kurczab-Redlich podkreśla, że gdyby faktycznie Putin wprost zaproponował Tuskowi udział w rozbiorze Ukrainy, to byłoby to w jego stylu. Mówi również, że „najbardziej przerażająca dla Putina była ukraińska Pomarańczowa Rewolucja”.
Zapewne byłaby to prowokacja. Władimir Putin czekałby na to, co odpowie premier Donald Tusk. I - jak twierdził początkowo Radosław Sikorski - dobrze, gdyby Tusk w takiej sytuacji był na tyle mądry, by nic nie odpowiedzieć. Putin jest szantażystą i intrygantem - ale to niestety nie dla wszystkich dawniej było jasne
—przekonuje dziennikarka i wieloletnia korespondentka w Moskwie. Według niej propozycja na pewno nie padła w formie żartu. Bo Putin jest bezwzględny.
Rozmowy przywódców państw - zwłaszcza w cztery oczy - z Putinem bywają niebezpieczne. Po jednej z nich w trakcie konfliktu w Gruzji prezydent Nicolas Sarkozy wyszedł „zanietrzeźwiony”, a Putin - rozradowany. Czy ten incydent ośmieszający prezydenta Francji wpłynął na jego późniejszą ustępliwość wobec Putina - trudno powiedzieć. Ale i wykluczyć trudno
—kontynuuje Kurczab-Redlich. Według niej rozmowa Putin-Tusk w każdej chwili mogłaby zostać wykorzystana przeciwko polskiemu premierowi.
W każdym razie jakakolwiek byłaby intencja poruszenia tematu możliwego współudziału Polski w rozbiorze Ukrainy, byłaby to intencja negatywna - szkodzić premierowi Polski
—uważa dziennikarka. Jak twierdzi o „rozbiorze Ukrainy” Putin intensywnie myślał i mówił już od 2005 r., ale „nikt tego nie chciał usłyszeć”.
Najbardziej przerażającym dla niego doświadczeniem była Pomarańczowa Rewolucja. Po niej mówił o Ukrainie tylko w tonie lekceważenia lub agresji
—wspomina Kurczab-Redlich. Jej zdaniem gdy Tusk w 2008 r. pojechał do Moskwy był jeszcze „swieżakiem”, który nic nie wiedział o Putinie.
Po prostu nie był przygotowany do lekcji rosyjskiego. Nie przygotował się - traktował go jako lidera podobnego do wszystkich innych, z którym można wchodzić w pertraktacje i rozmawiać na zasadach obowiązujących na całym świecie. Przez długi czas - aż po wydarzenia związane z 10 kwietnia 2010 r. - premier Tusk nie zdawał sobie sprawy z potęgi zła, które siedzi w Putinie
—dodaje. I podkreśla, że „wszystko, co robi Putin, jest skierowane na destrukcję.
Tusk, którego w wielu sprawach zdecydowanie popierałam i popieram nadal, akurat ws. rosyjskich bardzo długo był w „zerówce”, nim przeszedł do pierwszej klasy. A maturę zdał dopiero przy sprawach Ukrainy
—przekonuje Kurczab-Redlich.
Ryb, Onet.pl
——————————————————————————————
Polecamy wSklepiku.pl:„Imperium zła. Reaktywacja”:Dlaczego Putin zakłócił pokój świata? Jaki plan ekspansji przewiduje Kreml?
Przeczytaj tę książkę i pomyśl – ZANIM BĘDZIE ZA PÓŹNO!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/219132-krystyna-kurczab-redlich-broni-tuska-nie-znal-potegi-zla-ktore-siedzi-w-putinie-w-sprawach-rosyjskich-byl-wowczas-w-zerowce