Kaczyński: Sprawa Sikorskiego nie może być zamknięta. W życiu publicznym nie ma miejsca na osoby nieodpowiedzialne

Fot. PAP/Jakub Kamiński
Fot. PAP/Jakub Kamiński

Jarosław Kaczyński uważa, że polski rząd nie ma innego wyboru niż zawetowanie porozumienia klimatycznego, jakim ma się zajmować szczyt Unii Europejskiej.

Mamy przed sobą moment, w którym polskie władze muszą podjąć decyzje o daleko idących skutkach dla polskiego rozwoju gospodarczego i przyszłości Polski. To musi być decyzja odważa i zgodna z naszymi interesami. A w polskim interesie jest to, by Polska mogła w dalszym ciągu korzystać z energii z węgla, by polski rozwój nie był obciążony wzrostem kosztów energii

— tłumaczył prezes PiS na konferencji prasowej.

Dodał, że „jedyną decyzją, jaką obecnie można podjąć, jest weto”.

Jeśli polski rząd nie zdecyduje się na to, pójdzie na kompromisy, to będzie brał na siebie odpowiedzialność za to, że szanse, by nasz kraj nadrabiał zapóźnienia zostaną w ogromnym stopniu ograniczone, czy wręcz wykluczone na dziesięciolecia. Jest w tej chwili out-out. Albo władze zawetują to porozumienie, narażając się na krytykę w Unii, albo okaże się, że reprezentują kogoś innego, a nie naród polski. Naród chce żyć na równym poziomie, co inne narody, szczególnie na Zachodzie

— tłumaczył były premier.

Dodał, że Polska ma pełne prawo weta w tej sprawie.

Celem naszego wejścia  do UE było wyrównanie szans. A to jest niemożliwe, by tak wysokich cenach energii, jakie są w tej chwili proponowane. Władze mają obowiązek zawetować te propozycje. Po wecie można podjąć rozmowę. Jednak w tej chwili nie ma już na to czasu, jedynym wyjściem jest weto. Każdy rząd, który czuje się odpowiedzialny za naród, za Polskę, taką decyzję podejmie

— tłumaczył Kaczyński.

Dodał, że „opowiadanie o kompromisach to opowiadanie dla naiwnych, a jeśli nie będzie weta śruba będzie przykręcana”.

Choć omawiany temat jest bardzo ważny dla Polski i polskiej gospodarki w czasie konferencji okazało się, że dziennikarze wolą pytać o wypowiedź Radosława Sikorskiego. Nie zabrakło zaskakujących tez i pytań, wskazujących w jaki sposób zaciemniana będzie sprawa skandalicznego zachowania marszałka Sikorskiego.

Pierwsze pytanie dotyczyło… śp. Lecha Kaczyńskiego.

Które z wystąpień Lecha Kaczyńskiego po szczycie NATO w 2008 roku było poświęcone groźbie rozbioru Ukrainy przez Rosję?

— pytała jedna z dziennikarek TVN, odnosząc się do słów Putina, który mówił w czasie tego posiedzenia, że Ukraina to sztuczny twór.

Nie będę odpowiadał na to pytanie, bo nie ma to żadnego związku z obecną sytuacją. Lech Kaczyński dał wyraz swojemu stanowisku w sposób najmocniejszy w czasie swojego przemówienia w Tbilisi, gdy mówił: „najpierw Gruzja, później Ukraina”. Poleciał tam w bardzo trudnych warunkach, przy uporze premiera Tuska, który nie chciał mu dać samolotu

— przypomniał prezes Kaczyński.

Dodał, że „wszyscy słyszeli słowa Putina” o tym, że Ukraina jest sztucznym krajem.

Lech Kaczyński wywalczył deklarację kanclerza Merkel, że Gruzja i Ukraina nie mają zamkniętej drogi do NATO. To było sukcesem mojego brata, lub też odpowiedzią na to, co mówił Putin

— mówił Kaczyński.

Pytany o słowa Grzegorza Schetyny, który mówił, że sprawa słów Radosława Sikorskiego jest już wyjaśniona prezes PiS mówił:

Ta sprawa nie może być zamknięta, ponieważ w polskim życiu publicznym nie mogą występować na tak ważnych stanowiskach osoby zupełnie nieodpowiedzialne. Możemy mówić o tej nieodpowiedzialności zarówno w kontekście tego, co miało się zdarzyć w Moskwie w 2008, jak i jeśli chodzi o tę wypowiedź. Politycy dowiadują się o różnych rzeczach, szczególności ci, którzy zajmują najważniejsze stanowiska. O jednych można mówić od razu, o innych po jakimś czasie. Jednak są też i takie, o których nie można mówić nigdy, do grobowej deski. Każdy polityk musi o tym pamiętać. To też przyczynek do tej sprawy. Ona nie może być zamknięta. Rozumiem, że przedstawiciel władzy chce tę sprawę zamknąć, ale od tego jest opozycja, by takie sprawy stawiać. To nasz obowiązek wobec Polski.

Kolejne pytanie było jeszcze bardziej kuriozalne. Jarosław Kowalski z programu TVN-u „Czarno na białym” pytał: Dlaczego Antoni Macierewicz wrócił do Warszawy po tragedii smoleńskiej, do BBN czy piwnic Pałacu Prezydenckiego? Jakich dokumentów chciał bronić czego się bał?”

Na pytanie wyglądające niczym prowokacja prezes PiS odpowiedział:

Jest od dłuższego czasu prowadzona taka akcja w stylu najgorszych czasów propagandy, by oskarżyć posła Macierewicza o coś. Antoni Macierewicz był uczestnikiem tej części delegacji, która pojechała pociągiem. Próbował się dostać na lotnisko, ale nie dostał się. I musiał wracać. To jest cała odpowiedź na to pytanie. A cała reszta to coś, co mogę powiedzieć tylko, że jest wstrętne.

wrp

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.