„Gazeta Wyborcza” może niejednego obudzić skuteczniej niż poranna kawa. Dziś podczas przeglądania prasy, w pięciolinijkowym akapicie w niedużym artykuliku w GW udało mi się doliczyć kilku poważnych manipulacji.
Idzie o tekst na stronie 6. (środa, 22 października 2014), pt. „Pomnik smoleński nie na wybory”. Niby nieduża, niepozorna notka, a aż kipi od półprawd i przekłamań. Artykulik zaczyna się od słów:
30 sygnatariuszy listu do prezydenta RP zebrało się wczoraj ws. pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej.
Na tym spotkaniu ustalono, że decyzję w sprawie pomnika pan prezydent podejmie po wyborach samorządowych.
Z ostatniego akapitu tekstu „GW” dowiadujemy się zaś, że:
Część rodzin smoleńskich bojkotuje patronat prezydenta.
Ładne kwiatki, nieprawdaż? Co to znaczy: „część rodzin” i co znaczy, że „bojkotują”? Prawda jest taka, że na tym spotkaniu nie było w istocie większości rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej. 10 kwietnia 2010 r. zginęło 96 osób. Trzydziestu sygnatariuszy listu, powstałego w Kancelarii Prezydenta, nie oznacza przedstawicieli 30 rodzin. To jest trzydziestu przedstawicieli kilku rodzin. Ilu? Tego dokładnie nie wiadomo. Nazwiska sygnatariuszy owiane są tajemnicą. Wiadomo tylko tyle, że list powstał w Kancelarii Prezydenta.
Czytaj więcej: To się w głowie nie mieści! List rodzin ws. smoleńskiego pomnika powstał w… kancelarii prezydenta!
Reszta rodzin nie była o liście poinformowana ani zaproszona na spotkanie do prezydenta. Jak można więc mówić o bojkocie?
Mówimy o pomniku wszystkich ofiar katastrofy, tymczasem ja i inne rodziny nie byliśmy na żadne spotkanie zaproszeni. Jak więc mogliśmy je zbojkotować?
— pyta mnie zaskoczona Dorota Skrzypek, wdowa po prezesie NBP.
Nie miałam wiedzy o liście ani o spotkaniu. Miałam przyjść bez zaproszenia?
— dziwi się Dorota Skrzypek.
To nie byłby dobry pomysł, bo wtedy „Gazeta Wyborcza” mogłaby napisać, że przedstawiciele rodzin wdarli się na spotkanie z prezydentem, sforsowali drzwi, urządzili żałosny spektakl lub coś w tym stylu.
Pominięto nas, podobnie jak pomija się nas we wszystkich innych kwestiach dotyczących katastrofy smoleńskiej. Część rodzin jest po prostu uważana za wrogów w tej sprawie. To jedno wielkie kłamstwo
— podsumowuje Dorota Skrzypek.
W kolejnym zdaniu tego samego akapitu „Gazeta Wyborcza” informuje, że:
Na spotkanie nie przyszedł Jarosław Kaczyński, bo - jak stwierdził - „nie będzie brał udziału w komedii”.
I tu znów nie wiadomo, czy prezes PiS w ogóle o spotkaniu wiedział, bo przecież nie jest sygnatariuszem listu. Ale przecież dla „Gazety Wyborczej” oczywiste jest, że cokolwiek zrobi Jarosław Kaczyński, to jątrzy, a jak milczy, to wyłącznie złowrogo.
Tyle o wnikliwości „Gazety Wyborczej”.
Co zaś się tyczy dobrej woli pana prezydenta tak ostatnio eksponowanej we wszelkich mediach, jest na nią prosty test. Zanim pan prezydent zdecyduje coś w sprawie pomnika, mógłby zrobić jedną rzecz, która byłaby prawdziwym dowodem jego dobrej woli. Wystarczyłoby na razie, żeby znicze, które Polacy stawiają każdego dziesiątego dnia miesiąca nie były gaszone, a kwiaty przynoszone z dobrej woli przez Polaków, którzy podtrzymują pamięć, nie były natychmiast wyrzucane. To byłby dowód, że głowa państwa ma czyste intencje.
Czytaj także:
———————————————————————————————————
„Moi Rodzice” to najbardziej wyczekiwana książka ostatnich lat. O Lechu i Marii Kaczyńskich w rozmowie z Dorotą Łosiewicz opowiada ich córka Marta Kaczyńska: „Moi Rodzice” Książka do nabycia wSklepiku.pl. Polecamy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/219082-dwa-zdania-i-trzy-klamstwa-w-sprawie-pomnika-ofiar-katastrofy-czyli-swiat-wedlug-gazety-wyborczej