Jezus Maria! Sikorski chyba zakończył swoją karierę. Ale w tej sprawie jest ważnym świadkiem

fot.PAP/ J. Kamiński
fot.PAP/ J. Kamiński

Bez wątpienia Radosław Sikorski popełnił kuriozalny błąd. Jeśli rzeczywiście po tylu latach zdecydował się ujawnić taką rozmowę między Donaldem Tuskiem i Władimirem Putinem, to przecież postawił swojego dawnego szefa w maksymalnie trudnym położeniu. Staje się więc niewiarygodny dla potencjalnych politycznych partnerów, tak krajowych jak i zagranicznych.

Wydaje się więc, że to zapowiedź końca jego kariery. Łatwość tej wpadki jest na tyle dziwna, że rodzi pytania o jego powagę w wielu innych sytuacjach. Czy to człowiek w ogóle panujący nad swoimi emocjami, odpowiedzialny?

Ale przecież Sikorski raczej nie mógł sobie tego całkowicie wymyśleć. Możliwe, że koloryzował, zwłaszcza, że to pierwsze spotkanie Tusk-Putin nie było spotkaniem w cztery oczy. Ale przecież nie jest szaleńcem, a tylko szaleniec mógłby puścić w takim stopniu wodze fantazji aby cała ta historia nie zawierała w sobie rdzenia prawdy.

Relacja Sikorskiego dla portalu Politico jest spokojna, precyzyjna. Możliwe, że wypowiedziana dla popisu, ale pasująca do tego wszystkiego, co wiemy o Putinie.

Pasująca także do tamtych czasów. Decyzja o radykalnym polepszeniu relacji z Rosją, podjęta na przełomie 2007 i 2008 roku głównie po to aby zmienić opcję partyjnych poprzedników i zagrać na nosie niecierpianemu prezydentowi, wiązała się z ochłodzeniem stosunków z Kijowem. Decyzja nowego polskiego premiera aby na początku jechać do Moskwy była wręcz demonstracją. Czy Putin miał prawo wyciągać aż tak radykalne wnioski?

Zapewne jeśli nawet nie miał, jeśli był to dowód jego swoistej ekstrawagancji, dalsze wypadki potwierdziły w części jego intuicje. Ani ta domniemana sugestia nie zahamowała pędu ekipy Tuska do zbliżenia z Moskwą, ani kolejne jawne już demonstracje. Choćby wystąpienie z dnia 1 września 2009 roku Putina goszczącego w Polsce z okazji rocznicy drugiej wojny światowej, w której posługując się analogiami do przedwojennego systemu wersalskiego sugerował gotowość jakiegoś podważenia współczesnego ładu. Dopiero po tym fakcie polskie starania o reset w stosunkach z Rosją osiągnął dopiero swoje apogeum. Skutkiem był Smoleńsk.

Sikorski podczas swoich spóźnionych tłumaczeń posługuje się analogiami do współczesnych wyskoków Putina, choćby zapowiedzi wobec szefa Komisji Europejskiej, że w dwa tygodnie mógłby być w charakterze najeźdźcy w europejskich stolicach. Ale po pierwsze ta wypowiedź ma charakter groźby a nie oferty. Po drugie, po niej nie następuje, przy całym oportunizmie europejskiej polityki, polepszenie stosunków Zachodu z Moskwą. A wtedy reakcją było polepszenie stosunków Warszawy z Kremlem.

PO ma dziś kłopot. Bo albo ma marszałka Sejmu, a do niedawna ministra spraw zagranicznych – szaleńca, albo jeden z jej ważnych polityków złamał z niewiadomych powodów zmowę milczenia.

Ja w szaleństwo Sikorskiego nie mam powodu wierzyć. Pozostaje więc wyrzucenie przezeń na wierzch czegoś niebywale brudnego, a starannie skrywanego. Dziwne, że nie zauważył tego Bartosz Wieliński komentując ten wywiad wczoraj dla „Gazety Wyborczej”. W jego wersji mamy jednego negatywnego bohatera: Putina, złapanego z niewiadomych powodów na draństwie.

Tusk nie miał powodu aby taką rozmowę ujawniać, choć zdarzali się europejscy politycy, którzy będąc przedmiotem słownej brutalności rosyjskich polityków reagowali od razu publicznie (choćby dawny minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii relacjonujący prawie od razu chamstwo swojego odpowiednika z Moskwy). Nie stosujący się w tym przypadku do reguł dyplomacji. Ale Tusk miał na pewno obowiązek wyciągnąć wnioski. Tego nie zrobił.

Jeśli przychodzi do mnie gangster z bandycką ofertą, mogą istnieć ważne powody aby go nie demaskować. Ale jeśli staram się po tym jeszcze mocniej zacieśnić z nim więzi….?

Sikorski wedle wszelkich reguł obowiązujących w polityce powinien trzymać tę historię ukrytą jak najgłębiej. Ujawniając ją, wyrządził szkodę, nie tylko Tuskowi ale i polskiemu państwu, pokazując jak marna była jego polityka. Ale zarazem jest w tej sprawie ważnym świadkiem.

On powinien wypaść z życia politycznego, bo przejawia zręczność człowieka próbującego grać na pianinie przy pomocy łomu. Ale przede wszystkim z polskiej polityki powinien wypaść raz na zawsze Donald Tusk. A jego partia ponieść karę w najbliższych wyborach.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.