Prywatne gierki Sikorskiego a klęska polskiej polityki zagranicznej

fot. PAP/Jakub Kamiński
fot. PAP/Jakub Kamiński

Ujawnione przez obecnego marszałka Sejmu szczegóły rozmowy Donalda Tuska z Władimirem Putinem w 2008 roku w Moskwie słusznie budzą oburzenie w wielu obserwatorach polskiej sceny politycznej.

CZYTAJ WIĘCEJ: Gen. Polko: Relacja Sikorskiego dowodzi, że rząd wykazał się niewiarygodnym zaniedbaniem. NASZ WYWIAD

Przy tej okazji bardzo ważne są także dwie inne kwestie: jakie były intencje Sikorskiego oraz dlaczego mimo alarmujących sygnałów polska polityka zagraniczna była silnie zorientowana na Rosję.

Po pierwsze, co by mówić o Radosławie Sikorskim, to jednak jest sprawnym graczem i dobrze wiedział, jaki będzie skutek jego wypowiedzi dla portalu Politico. Skoro tak, to ciśnie się na usta bardzo ważne pytanie: co marszałek Sejmu chciał osiągnąć wywołując polityczną burzę w Polsce. Znając przebieg jego dotychczasowej kariery politycznej i jego osobiste ambicje i cechy charakteru można sądzić, że po prostu gra na siebie. Sprawiając olbrzymi wizerunkowy kłopot Tuskowi (na klika tygodni przed objęciem stanowiska w RE) wepchnął również na minę Ewę Kopacz (namaszczoną przez Tuska na premiera) wiedząc, że sam nie poniesie żadnych konsekwencji o czym przekonał się chociażby po aferze taśmowej.

Być może zatem wywołanie zamieszania na polskiej scenie politycznej jest elementem budowy swojego zaplecza politycznego, które jest mu niezbędne aby mógł aspirować chociażby do roli premiera, a w późniejszym czasie (po drugiej kadencji Komorowskiego) prezydenta. Jeśli tak, to zasadne wydaje się pytanie, czy nie jest to efekt jakiegoś dealu z Komorowskim i Schetyną o których wiadomo, że z Tuskiem łączą trudne relacje. Kolejny kryzys jaki przechodzi Platforma (sztucznie wywołany przez Sikorskiego) przybliża ją do utraty władzy, a co za tym idzie rozpadu, po którym będzie można budować jakąś nową inicjatywę polityczną.

Po drugie, wywiad Sikorskiego pokazuje, że polska polityka zagraniczna w czasie rządów PO-PSL poniosła całkowitą klęskę. Co więcej stała się zagrożeniem dla bezpieczeństwa Polski. Skoro już w 2008 roku Donald Tusk wiedział, że Rosja wraca do ekspansywnej, neoimperialnej polityki (propozycja rozbioru Ukrainy, inwazja na Gruzję), to dlaczego nadal forsowano współpracę z Rosją? Na początku 2009 roku Sikorski roztaczał nawet wizję Rosji w strukturach NATO, a we wrześniu tego samego roku Tusk i Putin gawędzili sobie na sopockim molo.

Z kolei w 2012 roku, a więc już dwa lata po katastrofie smoleńskiej, BBN przygotował ekspertyzy, z których wynikało, że to Rosja, a nie NATO miała być gwarantem bezpieczeństwa Polski w Europie. Donald Tusk musiał być zatem silnie uzależniony od Moskwy i ta musiała mieć na niego bardzo mocne „kwity”, których ujawnienia przez cały okres swojego urzędowania się obawiał. To tłumaczy też między innymi spolegliwość w sprawie śledztwa smoleńskiego i wyjaśniania przyczyn tej katastrofy. Dodatkowo, w tle jest sprawa przetargów na informatyzację ważnych polskich instytucji przez rosyjską firmę, czy ujawniona agentura w Sejmie i MON.

Z powyższego może wynikać, że Sikorski próbuje rozbroić jakąś bombę, szykowaną przez Rosjan, a która stałaby się (po serii afer) gwoździem do trumny wielu polityków koalicji rządzącej i samej Platformy Obywatelskiej. Wywiad dla Politico być może miał na celu zmniejszenie rozmiaru politycznych zniszczeń i przygotowanie opinii publicznej na to, co wkrótce może zostać ujawnione, a tym samym osłabić wydźwięk potężnego uderzenia w rząd.

CZYTAJ TEŻ: Pani Ewa stawia do kąta swawolnego Radzia, czyli wojna w platformerskim przedszkolu. Zabawek dostarczy Putin?

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.