Rewelacje Sikorskiego na temat moskiewskich rozmów Tuska. Prawda, czy blef? Jeśli prawda, to ich łobuzerstwo nie zna granic

fot. ansa/wPolityce.pl
fot. ansa/wPolityce.pl

Nie wiem, czy można do końca wierzyć Sikorskiemu. Putin, oczywiście, to szkaradna postać, chytry lis, agresor i złowrogi satrapa, ale były minister spraw zagranicznych nie w pełni zasługuje na zaufanie.

Wystarczy przypomnieć mu słynny nowy układ Ribbentrop - Mołotow. Gdy tylko trzeba było, z uwagi na dalszą karierę, odwołać, prawdziwe zresztą porównanie, wycofał się z niego natychmiast. Teraz, po latach, przypomniał sobie o rosyjskim carze, który miał namawiać Polskę do zajęcia części Ukrainy, a Lwów uznał nawet za polskie miasto. Jeśli to się miało dziać w 2008 roku, to znaczy, że tuż przed taktycznym przekazaniem prezydentury Miedwiediewowi, choć tak naprawdę rządził w Rosji nadal Putin.

Sikorski, chcąc nie chcąc, wystawia Tuskowi najgorszą z możliwych opinii. Nie tylko dlatego, że były premier, w imię nie wiadomo czego, utrzymywał wszystko w tajemnicy. Gdyby świat na czas miał dowody na próbę wciągnięcia Polski w awanturę ukraińską, która rozpoczęła się i tak parę lat później, nie mógłby oficjalnie udawać idioty, jak czynił do niedawna. Słowa ówczesnego polskiego premiera musiałyby zrobić wrażenie tak na politykach Europy, jak i Stanów Zjednoczonych. Tusk mówiłby przecież nie jako ktoś tam, ale jako premier rządu państwa należącego zarówno do Unii, jak i NATO. Ale Sikorski wkopał Tuska jeszcze bardziej, bo przedstawił go, w świetle późniejszych wydarzeń w Gruzji, jako politycznego oszusta i drania, by nie powiedzieć jeszcze gorzej.

Oto wizyta Tuska w Moskwie odbyła się w lutym 2008 roku, a Lech Kaczyński poleciał w słynną podróż do Gruzji w sierpniu tego samego roku. I właśnie w sierpniu padły tam słowa przepowiadające, że najpierw Gruzja, potem Ukraina , potem kraje nadbałtyckie i Polska. I jak się zachował wówczas Tusk, Komorowski, Sikorski i cała ta rządząca czereda? W żadnym z nich nie odezwała się resztka honoru, gram przyzwoitości polityka, polskiego polityka. Kpili z polskiego prezydenta, mając na dłoni dowody, że mówił odważnie, ale przede wszystkim proroczo. Tusk, jak nikt na świecie, doskonale wówczas wiedział, że Lech Kaczyński zachował się, jak wielki polityk, wielki strateg i wielki przywódca. I że na jego tle wypada, jak pastuch w przebraniu premiera, a na dodatek na służbie u obcego.

Dlaczego Sikorski teraz sobie o tym przypomniał i raptem nabrał trochę większej odwagi? Nie bardzo wiadomo, ale gdyby w grę wchodziła jego przyszła kandydatura na prezydenta, którą popiera ponoć przyszły szef PO o nazwisku Schetyna, to są to igrce warte jej uczestników. Obrzydliwych i cuchnących. O każdej godzinie, w każdym miejscu i w każdych okolicznościach. Nawet, gdy zginął Wielki Polski Prezydent, kłamstwa, polityczne łajdactwa były w ich repertuarze stale. Wściekła wataha, walcząca o michę dla siebie i swojej sitwy. Idźcie już precz!

——————————————————————————————

Zapraszamy do naszego portalowego sklepu wSklepiku.pl. W ofercie ogromny wybór tanich książek oraz unikatowe gadżety z logotypem wPolityce.pl!

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.