W przypadku ppłk. Zbigniewa J., zatrzymanego w związku z aferą szpiegowską między bajki można włożyć opowieści o wywiadowcach operujących wielkimi pieniędzmi. Jak podają Wprost i Fakt, zwerbowany oficer otrzymał za przekazane GRU informacje w sumie niespełna 100 tys. zł.
Nie brał za to setek tysięcy złotych czy luksusowych prezentów. Za informacje dostawał każdorazowo po kilkaset dolarów
— mówi Faktowi osoba znająca kulisy sprawy. Wiadomo, że pułkownik miał problemy osobiste, ale nie był szantażowany.
Można to nazwać kryzysem wieku średniego. Klasyczne kłopoty damsko-męskie: żona, inne kobiety…
— mówi informator.
J. absolutnie widział, co robi. Miał świadomość udziału w obcym wywiadzie
— pisze z kolei „Wprost”. Według gazety pułkownik, choć nie pełnił eksponowanej funkcji w armii to jednak miał nieoficjalne dojście do dowódców jednostek. Często spotykał się z nimi na zakrapianych imprezach, miał mozliwość poznania nastrojów panujących w wojsku.
Z kolei Stanisław S., prawnik z podwójnym, polsko - rosyjskim obywatelstwem miał przeniknąć do sfer politycznych.
Miał kontakty z posłami. Był o krok od tego, by zostać doradca sejmowej podkomisji ds. energetyki. Planował zatrudnić się w Ministerstwie Gospodarki
— pisze „Wprost”.
CZYTAJ TAKŻE: Plan GRU wobec prawnika-szpiega: brylowanie w mediach, wniknięcie w partyjne szeregi i stanie się posłem
źródło: Wprost/Fakt/Wuj
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/218734-oficer-tanio-sprzedal-polskie-tajemnice-zaledwie-100-tys-zlotych-dostal-od-gru-kulisy-afery-szpiegowskiej