Minister kultury Rosji Władimir Medinski zapowiedział kontynuowanie przedstawionej przez Rosyjskie Towarzystwo Wojskowo-Historyczne inicjatywy dotyczącej budowy w Krakowie pomnika jeńców bolszewickich z wojny lat 1919-21.
Ze stanowiska Federacji Rosyjskiej wynika, że jeszcze nie pozbyliśmy się komunistycznych monumentów wystawionych na naszym terytorium od 1944 roku … a tow. płk prezydent Władimir Putin już marzy o stawianiu nowych, które mają sławić zbrodniczą Armię Czerwoną.
Rosyjski minister doskonale wie, że jeńcy radzieccy byli ofiarami głównie chorób … a ich traktowanie było daleko lepsze niż traktowanie przez Armię Czerwoną ludności cywilnej na zajętych przez nią terenach. Przy tym jak wiadomo czerwona dzicz brała udział w wymordowaniu milionów Rosjan, którzy nie podzielali poglądów Lenina czy Stalina. Takie podejście rosyjskiego ministra zasługuje na cytat z Dostojewskiego: Bywają marzyciele, którzy obchodzą rocznice pojawienia się ich fantastycznych wizji.
Państwowo-wojskowy pogrzeb zbrodniarza gen. LWP Wojciecha Jaruzelskiego wskazał, że jawna agentura prorosyjska ma się doskonale. Choć wicepremier Tomasz Siemoniak zdecydował, że pochówki na Wojskowych Powązkach komunistycznych, wojskowych dygnitarzy będą ograniczone i jednostkowo rozpatrywane … to jednocześnie zapomina, że MON podpisał umowę o współpracy z „Klubem Generałów” zrzeszającym wielu absolwentów Akademii Sztabu Generalnego Armii Czerwonej. Te forum zresztą rozszerzyło w czerwcu 2012 r. swoje kontakty ze słowackim odpowiednikiem zrzeszenia generalskiego kierowanym przez gen. Františka Blanárika - zdymisjonowanego z funkcji szefa słowackiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego za współpracę z komunistycznym wywiadem wojskowym (VKR) i wydanie „przy okazji” kilku osób w ręce komunistycznych siepaczy.
Miłośnicy Rosji, na przykład towarzysz Piotr Gadzinowski, dzielnie wspiera stanowisko rosyjskie co jest groźniejsze niż zatrzymanie 1 oficera WP pracującego w MON czy jednego polsko-rosyjskiego prawnika. „Sączy” bowiem publicznie obcą nam interpretację faktów historycznych powodując niepotrzebne dyskusje z faktami! Dlatego wszyscy powinni obejrzeć program red. Agnieszki Gozdyry, w którym ustami polityka SLD są lansowane poglądy o „wojnie domowej 1944-50”, „radykalnej prawicy”, „zasłużonych generałach LWP”, itd.
Dzwoni czerwony telefon …
Lustracja i dekomunizacja jest nadal konieczna przede wszystkim dlatego albowiem to w rękach Rosji znajdują się w zasadzie wszystkie dane zbierane przez służby specjalne PRL do 1989 roku. W dalszym ciągu nie wiemy czy u towarzysza „X” nie dzwoni telefon z Moskwy … aby przypomnieć o niechlubnej przeszłości zmuszając do określonych zachowań, kroków czy decyzji. To ciągnie się od sądownictwa przez prokuraturę, wojsko, biznes aż po parlament. Kto daje nam gwarancję, że były komunistyczny agent spełniający mandat parlamentarny nie działa na rzecz rosyjskich interesów? To nie jest takie niemożliwe - stąd epatowanie się zatrzymaniem prawnika, który kręcił się po gmachu Parlamentu RP nie jest tu kluczem. Do dziś bowiem nie poznaliśmy informacji na temat tajnych kont polityków w szwajcarskich bankach - co zapowiadał były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro!
Warto zauważyć, że kilkanaście lat temu dzisiejszy płk Naczelnej Prokuratury Wojskowej Sławomir Gorzkiewicz odmówił skierowania do sądu sprawy agenta o pseudonimie „Olin”, który spotykał się z rezydentem KGB/FSB Władimirem Ałganowem. Warto dodać też, że NPW nadzoruje śledztwo smoleńskie.
To w zasadzie była ostatnia próba wyjaśnienia stopnia infiltracji ważnych instytucji III RP przez rosyjskie służby specjalne, np. FSB czy GRU. Nastała „moda” na przekonywanie, że dany polityk nie współpracował z komunistycznymi służbami tajnie, a jawnie. Do tego sprowadza się przecież badanie oświadczenia lustracyjnego Aleksandra Kwaśniewskiego w wyborach w roku 2000. Miałem wówczas okazję być na tym procesie lustracyjnym i słyszeć „nową linie obrony” na własne uszy. Cóż lata mijają, a polskie służby specjalne nie interesują się dla przykładu źródłami finansowania fundacji Kwaśniewskiego i dotacjami ze środowiska oligarchów uprzednio wspierajacych „Rosjanina” Janukowycza. Ciekawe jest również to, że nikt nie reaguje na funkcjonowanie jawnie prorosyjskiego stowarzyszenia geopolitycznego, którego przedstawiciel i były poseł Samoobrony RP Mateusz Piskorski jako „obserwator”, ręka w rękę z posłem SLD … jeździ na Krym legitymizować „referendum”.
Agenci jawni i agenci tajni
Polskie służby ogarnia zastanawiająca ślepota dotycząca Rosji, a sądy z uwagi na rzekomy „interes państwa” umarzają badanie oświadczenia lustracyjnego agenta PRL Tomasza Turowskiego, który był „szarą eminencją” wydarzeń w kwietniu 2010 roku.
Z jawnego życiorysu agenta Turowskiego:
(…) Turowski pozostał w służbie wywiadu PRL, a po jej upadku przeszedł pozytywnie weryfikację w 1990. Na początku lat 90. był doradcą przy prywatyzacji stoczni w Szczecinie. 3 maja 1993 zatrudniony w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Pracował jako naczelnik wydziału rosyjskiego, od 30 grudnia 1994 do 30 listopada 1995 wicedyrektor w Departamencie Europa II. Następnie funkcjonował jako radca i minister pełnomocny Ambasady RP w Moskwie (1996-2001). W 1998 rosyjska „Niezawisimaja Gazieta” wymieniła go wśród 19 pracowników Ambasady RP w Moskwie, którzy mieli pełnić „funkcje wychodzące poza ramy działalności dyplomatycznej”. Na liście był urzędnikiem o najwyższej randze.
1 września 2001 prezydent RP Aleksander Kwaśniewski na wniosek ministra spraw zagranicznych Władysława Bartoszewskiego mianował Tomasza Turowskiego ambasadorem Rzeczypospolitej Polskiej w Republice Kuby. Funkcję tę pełnił przez pełną kadencję od 12 września 2001 do 31 sierpnia 2005.
Jednocześnie pracował jako oficer służb III RP najpierw dla Zarządu Wywiadu Urzędu Ochrony Państwa, a potem do 2007 dla Agencji Wywiadu - według ustaleń dziennikarzy Gazety Wyborczej praca dyplomaty na etacie ministerialnym miała być przykrywką dla jego drugiej działalności agenta wywiadu.
W 2005 powrócił do Polski. 1 lutego 2007 minister spraw zagranicznych, Anna Fotyga, mianowała Turowskiego na stopień ambasadora tytularnego w Moskwie. Od tego czasu do 11 maja 2007 w tej funkcji pracował w Departamencie Strategii i Planowania Polityki Zagranicznej. Po odejściu z dyplomacji w 2007 założył prywatną spółkę. Po ukończeniu 60 roku życia, w 2007 zgodnie z przepisami odszedł na emeryturę z Agencji Wywiadu (w służbie miał stopień pułkownika), po czym rozpoczął działalność w AW jako współpracownik. Następnie był zatrudniony m.in. w Wyższej Szkole Gastronomii i Hotelarstwa w Poznaniu.
W 2009 działał w Federacji Rosyjskiej jako poseł nadzwyczajny w randze ambasadora RP. 15 lutego 2010 mianowany na stanowisko kierownika wydziału politycznego w Ambasadzie RP w Moskwie. W 2010 był wymieniany jako jeden z kandydatów do objęcia w przyszłości funkcji ambasadora RP przy Stolicy Apostolskiej. W kwietniu 2010 współorganizował wizytę prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego w Smoleńsku. W czasie katastrofy smoleńskiej 10 kwietnia 2010 przebywał na terenie lotniska Siewiernyj (…)”.
W lipcu 2009 Tomasz Turowski złożył oświadczenie lustracyjne, w którym podał, że nie pracował w służbach specjalnych PRL. 17 grudnia 2010 Oddziałowe Biuro Lustracyjne IPN w Warszawie wystąpiło o jego lustrację w związku z zatajeniem przez Turowskiego, że był tzw. „nielegałem” wywiadu PRL. 10 października 2011 Sąd Okręgowy w Warszawie uznał oświadczenie za niezgodne z prawdą i uznał Tomasza Turowskiego kłamcą lustracyjnym. W lutym 2012 prawomocnie oczyszczony z zarzutu kłamstwa lustracyjnego. W marcu 2013 Sąd Najwyższy oddalił kasację wniesioną przez prokuratora generalnego na niekorzyść Tomasza Turowskiego …
15 lat minęło …
11 sierpnia 1999 roku złożyłem wniosek o wszczęcie postępowania lustracyjnego z urzędu przez Sąd Lustracyjny wobec Józefa Oleksego na postawie art. 18 ust. 3 (in fine) ustawy z dnia 11 kwietnia 1997 r. „O ujawnieniu pracy lub służby w organach bezpieczeństwa państwa lub współpracy z nimi w latach 1944 -1990 osób pełniących funkcje publiczne”. W uzasadnieniu do wniosku pisałem m.in. , cyt.:
(…) W 1991 roku Józef Oleksy zostaje wiceprzewodniczącym partii postkomunistycznej. Wobec groźby ujawnienia finansowania SdRP z moskiewskich pieniędzy stworzył koncepcję „poświęcenia” Franciszka Rakowskiego w celu uratowania partii i Leszka Millera. Krytyk wejścia Polski do NATO. Do 1993 r. publicznie nawoływał by zamiast rozszerzać NATO - rozbudowywać KBWE. Oficjalnie staje w obronie kontaktów kierownictwa SdRP (Miller, itp.) z kierownictwem sowieckim (Janajew). Po „moskiewskim puczu Janajewa” stwierdzał nadal, że nie ma nic dziwnego w utrzymywaniu bratnich kontaktach międzypartyjnych ! Kandydat na szefa NIK. Członek Komisji Konstytucyjnej Zgromadzenia Narodowego. Po wyborach we wrześniu 1993r. J. Oleksy objął funkcję Marszałka Sejmu RP.
W 1994 r zostaje uprzedzony przez oficerów UOP przed utrzymywaniem kompromitujących kontaktów z rezydentem KGB Władimirem Ałganowem. Pomimo tych oficjalnych ostrzeżeń Józef Oleksy kontynuuje tę zażyłą przyjaźń (trwającą już 13 lat !). Na kontakty J. Oleksego z dwoma oficerami rosyjskich służb specjalnych (Ałganowem i Jakimiszynem) natrafiono po meldunku Biura Ochrony Rządu, iż Marszałek Sejmu RP systematycznie znika im z pola widzenia. Pomimo gęstnienia atmosfery wokół Józefa Oleksego Sojusz Lewicy Demokratycznej desygnował go na urząd premiera rządu RP.
Pod koniec grudnia 1995 r. Minister Spraw Wewnętrznych Andrzej Milczanowski, w porozumieniu z Prezydentem RP, złożył w Naczelnej Prokuraturze Wojskowej materiały świadczące o tym, że w latach 1983-95 premier Józef Oleksy był agentem radzieckim, oznaczonym w kartotece KGB jako „OLIN”. Prokuratura zażądała od MSW uzupełnienia dostarczonych materiałów lecz prowadzący sprawę wiceminister Jasik został przez premiera Oleksego zwolniony (…) Nadzwyczajna Sejmowa Komisja Śledcza nie dopatrzyła się nieprawidłowości w pracy polskich służb kontrwywiadowczych.
(…) W obronie J. Oleksego stanął także generał Witalij Pawłow, oficjalny przedstawiciela KGB w PRL (1973-84), stwierdzający przed kamerami państwowej telewizji rosyjskiej dnia 1.01.96 r, iż sprawa ta ma charakter typowy dla tamtych czasów: „Oleksy - mówił generał – należał do wysokich funkcjonariuszy partyjnych A w tamtych czasach wszyscy co bardziej znaczący politycy, od członków Biura Politycznego poczynając, dążyli do nawiązania jak najlepszych, towarzyskich stosunków z przedstawicielami KGB w swoim kraju… Tak się działo we wszystkich krajach obozu socjalistycznego. Miejscowi politycy, dobrze bowiem wiedzieli, że im lepsze stosunki wiążą ich z przedstawicielami sowieckiego wywiadu, tym większe są ich szanse na zrobienie politycznej kariery. Nie może więc, nikogo dziwić, iż Oleksy spotykał się kiedyś z przedstawicielami wywiadu sowieckiego, a później być może i rosyjskiego.
Potwierdza to także informacje płk Olega Gordijewskiego, oficera KGB który porzucił pracę dla „socjalizmu” uzyskując azyl polityczny w Anglii. Według jego relacji, po stłumieniu Praskiej Wiosny 1968 r. KGB wznowiła rozległą infiltrację bratnich partii. Szczególnie u schyłku realnego socjalizmu KGB otrzymała zadanie rozbudowy agentury w celu wpływania na przewidywane zmiany społeczno-polityczne państw satelickich (demokratyzacja, wolny rynek, okrągły stół, itp.) 25 stycznia 1996 pod naciskiem opinii publicznej Józef Oleksy podał się do dymisji w związku z podjęciem śledztwa przez Prokuraturę Wojskową. 27 stycznia 1996 r Józef Oleksy został ostentacyjnie wybrany na przewodniczącego SdRP.
22 kwietnia 1996 r. pułkownik Sławomir Gorzkiewicz odmówił skierowania sprawy Józefa Oleksego do rozpatrzenia przez niezawisły sąd. Wydał jako dyspozycyjny urzędnik skandaliczne postanowienie o umorzeniu śledztwa. Warto w tym miejscu przypomnieć, że Sł. Gorzkiewicz jako równie dyspozycyjny prokurator wojskowy oskarżał w PRL działaczy Konfederacji Polski Niepodległej o „próbę zerwania jedności sojuszniczej z bratnim Związkiem Radzieckim”. Taka postawa całkowicie dyskwalifikowała jego predyspozycje do zajmowania się sprawą oskarżeń o agenturalną rolę J.Oleksego. Ówczesna praca płk. Gorzkiewicza oraz fakt, że w ogóle pozostaje on na stanowisku państwowym w niepodległej Rzeczypospolitej jest hańbą dla wymiaru sprawiedliwości jak i policzkiem wobec pokoleń patriotów walczących z przejawami rosyjskiej dominacji nad Polską.
Płk Gorzkiewicz przyjął w całości linię obrony J. Oleksego, stwierdzając: że wprawdzie kontaktował się on z oficerem KGB, ale informacje przekazywał „nieświadomie”. Jednak Oleksy był profesjonalistą, w czasie wieloletniej współpracy z wywiadem nauczył się mechanizmów działania służb specjalnych, a zwłaszcza maskowania przed służbami kontrwywiadowczym.
Na koniec warto również zwrócić uwagę na fakt, że prokurator Gorzkiewicz poinformował (całkowicie bezprawnie) Józefa Oleksego o danych personalnych polskiego informatora w centrali KGB. W efekcie pozyskania przez Józefa Oleksego informacji o źródle przecieku z Moskwy nasz polski agent ginie. To dzięki temu bezimiennemu bohaterowi ustalono charakterystykę „Olina” i drogę przekazywania poufnych protokołów z posiedzeń Sejmowej Komisji Obrony Narodowej oraz Spraw Wewnętrznych. (…) Rosjanie posiadali(-ją) co najmniej pięć podobnych źródeł wywiadowczych w kierownictwie SLD (równolegle m.in. o kryptonimach: „MINIM” i „KAT “). (…)”.
PODSUMOWANIE
Sytuacja na Ukrainie upoważnia do szybkiego ograniczenia możliwości funkcjonowania jawnej czy tajnej rosyjskiej agentury. Niektóre środowiska uznały, że po 25 latach od wyborów z 4 czerwca 1989 roku nie da się rozliczyć komunistycznych zbrodniarzy. Tymczasem Ukraińcy potrafili w 2014 roku zdelegalizować partię komunistyczną czy obalić ponad 1000 komunistycznych monumentów. Dopiero agresja Putina była katalizatorem takich zmian w świadomości większości Ukraińców. W latach 20-tych XX wieku władze II RP po sowieckiej agresji zdelegalizowały rodzimą partię komunistyczną z uwagi na konflikt zbrojny. Czy musimy jeść „tą żabę” …?
Czas … aby potencjalne rodzime „zielone ludziki”, które w razie konfliktu wylegną na ulice z czerwonymi legitymacjami w ręce, zostały pozbawione możliwości funkcjonowania. To nie jest takie trudne, ani niemożliwe. Czas na pozbawienie w sposób demokratyczny postkomunistów miejsca na Wiejskiej! Prostą drogą do tego jest budowa patriotycznej lewicy na wzór Polskiej Partii Socjalistycznej czasów II RP. Na wyrzucenie ze służby publicznej sędziów i prokuratorów, którzy skazywali opozycjonistów w czasie Stanu Wojennego.
Po ostatniej wojnie światowej naziści, tj. wspólnicy komunistów w rozbiorze II RP i mordowaniu Polaków, mieli swoją Norymbergę. Nikt nie chował z honorami nazistowskich zbrodniarzy, nie budował Wehrmachtowi monumentów, ani nie dyskutował nad ich rozbiórką! Denazifikacja w RFN szła opornie i następowała po wielu latach. Kolaboranci z francuskiego Vichy byli rozliczani dopiero w latach 60-tych XX wieku pod naciskiem opinii publicznej. Do dziś Izrael i Niemcy ścigają zbrodniarzy bez względu na ich wiek. W III RP gen. LWP Czesław Kiszczak pobiera wielotysięczne świadczenie społeczne (renta/emerytura) i opala się na „daczy” zamiast stawić się przed sądem! 13 grudnia spotkamy się pod jego willą i obalimy mit „dobrego komucha” z rządu Mazowieckiego!
Tysiące rodzin pomordowanych przez komunistów chcą sprawiedliwości, a nie fraternizowania się i cywilizowania byłych kacyków z PZPR. Czas … aby niektórzy po prostu to zrozumieli, że jawna agentura społecznie i dla państwa polskiego jest równie niebezpieczna do tej ukrytej i opartej na „grach” wywiadów.
Adam Słomka
Przewodniczący KPN-NIEZŁOMNI,
poseł na Sejm RP (1991-2001)
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/218668-slomka-agent-uraaa-czyli-nie-epatujmy-sie-dwoma-zatrzymanymi