Duży szok mogli przeżyć wierni czytelnicy „Gazety Wyborczej”, która od ponad 4 lat wbija im do głowy, że śp. Lechowi Kaczyńskiemu nie należy się żaden pomnik w Warszawie. Otóż o taki pomnik upomniała się na łamach GW… Katarzyna Kolenda-Zaleska, której głosu sprzeciwu wobec powszechnego wśród kolegów z mainstreamowych mediów, różnych „ekspertów” czy polityków PO (m.in. Hanna Gronkiewicz-Waltz) lub RP (wszyscy) i innych dotąd nie było słychać. A tu:
Budowanie pomników to ryzykowna sprawa, bo zawsze znajdą się tacy, którym się to nie spodoba - bohater nie ten, dokonania nie takie, zasługi wątpliwe. Ale pomniki buduje się osobom, które coś znaczyły, które wywarły na nas wpływ, które nie pozostawiały nas obojętnymi i o których chcemy pamiętać, bo są świadectwem pewnej epoki
— pisze ostrożnie Kolenda-Zaleska, co prawda w kontekście londyńskiego pomnika Amy Winehouse, ale - i tu niespodzianka - żałując, że w Warszawie dotąd nie ma pomników Tadeusza Mazowieckiego i… Lecha Kaczyńskiego.
Może i budzą emocje, może nie wszystkim się podobają, ale wpływ, jaki wywarli na współczesną Polskę, można porównać z wpływem, jaki na współczesną muzykę wywarła Amy Winehouse. Żal i szok po jej odejściu są także porównywalne z żalem i szokiem po odejściu prezydenta i byłego premiera
— dodaje publicystka, sama zdając sobie sprawę z dosyć śmiałego i ryzykownego porównania.
Naprawdę nie mogę zrozumieć, dlaczego tak trudno Warszawie podjąć decyzję o postawieniu pomników pierwszemu premierowi i jednemu z prezydentów
— zżyma się Kolenda-Zaleska, dziwiąc się, jakby przespała ostatnie 4 lata, albo dotknęła ją w tym czasie głęboka amnezja.
I chciałabym, aby od zapomnienia ocalić dwie ważne dla Polaków postaci. Aby postać Tadeusza Mazowieckiego przypominała o pierwszych latach budowania niepodległości, a równocześnie przypominała ten wzór przyzwoitości i mądrości tak potrzebnych w polskiej polityce. Aby postać Lecha Kaczyńskiego przypominała tragedię z 10 kwietnia bez wszystkich politycznych konotacji, a równocześnie, by ten pomnik był także przypomnieniem wspólnoty, którą wtedy - choć krótko - wszyscy czuliśmy.
Chciałoby się dodać „czuliście” i to faktycznie bardzo krótko, ale sam postulat frontowej publicystki TVN i GW, wyraźnie idący pod prąd wciąż obowiązującej w „obozie pogardy” narracji, wart odnotowania.
Może teraz w kampanii samorządowej wszystkie partie powinny się umówić, że po wyborach jedną z pierwszych decyzji nowo wybranych władz będzie właśnie decyzja o budowie tych dwóch pomników. Chyba naprawdę nikomu nic się nie stanie, jeśli Lech Kaczyński będzie stał w pobliżu Pałacu Prezydenckiego, a Tadeusz Mazowiecki będzie czuwał nad kancelarią premiera. Może potrzebny jest nacisk nas, wyborców, aby kandydaci włączyli ten postulat do swoich programów wyborczych. A potem ich z tego rozliczymy
— wzywa, choć nie bardzo wiadomo kogo Katarzyna Kolenda-Zaleska.
kim, GW
———————————————————————————————————
„Moi Rodzice” to najbardziej wyczekiwana książka ostatnich lat. O Lechu i Marii Kaczyńskich w rozmowie z Dorotą Łosiewicz opowiada ich córka Marta Kaczyńska: „Moi Rodzice” Książka do nabycia wSklepiku.pl. Polecamy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/216976-kolenda-zaleska-chyba-naprawde-nikomu-nic-sie-nie-stanie-jesli-lech-kaczynski-bedzie-stal-w-poblizu-palacu-prezydenckiego
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.