Choroba dzieci się nie liczy, czyli p.Fuszara w akcji

Fot. YouTube
Fot. YouTube

W sławetnej poświęconej kazirodztwu wypowiedzi Małgorzaty Fuszary - pisałem o tej damie kilka miesięcy temu - najbardziej zbulwersował mnie pewien fragment.

Chodzi o moment, w którym p.pełnomocnik  z ewidentną aprobatą cytuje pogląd, iż aby utrzymać zakaz kazirodztwa ze względu na możliwość chorób potomstwa „musielibyśmy się odwoływać do tego że tylko pewna norma potomstwa ma decydować o tym, w jakie związki ludzie między sobą mogą wchodzić, a przecież takich norm nie można z góry ustalać i odbierać innym osobom możliwości istnienia”…

Co to znaczy? Znaczy to, innymi słowy, iż fakt że ewentualne dzieci z kazirodczego związku mogą być chore to furda w porównaniu z prawem potencjalnych rodziców do swobodnej ekspresji ich osobowości. A w ogóle zdrowie to jest jakaś umowna norma, zapewne kształtowana kulturowo… Pani Fuszara ewidentnie uważa (broni się, że tylko relacjonuje dyskusje, ale bardzo wyraźnie widać, że z przytaczanym poglądem sympatyzuje), że prawo jednostki ludzkiej do absolutnej, całkowitej swobody, do poszukiwania szczęścia na zupełnie dowolny sposób jest czymś tak dalece nadrzędnym, że wszystko inne powinno wobec niego ustąpić. Nawet, jak się okazuje, prawo nie spłodzonych jeszcze dzieci do zdrowia. Psychicznego i fizycznego – bo i jedno, i drugie bywa przecież zagrożone „chowem wsobnym”.

Bardzo, bardzo daleko zaszła pani pełnomocnik wraz z całym kierunkiem ideowym, który niestety reprezentuje.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.