Brukselskie żarty z Bieńkowskiej. Treningi u Ostachowicza ośmieszone, tylko w Polsce działały

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/EPA
fot. PAP/EPA

Do tej pory słyszeliśmy, że Elżbieta Bieńkowska została w Brukseli fantastycznie przyjęta, a jej wizje niemal olśniły najważniejszych urzędników Unii Europejskiej.

Tak przynajmniej wynikało ze sprawozdań telewizyjnych donosicieli z siedziby Unii, także ich kolegów z jedynie słusznych redakcji. Z relacji zamieszczonej, o dziwo, w Interii wynika, że jedno kłamstwo goniło następne, a te były wyprzedzane przez jeszcze inne.

Oto Katarzyna Szymańska – Borginon donosi, iż zdaniem znawców przedmiotu Bieńkowska wypadła najgorzej spośród wszystkich przesłuchiwanych kandydatów do objęcia stanowiska komisarza w UE, a jej kompetencje uznano na tyle średnie, że domagają się europosłowie ograniczenia zakresu działań Bieńkowskiej. Wiadomo – w Unii siłują się różne poglądy i przedstawiciele różnych lobby.

Dodajmy sowicie opłacani, sprzedajni i zdemoralizowani. Czasem doszczętnie. I możliwe, że poglądy Bieńkowskiej nie wszystkim odpowiadają. Ale… Ale smutne są opinie, że wszystkich podczas przesłuchania traktowała z góry, że z jej ust pędziły jedynie marne slogany, wszystko dla niej było priorytetem, więc ustalenie prawdziwego było niemożliwe. Ponadto w wypowiedziach naszej byłej minister zauważono elementy narcyzmu. Więc jesteśmy w domu. Bieńkowska uwierzyła, że szkoła pana Igora, wykonawstwo Tuska, to coś, czym można zawojować Europę. Mnóstwo słów, sloganów, mało myśli wystarczyło dla rodzimych trolli. Przy solidniejszych wymaganiach – śmiech na sali.

Oczywiście Bieńkowska zostanie komisarzem. Role zostały politycznie rozdane, ale gdy do głosu dorwała się odrobina demokracji, widać ku czemu zmierzamy.

Właściwie najlepsza polska minister została w Brukseli ośmieszona. I można by znieść to niepowodzenie, ponieważ Bieńkowska – zobaczywszy, że żarty się skończyły – mogłaby wyrzucić konspekty Ostachowicza do kosza, jako zupełnie poza Polską nieprzydatne. Ale wszelka, jedynie słuszna w Polsce prasa, próbowała budować Bieńkowskiej wielki pomnik. Przynależny osobie, która może stać się wkrótce zbawicielem Unii. I całkowicie fałszywie przedstawić jej pierwsze oceny w Brukseli.

Dlatego warto podziękować pani Katarzynie Szymańskiej – Borginon za wyłamanie się z obowiązującej konwencji, za przedstawienie nam innego obrazu niż ten, malowany przez prasowych najemników.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych