Expose pani premier Kopacz można nazwać staropolskim powiedzonkiem „obiecanki cacanki, a głupiemu radość”

PAP/Radek Pietruszka
PAP/Radek Pietruszka

Expose pani premier Kopacz można nazwać staropolskim powiedzonkiem „obiecanki cacanki, a głupiemu radość”. Skala obietnic przebiła obietnice nie tylko Donalda Tuska, ale nawet obietnice Edwarda Gierka.

W dużej mierze jest to kpina ze zdrowego rozsądku ponieważ pani premier naobiecywała tyle, że nie tylko nie starczy 12 miesięcy, ale nawet 12 lat. Pani premier roztoczyła przed nami obraz raju na ziemi. Rząd bowiem ma dać pieniądze, ma pomóc i wspierać przedszkolaków, uczniów, podręczniki, szkoły, studentów, lekarzy, emerytów. W zasadzie wszystkich. Jedynie hodowcy kanarków nie znaleźli się na liście tych, którym polski rząd nie będzie pomagał. Podobno będziemy mieli nowe tramwaje, nowe autobusy, całe autostrady. Problem jednak jest jeden. Na to wszystko nie ma pieniędzy. Emerytom zaproponowano na przyszły rok 36 złotych brutto w ramach rewaloryzacji, czyli niektórzy dostaną po pięć złotych, a inni po 15.

Wszystko ma być oparte na pieniądzach z Unii Europejskiej, na tych 400 miliardach . Tyle tylko, że pani premier zapomniała powiedzieć, że do tej samej Unii, do budżetu unijnego, trzeba będzie oddać 200 miliardów złotych w postaci składek, czyli żadnych 400 miliardów nie będzie, będzie najwyżej 200 miliardów. Owa stabilność finansów publicznych, o których mówił pani premier w swoim exspose, to wystarczy podać liczby.

O tym, jak wygląda ta stabilność wystarczy przypomnieć, że stoi za nią, jak i za expose, stoi sam Jan Vincent Rostowski, sztukmistrz z Londynu, który zadłużył nas na pokolenia. Mamy prawie jeden bilion długu publicznego, mamy 370 miliardów dolarów długu zagranicznego i ponad 800 miliardów złotych długów prywatnych. Właściwie wszystko jest zadłużone; od kopalni, poprzez szpitale, aż kończąc na bankach tak głupio i tanio niegdyś sprzedanych zagranicznym podmiotom. One też mają gigantyczne długi.

Czyżby więc finansowanie tych cudów na kiju, które naobiecywała pani premier będzie się odbywało znowuż poprzez kolejne gigantyczne długi, które – co już dziś widać – będą w jakimś sensie nie do spłacenia. O tym wie dobrze Donald Tusk, który śmiał się pod nosem podczas tego expose, gdy słyszał o tych żłobkach, o gigantycznych pieniądzach w 2016 r., czy w 2020 roku, gdy już śladu nie będzie po rządach Platformy, czy rządach pani Kopacz.

Absolutna lawina obietnic. Można powiedzieć, że w dużej mierze kabaretowe podejście do problemów państwa polskiego, olbrzymich długów. I jeśli jedynym zagrożeniem dla państwa polskiego, na co zwróciła uwagę pani premier, jest to, że premier Kaczyński nie lubi premiera Tuska, no to świadczy to o infantylności i o impotencji intelektualnej tego gabinetu, który obiecuje raj na ziemi w sytuacji, gdy fundamentalne funkcje państwa polskiego nie są wykonywane. Zarówno bezpieczeństwa zewnętrznego, jak i wewnętrznego, wymiaru sprawiedliwości, służby zdrowia.

To expose rozmija się zupełnie z rzeczywistością. To jakaś wyspa utopia, o której pani premier Kopacz mówiła.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.