Graś w Brukseli czyli Europejski Łącznik

fot.youtube.pl
fot.youtube.pl

Wszyscy powtarzają z upodobaniem, że były przyboczny rzecznik premiera Donalda Tuska także pojedzie z nim do Brukseli.

Jednak nikt nie zadaje elementarnego pytania, co Paweł Graś będzie tam robił?! Kogo tam będzie stawiał do pionu? Przecież nie zagraniczne media, bo ci nie potrzebują reklam od polskiego skarbu państwa. Kogo i czym zatem będzie straszył, skoro tam nawet porządnej partii obywatelskiej nie ma? Oto są właściwe pytania, na które powinni sobie odpowiedzieć politolodzy i publicyści polityczni.

Pierwszy trop musi oczywiście prowadzić do tej willi z ogrodem, którą zażyczył sobie Donald Tusk w Brukseli. Do tej pory były premier nie był bowiem znany jako miłośnik flory i fauny. Cygara, wino i śpiew można kultywować w trzech pokojach z kuchnią, a do haratania w gałę ogród raczej nie służy najlepiej. Trudno więc nie podejrzewać, że Paweł Graś obejmie funkcję ciecia posiadłości i ogrodnika. Wierny jest i ma praktykę w materii, a i referencje na pewno od tego Niemca, któremu domu pilnował, dostanie najlepsze. Być może stąd ta nagła deklaracja Tuska, że bez ogrodu nie wyobraża sobie życia. Całe życie spędził w murach, a teraz odkrył w sobie pierwotny zew przyrody. Coś może być na rzeczy, że to z myślą o zatrudnieniu dla poczciwego Grasia.

Jednak z drugiej strony chłop się przyzwyczaił do zbytku przez długie lata rzecznikowania u Tuska. Teraz mu na pewno nie w smak będzie latanie po ogrodzie z taczką, konewką i motyką. Jak ktoś przez siedem lat dzień w dzień wcinał ośmiorniczki, kraby i inne pijawki u Sowy albo Gesslera, to nie przywyknie do rolniczej mitręgi w ogrodzie.

Tłumaczem też raczej nie będzie, bo podobno do tej roboty trzeba znać języki obce w mowie i piśmie. Takie dziwne przepisy mają tam i ponoć nie idzie ich przeskoczyć. Co kraj, to obyczaj, jak mówi staropolskie porzekadło. Chodzą także słuchy – chociaż nie chce mi się wierzyć – że oni w tej Brukseli nie znają nawet funkcji szefa gabinetu politycznego. Gdyby to się jednak okazało prawdą, to i ten świetlisty szlak wielu polityków w Polsce jest dla Grasia zamknięty w Belgii.

Nie wypada mu absolutnie wdziać liberii jakiegoś majordomusa, czy coś w tym rodzaju, po tylu latach bycia ministrem, a nawet sekretarzem generalnym partii obywatelskiej. Zresztą Graś w liberii wyglądałby jak ruski generał dywizji przebrany za lokaja. Odpada, bo cała Bruksela będzie konać ze śmiechu, a to podważa powagę stanowiska Przewodniczącego Rady Europejskiej.

Z kolei musi to być jakaś urzędowa funkcja, nie biurowa, bo jakiś fason Tusk trzymać musi. Gdyby zatrudnił swojego totumfackiego i zausznika jako kancelistę, to by fatalnie świadczyło o jego własnej osobie. Tak to już jest – pokaż mi z kim się przyjaźnisz, a powiem ci, kim jesteś. Zresztą przykład kapciowego Wałęsy tu jest znamienny i stanowi przestrogę. Nic tak człowieka nie skompromituje, jak koleżeństwo, które się zadeklarowało publicznie.

Wychodzi na to, że to musi być jakiś urząd. Tym bardziej, że Tusk jest niesłychanie biegły w tej materii. Wymyślanie stanowisk i funkcji publicznych dla znajomych i ludzi, z którymi wiąże jakieś plany, przychodzi mu z niebywałą łatwością. Przykład urzędu do spraw wykluczonych dla Arłukowicza jest tu dobitny.

Przy czym musi to być robota lekka, łatwa i przyjemna, a przy tym nie niosąca żadnej odpowiedzialności. Innej taki doświadczony polityk jak Graś nie przyjmie. Ale Tusk ponoć będzie miał biuro, w którym trudzi się ponoć ponad trzydzieści osób. Przypuszczam, że obstawi dla Grasia taką przyjemną funkcję jak ma teraz Kidawa-Błońska w kancelarii premier Kopacz. Sekretarz stanu odpowiedzialny za kontakty z parlamentem. Nic do roboty, limuzyna, szofer, żadnej odpowiedzialności i nikogo nie obchodzi, co taki człowiek robi czy nie robi.

To jest coś w sam raz dla Grasia w Brukseli – kontakty Rady Europejskiej z Parlamentem Europejskim. Brzmi wręcz filmowo: Europejski Łącznik.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.