Dwugłos ws. nowego rządu. Brudziński: „W Moskwie mieli niezły ubaw”. Kowal: „Powinniśmy wesprzeć Schetynę"

Fot. PAP/Radek Pietruszka
Fot. PAP/Radek Pietruszka

Chyba oceniam go podobnie jak większość tych, którzy obserwowali ten teatr, żeby nie powiedzieć cyrk. Po raz pierwszy prezentacja gabinetu miała miejsce nie w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, tylko w auli Politechniki. Nie wiem, czemu to miało służyć. To było kabaretowe i wręcz groteskowe. Właściwie nie wiadomo, czy się śmiać, czy płakać – mówi poseł PiS Joachim Brudziński w rozmowie z „Super Expressem”.

Według niego w najnowszych dziejach nie było drugiego tak niemerytorycznego składu personalnego w rządzie.

Pani premier dobierała ministrów wedle kryteriów płci, pochodzenia z tej samej miejscowości lub osobistych sympatii

—uważa Brudziński. Jak twierdzi, Ewa Kopacz pozostawiła w rządzie osoby najbardziej skompromitowane i nieudolne.

Przecież sama pani premier, jeszcze jako marszałek Sejmu, była wyjątkowo krytyczna wobec Bartosza Arłukowicza. Pytanie, dlaczego go zostawia

—zastanawia się poseł PiS. Jego zdaniem nie jest wykluczone, że za parę tygodni lub miesięcy w atmosferze rządowej dintojry pozbawi go stanowiska.

I znowu będzie się pisać nowe scenariusze i ogłaszać nowe rozdanie. Ale ile razy można ogłaszać nowe otwarcie?

—pyta. Według niego pani premier zaliczyła wielką kompromitację, która pokazuje zupełny brak rozeznania w kwestiach najważniejszych, czyli bezpieczeństwa i polityki zagranicznej.

Pierwsze wystąpienie nowej premier było z pewnością obserwowane w Moskwie, Berlinie i Kijowie. Jak sądzę, niejednemu politykowi otwierały się tam szeroko oczy ze zdziwienia, a w Moskwie wszyscy zacierali ręce i mieli niezły ubaw. Wygląda na to, że stery naszego państwa są oddawane w ręce osoby, która nie ma pojęcia o otaczającym nas świecie

—utrzymuje Brudziński. Były wiceminister spraw zagranicznych Paweł Kowal twierdzi w rozmowie z „Super Expressem”, że nie był zaskoczonym nominacją Grzegorza Schetyny na szefa MSZ.

Do jednej ze stacji telewizyjnych przyniosłem kiedyś talię kart i z wróżenia wyszło nam, że Schetyna Mówiąc serio, rozmawiałem z kilkoma osobami i rozważałem to jako jedną z możliwości

—utrzymuje. W jego opinii fotel szefa dyplomacji pozwala na zwiększanie swojej popularności i prestiżu.

Jeżeli PO powołała na to stanowisko Schetynę, to powinni mu w pracy pomagać. Nie podoba mi się to, że niektórzy w Platformie już uśmiechają się pod wąsem, mrugają okiem. To bardzo nie w porządku. Słyszę komentarze, że on właściwie nic nie będzie musiał, bo to załatwi za niego Tusk, tamto Bieńkowska, a inne prezydent

—zaznacza były europoseł. Według niego to „chore i antypaństwowe”.

Osłabianie szefa MSZ na wstępie, przez własnych współpracowników?! Zwłaszcza w takiej sytuacji na Wschodzie. Grzegorz Schetyna będzie zapewne ulegał pokusie zaangażowania w sprawy Platformy, ale też kierowanie MSZ będzie od niego wymagało wiele czasu. Będzie zapewne trochę rozdarty. Tyle że tak naprawdę nie wiemy, co się dzieje w PO, która żyje swoim życiem. Trwa tam taka walka jak kiedyś w PZPR, kiedy natolińczycy zwalczali się z puławianami i my to z boku obserwujemy

—przekonuje Kowal. I dodaje, że nie podziela przerażenia z okazji odejścia Radosława Sikorskiego z MSZ.

Schetyna jest zawodowym politykiem i wie, że do każdej roli musi znaleźć sobie dobrych współpracowników. Ma też coś, co w MSZ jest bardzo potrzebne. Chodzi o umiejętność poważnej rozmowy z opozycją i niezależnymi ekspertami. Zwłaszcza w bardzo poważnym kryzysie bezpieczeństwa Polski. Schetyna potrafi rozmawiać nawet z wrogami. To może być krok do przodu

—uważa były wiceminister spraw zagranicznych. Jego zdaniem trzeba wspierać Schetynę, by potrafił wciągnąć opozycję do polityki zagranicznej.

I by potrafił wytłumaczyć innym członkom rządu, że im dłużej broni się Ukraina, tym dłużej jesteśmy bezpieczniejsi. Polska jest dziś mocno osamotniona w sprawie Ukrainy. Nie zgadzają się z nami Budapeszt, Praga, Bratysława. Pani premier powinna poprosić nowego szefa MSZ o raport o tym, co realnie Polska zrobiła. I okaże się, że oprócz gadania robiliśmy niewiele. Znacznie mniej niż Niemcy, Szwedzi czy Amerykanie

—twierdzi Kowal.

Ryb, SE.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.