Jerzy Jachowicz: Samodzielność Ewy Kopacz na pokaz

Fot. PAP/R.Pietruszka
Fot. PAP/R.Pietruszka

W jednym z tygodników przeczytałem ogłoszenie: „Sofy i kanapy rozdane”. To świetnie pasuje do obecnej sytuacji – pomyślałem. W czasie gdy Ewa Kopacz była na dywaniku u prezydenta Bronisława Komorowskiego, gdzie przedstawiła mu wstępny skład rządu, zastanawiałem się: – Dla kogo jest przeznaczona druga kanapa, czyli stanowisko drugiego wicepremiera obok Piechocińskiego, bo on zostanie z klucza jako lider koalicjanta Platformy?

Za kanapy, czyli meble bardziej rozłożyste i stateczniejsze niż sofy, można uznać cztery najważniejsze resorty: obrony, spraw zagranicznych, spraw wewnętrznych i finanse – pomyślałem, zadając sobie jednocześnie pytanie, kto też je dostanie.

Sofy są jednak mniejszego kalibru – stwierdziłem stanowczo i jeszcze raz zerknąłem na ogłoszenie. Tym razem przeczytałem je nieco inaczej. A właściwie całkiem inaczej, bo już w jego prawdziwej postaci: „Sofy i kanapy rozkładane”. Podświadomość działa i zniekształca świat realny. Mimo to nie poddawałem się. – Też dobrze – tłumaczyłem sobie. – Kopacz rozłoży ten rząd na obydwie łopatki. Przy okazji może uda się jej rozłożyć również partię.

Proces korozji

Pamiętam, jak niedawno na tych łamach pisałem z rozżaleniem, że naszym krajem rządzą ludzie coraz marniejszej klasy. Że proces degeneracji zatacza coraz szersze kręgi i dotyka środowisk, które z definicji, z racji niezwykle odpowiedzialnych zadań, jakie pełnią wobec kraju i społeczeństwa, winny być odporne na korozję pozytywnych cech. Tymczasem jest odwrotnie. Mnożą się przypadki – szeroko rozumianej – korupcji. Szerzą się zjawiska nieuczciwości, nierzetelności, nadużyć, cynizmu, lekceważenia potrzeb najbardziej potrzebujących, najbardziej poszkodowanych przez los nie ze swojej winy, jak choćby ludzi niepełnosprawnych i ich najbliższych. Pijani policjanci taranują inne samochody na drodze, przekupni sędziowie i prokuratorzy, pijani lekarze na salach operacyjnych i w izbach przyjęć, kłamliwi politycy. Wracamy na znajome podwórko.

Nikt

Ewa Kopacz. Co byśmy złego powiedzieli o premierach z rozdania pozakomunistycznego, Ewa Kopacz nie mogłaby pełnić przy tamtych premierach funkcji ich sekretarki. Nie ma bowiem odpowiednich kwalifikacji intelektualnych. Owszem, parzyć kawę, proszę bardzo, nawet dla gościa premiera. Ale już ktoś inny powinien wnosić kawę do gabinetu, bo jej postawa odstręcza albo przeraża. Powiedzenie o niej „Pani Nikt”, jak to już gdzieś przeczytałem, jest dla Ewy Kopacz o tyle korzystne, że pomija jej „dorobek”. Tak się dziwnie składa, że na swoim koncie nie ma żadnych rzeczy, które by ją miały wyróżniać pozytywnie. Za to powszechnie znana jest, niemała wcale lista spraw, które ją kompromitują. Pewne wyobrażenie o kobietach na szczytach polityki mam, bo dobrze znałem Hannę Suchocką, zarówno wtedy, kiedy pełniła obowiązki premiera, jak i później, ministra sprawiedliwości. Całkiem nieźle poznałem też inną minister sprawiedliwości, Barbarę Piwnik. Obydwie panie nie mają nieskazitelnej karty, jeśli idzie o poruszanie się w świecie polityki – choć muszę od razu dodać, że dla Barbary Piwnik w roli sędziego trudno znaleźć w Polsce konkurenta – natomiast obydwie w porównaniu do Ewy Kopacz są „Einsteinami intelektu”, nie mówiąc już o prostej ludzkiej sympatyczności, której Kopacz jest pozbawiona.

Kopacz nie jest anonimem. Jest niebezpieczną dla kraju osobą, ponieważ państwo traktuje również jako obiekt, który trzeba wykorzystać dla osobistych celów oraz swego ugrupowania. Jak to robić, pokazała już jako marszałek Sejmu, trzymając w szufladach projekty ustaw zgłaszanych przez opozycję, dopóki nie przykryła ich pajęczyna.

Osoba żenująca

Najtrafniej określiła ją prof. Jadwiga Staniszkis, mówiąc:

Ewa Kopacz jest po prostu prowincjonalną lekarką, która ani w opozycji, ani nigdzie indziej się nie zasłużyła. Nie wiem, jakim cudem zaszła aż tak wysoko. Jej sposób bycia nie ma przecież elementów wdzięku czy charyzmy. Jest dla mnie osobą żenującą i nie chciałabym jej widzieć jako premiera.

Ocena surowa, ale przecież niepełna. Bo ludzie, którzy ją znają, wiedzą, dlaczego tak daleko zaszła. Jest dosyć przeciętnym klasycznym typem karierowicza, który gotowy jest zrobić wszystko, byle piąć się w górę, szczebel po szczebelku. Ktoś niedawno mi powiedział: – Dwulicowość i fałszywy uśmiech ma wypisany na twarzy. Swoją zadziwiającą karierę zawdzięcza ślepej lojalności wobec Tuska. Dla mnie z charakterystyki prof. Staniszkis najbardziej dosadny pozostaje zwrot „jest osobą żenującą”. I rzeczywiście, z przykrością się patrzy i słucha tego, jak się zachowuje i co mówi przez ostatnie dni, kiedy już przesądzone się stało, że to ona zostanie premierem. Nawiasem, czy państwo zauważyliście, jaką marionetką w rękach Tuska stał się prezydent Komorowski? Po pierwszych doniesieniach medialnych, że Tusk upatrzył na swojego następcę Ewę Kopacz, prezydent Komorowski zdecydowanie – również poprzez media – krytycznie odniósł się do jej kandydatury, mówiąc swoje słynne już: – O, kto nowym premierem, to nie takie hop-siup. Ale kilka dni później z entuzjazmem niemal spotkał się z Ewą Kopacz jako kandydatką na premiera.

Znak czasu

Pomyślałem: – Czy to nie jest przerażające, że po komunistycznej nocy, po koszmarnych czasach, w których ludzie najgorszego sortu zdobywali szczyty władzy przy poparciu wschodniego mocarstwa, dziś w wolnej Polsce, przy udziale takiej osoby jak Ewa Kopacz, w pewien sposób, w całkiem odmiennych warunkach, jesteśmy świadkami podobnych globalnych procesów.

A nasz już pewnie nieuchronnie nowy premier, Ewa Kopacz, jest znamiennym i bolesnym znakiem naszych czasów. Wszyscy wiemy, że swoje miejsce zawdzięcza wyłącznie Tuskowi. Rząd, który przedstawiła prezydentowi, jest podyktowany jej przez Tuska. Każdy będzie znał o tym prawdę, choć ona będzie z uporem przekonywać media, że to jej autorski gabinet ministrów. Naturalnie będzie to rzutowało na jej wszystkie decyzje, podejmowane w istocie przez Tuska, a prezentowane jako jej osobiste.

Miejmy nadzieję, że będzie w stanie samodzielnie zdecydować, jakie kwiatki mają stać w jej gabinecie. Bo jeśli chodzi o wybór kanapy, jej wielkość oraz kolor obicia… to już co innego.

Jerzy Jachowicz

CZYTAJ TAKŻE: W platformerskim kurniku szefem MSW może zostać nawet katechetka. Kopacz puściła z dymem założenia gender

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.