Jestem kobietą, czyli głębia Ewy Kopacz

Fot. PAP/R.Pietruszka
Fot. PAP/R.Pietruszka

Wiedziałem, że będzie śmiesznie, ale nie sądziłem, że tak szybko i aż tak bardzo. Wraz z pierwszą konferencją Ewy Kopacz w roli premiera (jeszcze bez wotum zaufania) przeszliśmy skokowo z ery Kabaretu Moralnego Niepokoju w erę Monty Pythona. Witajcie w świecie najczystszego absurdu, gdzie zatęsknicie jeszcze nieraz za Słońcem Peru.

Ewa Kopacz od początku zaprezentowała się od najlepszej strony. Prezentacja ministrów w jej wykonaniu była sztuczna i skrajnie pretensjonalna. Nie było w niej swobody osoby, mającej świadomość własnych słów i panowania nad sytuacją. Infantylne opisy członków gabinetu (Szczurek młody i Polacy mu ufają, Grabarczyk – mój przyjaciel) były żenujące. Dukanie, jąkanie, bełkotanie.

Poszczególne nominacje – poza osobami pozostawionymi w rządzie – są partyjne do bólu. Owszem, wiara w to, że ministrami powinni zostawać fachowcy, jest zabobonem. Mini-ster to funkcja polityczna. Nie oznacza to jednak, że szef resortu może kompletnie nie mieć pojęcia o swojej dziedzinie. Grabarczyk, Halicki, Piotrowska i jako wisienka na torcie Grzegorz Schetyna. Szef Komisji Spraw Zagranicznych, który przez całą kadencję wypowiedział się może ze cztery razy na temat polityki międzynarodowej. W kwestii znajomości języków obcych minister Schetyna prezentuje stanowisko Nikodema Dyzmy.

Jednak absolutnym hitem konferencji okazała się odpowiedź pani premier na pytanie Krzysztofa Skórzyńskiego z TVN24 o ewentualną sprzedaż broni na Ukrainę. Tego nie da się streścić, najlepiej zacytować (bez redakcji):

Wie pan, ja jestem kobietą. Ja sobie wyobrażam, co ja bym zrobiła, gdyby na ulicy na-gle pokazał się człowiek, który nagle wymachuje jakimś ostrym narzędziem albo trzymał w ręku pistolet. Pierwsza moja myśl: tam za moimi plecami jest mój dom i tam są moje dzieci. Więc wpadam do domu i zamykam drzwi, i opiekuję się własnymi dziećmi. Co w takiej sytuacji zrobiłby mężczyzna? Pewnie pomyślałby: „Nie mam nawet porządnego kija w ręku, ale jak to, ja nie stanę, nie będę się tu z nim tłukł tylko dlatego, że on tu się odważył przyjść i grozić mojej rodzinie?”. Więc odpowiem jedno: Polska powinna zachowywać się jak polska rozsądna kobieta. Nasze bezpieczeństwo, nasz kraj, nasz dom, nasze dzieci są najważniejsze. Co nie znaczy wcale, że powinniśmy dzisiaj mówić głosem odrębnym od Unii, wręcz przeciwnie, i ja uważam, że nie powinniśmy dzisiaj na wyścigi być czynnym uczestnikiem tego konfliktu zbrojnego. Ale powinniśmy, jeśli tylko zdecyduje ta duża rodzina europejska, że chcemy pomagać Ukrainie, bezwzględnie powinniśmy w tej pomocy, ale razem z innymi krajami europejskimi uczestniczyć.

Trudno rozgryźć, jaki miał być sens tego bełkotu, dotyczącego przecież najważniejszej dziś strategicznie dla Polski sprawy. Widać natomiast wyraźnie, że Ewa Kopacz nie jest w stanie problemu ogarnąć, a co gorsza, nie jest w stanie odpowiedzieć na okrągło, ale z jakimkolwiek sensem i spójnie. Najwyraźniej nie jest też w stanie pojąć, że wypowiada się na temat, w którym liczy się każde słowo i każde będzie dogłębnie analizowane w kilku stolicach. Można śmiało powiedzieć, że ten jeden akapit podsumowuje głębię intelektu pani premier. Ta głębia sięga dokładnie metr w głąb.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.