Donald Tusk, przeprowadzając się do Brukseli, zostawia po sobie puste miejsce nie tylko w rządzie i w PO, ale i w Sejmie. Kto przejmie mandat po premierze?

Wszystko wskazuje na to, że szczęśliwą dziedziczką zostanie Ewa Czeszejko-Sochacka – warszawska działaczka PO, niedawna pełnomocnik Hanny Gronkiewicz-Waltz ds. starań Warszawy o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2016, niegdyś przewodnicząca Rady Programowej TVP, a prywatnie żona Krzysztofa Czeszejko-Sochackiego, b. szefa Kancelarii Sejmu.

Czeszejko-Sochacka w wyborach 2011 r. zajęła na warszawskiej liście PO, której przewodził Tusk, 12. miejsce, a do Sejmu weszło z tej listy 11 kandydatów. Ale nie z tego zasłynęła. Startowała w wyborach pod hasłem „Więcej kultury w polityce”, a tymczasem na finiszu kampanii…

Wtedy to w garażu podziemnym Czeszejko-Sochacka porysowała samochód sąsiada. Powód? Źle zaparkował samochód, co autorce rys miało utrudnić manewrowanie własnym pojazdem. Zdarzenie utrwaliła kamera monitoringu. Nagrana urzędniczka tłumaczyła się potem zdenerwowaniem. A z poszkodowanym się porozumiała

— przypomina Onet.pl.

Józef Oleksy mówił niegdyś o sobie, że będzie w polityce „ostry jak brzytwa”. Czy Czeszejko-Sochacka będzie ostra jak gwóźdź?

Ciekawe też, że już w 2011 r. mówiła: „Czekam, aż zwolni się dla mnie mandat.”

Pani Czeszejko-Sochacka nie powinna liczyć na wejście do Sejmu. Wszyscy obejmują mandaty. Nikt nie zamierza ze swojego rezygnować, więc nie ma takiej możliwości o jakiej mówi

— komentowała wtedy w „Fakcie” Małgorzata Kidawa - Błońska, dziś rzecznik rządu (jeszcze).

A jednak miejsce się zwolniło i to po samym premierze. Jak to nigdy nie wolno mówić „nigdy”…

JUB/onet.pl/”Fakt”