Generalski dwugłos. Skrzypczak: Polsce nic nie grozi. Polko: I u nas możliwa jest wojna hybrydowa

Polsce nic nie grozi. Putin nie odważy się na konfrontację z NATO, bo ma świadomość, że Sojusz jest na tyle silny i zdeterminowany, żeby się oprzeć jego zakusom” – mówił w TVP Info gen. Waldemar Skrzypczak pytany o to, czy Polska może obawiać się agresji ze strony Rosji. Generał Roman Polko już takiej pewności nie ma.

Zdaniem generała Skrzypczaka konfrontacja z NATO spowodowałaby upadek – i Rosji, i samego Putina.

Dlatego, jego zdaniem, Putin nie myśli o konwencjonalnym prowadzeniu wojny, a gdyby chciał prowadzić działania hybrydowe i wykorzystać do swoich celów Polaków tak jak wykorzystał rosyjskich separatystów na Ukrainie, nie znajdzie w Polsce środowiska, które by takim działaniom sprzyjało.

Nie będzie szukał zaczepek z Polską

-– stwierdził generał.

Jak podkreślił jednak, mimo że ze strony Rosji raczej nic nam nie grozi, to polska armia nie powinna zasypiać gruszek w popiele.

Powinna się rozwijać, wzmacniać, doskonalić i modernizować

-– stwierdził. Powiedział także, że skoro społeczeństwo daje środki na to, aby armia była silna, to nie wolno ich marnować.

To jest ok. 140 mld zł (tyle Polska ma przeznaczyć na modernizację armii w ciągu 10 lat – red.). Jeśli podatnik zaakceptował taką kwotę(…), to ma świadomość, że ta armia musi być silna w kontekście zagrożenia, które niesie ze sobą sytuacja na wschodniej Ukrainie

-– mówił generał.

Tymczasem były dowódca GROM generał Roman Polko w rozmowie z portalem onet.pl zwraca uwagę, że sposób w jaki Rosja zaatakowała Ukrainę nie jest niczym nowym.

Większość konfliktów w historii świata przebiegała według takiego scenariusza: prowokacje w celu znalezienia pratekstu do agresji, dywersja, uruchamianie V kolumny, wojna propagandowa. W tym, co obserwujemy współcześnie tak naprawdę nie ma więc niczego nowego

— powiedział  w rozmowie z portalem.

Fakt, że kilkadziesiąt lat temu nie było działań w cyberprzestrzeni, bo coś takiego po prostu nie istniało, niewiele zmienia w tym typowym scenariuszu. Ale „wojna hybrydowa” może być wykorzystana w stosunku do każdego kraju - także wobec Polski

— dodał.

Były dowódca GROM ocenia, że najskuteczniejszą odpowiedzią na towarzyszącą tej strategii propagandę byłoby jej demaskowanie, a „małe zielone ludziki” - czyli żołnierze bez oznaczeń przynależności państwowej i wojskowej - powinni być traktowani przez świat „jako terroryści”.

Takiej propagandy, jaką dziś używa Rosja, nie powstydziłby się sam Goebbels, musimy ją demaskować. Międzynarodowe konwencje i umowy o prowadzeniu wojny dotyczą wyłącznie żołnierzy, umundurowanych i noszących oznaki przynależności państwowej

— zauważył. I sięga po argumenty historyczne.

W 1939 roku mieliśmy do czynienia ze „śmieszną wojną”, lokalnym konfliktem do czasu, gdy celem była tylko Warszawa. Zachód obudził się za późno, gdy na celowniku znalazła się Moskwa, Paryż i Londyn. Dziś jest nie inaczej - dopóki Zachód nie poczuje się zagrożony, będzie miał skłonność do bagatelizowania tego, co się dzieje na Ukrainie i uznawania tej wojny za lokalny konflikt o niskim znaczeniu międzynarodowym

— stwierdził gen. Polko.

Wojskowy przypomniał jednak, że NATO, pomimo drastycznych cięć budżetowych na wojsko w Europie, wciąż ma dominującą przewagę nad Rosją: militarną, ekonomiczną oraz w cyberprzestrzeni.

Jednak dzisiaj to Rosja dyktuje warunki, a NATO mimo sygnałów o zagrożeniu swojej wschodniej flanki reaguje jedynie zmianą retoryki - w rodzaju „Rosja już nie jest zaufanym partnerem, jakim była przecież jeszcze kilka miesięcy temu”; Władimira Putina wciąż ocenia się raczej jako „niegrzecznego chłopca” niż kogoś, kto może zechcieć uderzyć dalej niż tylko na Ukrainę

— stwierdził gen. Polko.

ansa/TVP Info/onet.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.