Kandydat do wszystkiego na honorowym zesłaniu, czyli Radosława Sikorskiego nieszczęśliwe przypadki

fot.ansa/wPolityce.pl
fot.ansa/wPolityce.pl

W całym okołorządowym zamieszaniu najbardziej symptomatyczny wydaje się przypadek Radosława Sikorskiego. Przez wiele miesięcy przekonywano nas, że to najlepszy minister, genialny dyplomata, godny najwyższych europejskich urzędów. Tymczasem wiele wskazuje na to, że w nowym rządzie zabraknie dla niego teki.

Kim to on już nie chciał być? Zaczął z grubej rury -– w 2010 roku wystartował w prawyborach Platformy, która tą drogą postanowiła wybrać kandydata na prezydenta. Ale z Bronisławem Komorowskim przegrał sromotnie.

I choć mogło się wydawać, że stanowisko szefa MSZ spełnia jego ambicje, to jednak –- Sikorski mierzył wyżej. W 2011 wiele mówiło się, że może zostać szefem NATO. Ale tu znów spotkał go zawód.

O wiele głośniej jego nazwisko włodarza Chobielina zaczęło być wymieniane przy tegorocznym rozdaniu komisarskich tek. Przez wiele tygodni pisano i mówiono, że to właśnie Radosław Sikorski jest żelaznym kandydatem Polski na jedno z najważniejszych stanowisk – szefa europejskiej dyplomacji. Wydawało się – do trzech razy sztuka…

Jednak niespecjalnie popisał się w roli mediatora, gdy w ramach rozmów prezydenta Janukowycza z liderami Majdanu, namawiał tych ostatnich do podpisania porozumienia z satrapą, strasząc ich że jeśli odmówią – zostaną zabici…Porozumienie podpisano. W Polsce okrzyknięto sukces. Który trwał jakieś dwie doby. Bo Janukowycz spakował się i uciekł. Sytuacja na Ukrainie gwałtownie przyspieszyła, a dyplomatyczny laur zwiądł na ministerialnych skroniach.

Mimo to twitterowy minister był do dyspozycji. Może za bardzo? Bo na kolejnych ukraińskich szczytach już się nie znalazł…

Ostateczny cios przyszedł jednak z innej strony. W ostatniej chwili wymarzoną fuchę sprzątnął  mu sprzed nosa sam Donald Tusk. Ten sam, który przez wiele miesięcy kręcił nosem na brukselski żyrandol…

A skoro jeden Polak został szefem Rady, to drugi o kierowaniu dyplomacją musiał zapomnieć. Nie pozostało mu nic innego jak złożyć wiernopoddańcze hołdy. I Sikorski je złożył, świadomie chyba ocierając się o groteskę.

„Habemus Praesidentem Europae” — ogłosił z emfazą, przelicytowując tym samym wszystkich platformerskich lenników…. Co więcej, w tej samej rozmowie na pokładzie samolotu, przekonywał iż bardzo się cieszy iż jego osoba „mogła zostać użyta” w „wyrafinowanej grze o najwyższą stawkę”. Co naprawdę sobie wtedy myślał, niech już lepiej pozostanie jego tajemnicą.

Ale gdy gruchnęła wieść, że dla kandydata do najwyższych stanowisk może zabraknąć miejsca w rządzie Ewy Kopacz –- sytuacja zrobiła się groteskowa. Bo jakże to? Najlepszy minister wszechczasów, prawie-szef NATO, prawie-komisarz,  nie godzien jest by zostać na trzecią kadencję? I to w czasach, gdy wobec konfliktu za naszą wschodnią działalność MSZ wymaga szczególnej troski i konsekwencji?

Wedle nieoficjalnych informacji osoby Skorskiego nie życzy sobie sam prezydent (czyżby nie wygasły jeszcze echa wewnątrzplatformianej rywalizacji?). Nie pomogły mu też zapewne nazbyt szczere wywody przy restauracyjnym stoliku. W ramach pocieszenia, przynajmniej wg prasowych spekulacji, Sikorski jest więc przymierzany jest do fotela marszałka. To jedyne stanowisko, które może objąć bez utraty prestiżu -– konstytucyjnie jest bowiem wyższe niż dotąd piastowana teka. Ale specyfika tej funkcji w żaden sposób nie pasuje do temperamentu mieszkańca Chobielina. Ani do profilu jego dotychczasowej aktywności. To co byłoby awansem dla Cezarego Grabarczyka, dla Sikorskiego będzie raczej honorowym zesłaniem.

Z drugiej strony pozycja marszałka daje spore możliwości, jeśli chodzi o budowanie własnego zaplecza w partii. Stąd też sporo racji może mieć Jarosław Gowin mówiąc, iż będzie to „wycofanie się na takie pozycje, które mogą być punktem wyjścia do kontrataku”. I że Sikorski jest jednym z pretendentów do objęcia sterów całej Platformy.

A jeśli tak, to Ewa Kopacz może mieć duży kłopot z wypełnieniem powierzonej jej misji. Czyli utrzymania Platformy w ryzach do czasu powrotu Tuska z Brukseli.

Bo może się zdarzyć, że sfrustrowany specjalista od dorzynania watahy, zacznie w końcu dorzynać … ale tę własną.

——————————————————

TYLKO wSklepiku.pl możesz kupić najgorętszy gadżet sezonu! Kubek lemingowy wPolityce.pl.

Idealny dla wszystkich miłośników lemingozy. Kubek o głębokim wnętrzu.

Oni są lemingami - a Ty? Oni piją kawę ze starbunia - Ty możesz ją pić z naszego kubka!

Najlepsza kawa, najsłodsza herbata - tylko z lemingowego kubka wPolityce.pl!

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych