Michnik ostrzega przed imperialnymi zakusami Władimira Putina, Lis bąka coś o agresywnej Rosji, Nałęcz i Kuźniar – na wyścigi – straszą wojną. Ba, Tusk opowiada, że dzięki PO nowy rok szkolny nie zaczyna się tak, jak pamiętny wrzesień.
Niektórzy, ci bardziej pamiętliwi, przecierają ze zdumienia oczy i uszy. Reszta – ta baraniona przez GW i tvn – łyka to jak świeże nowalijki ze spółdzielni „Woreczek” (kto czytał Tyrmanda, ten wie o czym piszę, kto nie czytał – jego strata).
Ludzie są tumanieni i będzie tak zawsze. Misja odtumaniania jest pracą syzyfową, jednak nieodzowną i konieczną. Jest jak opróżnianie szamba, które i tak - wkrótce - nabiegnie nieczystościami.
Kiedy zatem spojrzymy na ostatnie ćwierćwiecze (mój kompanion, zaczytany w Niziurskim, mawia - świerszczwiecze), nie uciekniemy przed obserwacją, że w Trzeciej RP wytworzyła się nader ciekawa (dla wnikliwych analiz wojny dezinformacyjnej i propagandowej) kasta ludzi rechoczących.
Nie śmiejących się zdrowo, perliście z zatrzęsieniem brzuszyska, ale takich złośliwie skrzywionych, suchotniczych wesołków na pokaz, a w głębi duszy skręconych jak baranie jelita.
Rechot tym się bowiem różni od zdrowej wesołości, że jest wymuszony, na pokaz, że jest parskaniem po linii i na bazie, swoistym objawem stania w szeregu i posiadania poprawnych poglądów. Rechot wybucha jak uderzenie szpicruty i milknie takowoż.
Mówiąc o rechotnikach wcale nie mam na myśli współczesnych kabareciarzy, których występy, co i rusz, przywodzą mi na myśl produkcje teatrzyków z miasta Warschau, z lat 1940 – 45, nad którymi unosił się cień Igo Syma.
CAŁY FELIETON NA Stefczyk.info
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/213866-gadowski-ludzie-sa-tumanieni-i-bedzie-tak-zawsze-misja-odtumaniania-jest-praca-syzyfowa