Piotr Zaremba w TOK FM: "Kopacz nie ma samodzielnej pozycji. Ma odruch sięgania po telefon"

PAP/Jakub Kamiński
PAP/Jakub Kamiński

Ewa Kopacz nie ma samodzielnej pozycji, samodzielnego dorobku. Ona ma odruch sięgania po telefon

— komentował zależność przyszłej premier od Donalda Tuska Piotr Zaremba z tygodnika „wSieci” w Poranku radia TOK FM.

Dotychczasowa marszałek Sejmu otrzymała w poniedziałek misję tworzenia rządu.

CZYTAJ WIĘCEJ: „Domy, którymi rządzą kobiety, wychodzą na tym dobrze”. Kopacz oficjalnie desygnowana na premiera

Agata Nowakowska z „Gazety Wyborczej” polemizowała z tak postawioną tezą, przekonując, że o żadnym sterowaniu nie może być mowy.

Nie wierzę w sterowanie z tylnego siedzenia. Ktoś, kto bierze władzę i odpowiedzialność za nią, nie może sobie pozwolić na coś takiego. Rozumiem, że Kopacz może pytać Tuska o radę. Ale to, że będzie politykiem niesamodzielnym, sterowanym, należy włożyć między bajki

— zaznaczyła dziennikarka.

Jej zdaniem sterowanie z tylnego fotela „nigdy się nie udawało”. Ani gdy miał to robić Lech Wałęsa wobec Tadeusza Mazowieckiego, ani Marian Krzaklewski wobec Jerzego Buzka.

Z kolei Aleksandra Pawlicka z „Newsweeka” podkreślała jednak, że trudno porównywać związki Krzaklewskiego i Buzka z sytuacją pomiędzy Tuskiem i Kopacz.

Krzaklewski pozostał w Polsce, pozostał w Sejmie i Buzek wszystko musiał z nim konsultować. I to Buzek jeździł do Krzaklewskiego, nie odwrotnie - wyjaśniała dziennikarka. Tusk wyjeżdża z Polski i dojrzał do tego, żeby się szybko z krajowej polityki wymiksować

— podkreślała.

Zaremba zwracał jednak uwagę na to, jaki wpływ na kształt rządu ma Donald Tusk.

Kopacz to nie jest osoba, która ma potrzebę usamodzielnienia się. W pojedynczych przypadkach prezentuje swoje poglądy, ale przykład z Mazowieckim i Wałęsą ma się nijak. (…) Ewa Kopacz jest typem polityka, który zawdzięcza pozycję liderowi. Nie była założycielem Platformy, tylko osobą, którą Tusk ciągnął wyżej

— zaznaczył.

Tłumaczył, że to dość naturalne relacje w tak wodzowskiej partii jak Platforma. Zaremba przekonywał, że gdyby sytuacja dotyczyła PiS, to obie dziennikarki interpretowałyby sprawę inaczej:

Wyobraźmy sobie, że Jarosław Kaczyński robi premierem Adama Hofmana. Z czasem te relacje mogą się zmienić, ale pierwszy nawyk podwładny-przełożony byłby obecny i jest obecny teraz

— stwierdził.

Zaremba analizował również pozycję Radosława Sikorskiego i jego siłę w obozie rządzącym.

Można sobie wyobrazić inną sytuację - Sikorski ucierpiał na aferze taśmowej i tu może się zbiegać wyraźna chęć Komorowskiego, by się go pozbyć z zamiarem Tuska. Czym innym byłoby, gdyby on był usuwany w ramach rządu Tuska - a tu się powie, że pani marszałek chce mieć własny team

— mówił.

Nowakowska odsyłała jednak do słów Janusza Piechocińskiego, który mówił, że Tusk umywa już ręce od polskiej polityki.

Rozumiem, że ona się może konsultować z Tuskiem, przecież był premierem i wie, kto się sprawdził. Ale żadnego sterowania być nie może, bo Kopacz skazałaby się na porażkę

— mówiła dziennikarka „Gazety Wyborczej”.

Zaremba odpowiadał:

Ona dostała zadanie: nie zastanawia się, co powie za rok. Ona może uważać, że Tusk ma lepsze intuicje od niej samej. Ale to, że ktoś coś mówi - zwłaszcza Piechociński - jest argumentem zawodnym

— odparł publicysta wPolityce.pl.

Czy Jacek Rostowski byłby dobrym następcą Sikorskiego?

Rostowski odchodził w atmosferze i wrażeniu, że jest wycofywany, bo jest niepopularny. Wybory europejskie to potwierdziły - a funkcja szefa MSZ byłaby próbą resetu. Czy to jest Platformie potrzebne? PO ma bardzo krótką ławkę

— mówił Zaremba.

svl, TOK FM

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.