Ostatnio w mediach pojawiły się komunikaty, że już w grudniu tego roku (po blisko 1,5 roku od momentu sprowadzenia do Polski pierwszego składu pociągu Pendolino), wyjadą one na kilka tras w naszym kraju, a jednocześnie w mediach brytyjskich ukazały się artykuły, że brytyjska spółka córka francuskiej firmy Alstom (producenta Pendolino), jest oskarżona o dawanie łapówek na łączną sumę 8,5 mln USD w przypadku 3 kontraktów: w Indiach, w Polsce i w Tunezji.
Proceder korumpowania urzędników w latach 2000 - 2006 w tych trzech krajach został udowodniony przez brytyjskie Biuro ds. Poważnych Oszustw i trwają już procesy konkretnych ludzi z nim związanych, co więcej jeżeli ostatecznie potwierdzona zostanie wina Alstomu, to wtedy firma ta będzie miała zakaz startowania w przetargach publicznych w całej Europie.
Także w Polsce trwa postępowanie prowadzone przez Prokuraturę Apelacyjną we Wrocławiu, w którym zarzuty o przyjęcie łapówek postawiono 3 osobom w związku zakupami wagonów dla Warszawskiego Metra (byłemu dyrektorowi Warszawskiego Metra, jednemu z byłych pracowników Urzędu Miasta Warszawy i byłemu wiceprezydentowi Warszawy).
Jeżeli dawanie łapówek przez przedstawicieli francuskiego Alstomu, było tak powszechne (jak twierdzą Brytyjczycy z Biura ds. Poważnych Oszustw), to zwiększa to prawdopodobieństwo, że mogły one wystąpić także przy zakupie przez Polskę pociągów Pendolino, zwłaszcza, że wokół tego przetargu jest mnóstwo niejasności.
Przypomnijmy tylko, że na początku grudnia 2013 roku w tygodniku wSieci, ukazał się interesujący wywiad z byłym prezesem spółki PKP Intercity Czesławem Warsewiczem, który nie owijając w bawełnę mówi o „przetargu” na zakup pociągu Pendolino tak:
„ktoś za to coś wziął, gdzieś poszły łapówki, procenty, jakieś dziwne transfery. To był kuriozalny przetarg. Mieliśmy do wydania 3 mld zł. I ostatecznie w roku 2011, została złożona tylko jedna ważna oferta. Inne rzekomo nie spełniały wymogów! Tak się uczciwych, prawdziwych przetargów nie przeprowadza”.
O pociągu Pendolino zrobiło głośno latem 2013 roku, kiedy do Polski został przywieziony jego pierwszy egzemplarz, a uroczyste jego przywitanie odbyło się z udziałem „zegarkowego” ministra Sławomira Nowaka i wielu innych oficjeli.
Wtedy to telewizje 24 godzinne, wspierające jak i gdzie się tylko da, ekipę Tuska, urządziły prawdziwy show, była a jakże bezpośrednia transmisja (podobnie jak z przylotu pierwszego Dreamlinera), zwiedzanie pociągu z udziałem mediów i przemówienie ministra, że już „pod choinkę” Polacy pojadą Pendolino.
Od tego czasu w zaprzyjaźnionych z Tuskiem mediach, nadawane były komunikaty (wyświetlane na telewizyjnych kolorowych paskach), że kolejne egzemplarze przechodzą szczęśliwie testy na wybranych odcinkach torów.
Doszło nawet do tego, że na konwencji wyborczej Platformy premier Tusk przerywał swoje przemówienie (po otrzymaniu stosownego sms-a) aby poinformować zebranych, że jego rząd odniósł kolejny sukces, bowiem pociąg Pendolino osiągnął prędkość ponad 280 km na godzinę (oczywiście na specjalnie przygotowanym odcinku torów pod Zawierciem).
Przypomnijmy także, że finansowanie tej transakcji odbywa się w oparciu głównie o pożyczone przez PKP środki.
Ponieważ Komisja Europejska zdecydowała się wesprzeć projekt tylko na poziomie około 20% (około 130 mln euro), pozostałą część środków nabywca czyli PKP Intercity, musiał pożyczyć, a największym pożyczkodawcą został Europejski Bank Inwestycyjny, który pożyczył około 340 mln euro (cały projekt opiewał na 665 mln euro, 20 składów Pendolino kosztowało około 400 mln euro, pozostałą część przeznaczono na zbudowanie specjalnej bazy serwisowej w Warszawie na Grochowie).
PKP Intercity zaciągnął więc kredyt w wysokości 1,5 mld zł i to w walucie obcej, choć sama spółka od paru lat przynosi straty (w 2013 roku sięgnęły one kwoty 100 mln zł), w związku z tym gwarantem dużej jego części został, a jakże Skarb Państwa.
Istnieje więc coraz większe niebezpieczeństwo, że dramatycznie pogorszy się sytuacja finansowa PKP Intercity, co może wręcz skutkować upadłością tej spółki.
Od jakiegoś czasu kulisy tego przetargu sprawdza CBA ale ponieważ sprawa tego zakupu sięga najwyższych urzędów państwowych, postępów w tym zakresie, dopóki rządzi Platforma, chyba nie należy się spodziewać.
Być może jednak po ustaleniach Brytyjczyków wskazujących wyraźnie na łapówkowy proceder przy zakupach wagonów dla Warszawskiego Metra, a metody wręczania tych łapówek, CBA się jednak uaktywni.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/213255-czy-przy-zakupie-pendolino-tez-byly-lapowki