Bieńkowska kandydatką do KE? Może i tak, ale do dzisiaj niekoniecznie zgodnie z prawem

Fot. PAP / Radek Pietruszka
Fot. PAP / Radek Pietruszka

Prawo? Przepisy? Zasady? Regulaminy? Normy? Te słowa obce są odchodzącemu premierowi i jego następczyni, o czym świadczy procedura wskazania Elżbiety Bieńkowskiej na unijną komisarz.

Kandydatura pani wicepremier, mimo że Elżbieta Bieńkowska została już nawet w tym charakterze przesłuchana przez jej szefa, Jean-Claude’a Junckera oficjalnie przez rząd została zaproponowana dopiero po przesłuchaniu. Kandydatura powinna być jeszcze zaopiniowana przez sejmową komisję do spraw Unii Europejskiej. Ta jednak zbiera się w tej sprawie dopiero dziś

— poinformowało rano radio RMF FM. Chodzi o niedopełnienie wymogów wskazanych w ustawie o współpracy rządu z Sejmem i Senatem w sprawach związanych z członkostwem Polski w Unii Europejskiej. Przewiduje ona, że Rada Ministrów nie może desygnować kandydata na członka Komisji Europejskiej bez wyrażenia opinii w jej sprawie przez Sejm.

Według regulaminu Sejmu, którego rzekomym pilnowaniem tak chwali się Ewa Kopacz i partyjni koledzy wspierający ją w drodze do fotela szefa Rady Ministrów, sprawą musi zająć się sejmowa komisja ds. Unii Europejskiej. A ta zebrała się – specjalnie w tej kwestii – dopiero dziś. Od wczoraj zaś rzecznik rządu i politycy PO opowiadali, że Bieńkowska jest oficjalną kandydatką przyjętą przez Radę Ministrów do Komisji Europejskiej. Bez opinii komisji taka decyzja nie mogła zapaść.

Złamano przepisy? Najwyraźniej. Prześledźmy, jak tłumaczyła się szefowa sejmowej komisji ds. UE Agnieszka Pomaska. Ze zignorowania przepisów musiała tłumaczyć się na Twitterze.

Jerzy Polaczek z PiS zapytał:

Na co szybko odezwała się Pomaska:

Tomasz Skory z RMF FM, autor informacji o naruszeniu procedur, natychmiast zauważył, że pani poseł - o dziwo! - twittuje… w czasie posiedzenia komisji, której przewodzi.

Ale ciekawsze od zaskakującej podzielności uwagi parlamentarzystki okazała się merytoryczna wartość jej odpowiedzi. Oznacza ona bowiem, że Rada Ministrów przyjmując kandydaturę Bieńkowskiej nie poczekała na opinię komisji, czym rząd złamał prawo. Pomaska „wsypała” więc premiera… I choć dziennikarze czarno na białym pokazywali, w jaki sposób naruszono procedury, parlamentarzyści PO (do dyskusji włączył się Cezary Tomczyk) szli w zaparte:

A Jerzy Polaczek skomentował

Ostatecznie, po południu sejmowa Komisja ds. Unii Europejskiej bez głosów sprzeciwu i przy trzech wstrzymujących się - zaakceptowała kandydaturę Bieńkowskiej jako polskiego komisarza i tym samym kuriozalna historia z jej oficjalną/nieoficjalną nominacją zakończyła się.

mt/RMF.FM, twitter

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.