Awantura o premiera? "Ewa Kopacz jako szef rządu będzie ewidentnie mniej sprawna niż jej poprzednik"

PAP/Paweł Supernak
PAP/Paweł Supernak

Dziwię się Donaldowi Tuskowi, że forsuje kandydaturę Ewy Kopacz na swojego następcę na stanowisku premiera. Mam wrażenie, że nowa pani premier (jeśli nią zostanie) napyta rządowi i Platformie kłopotów. Dlaczego?

Bo nie ma ani części tych talentów medialnych, jakie ma Tusk. Bo wykazała się niekompetencją jako minister zdrowia i służalczością wobec rządu jako marszałek Sejmu. Bo publicznie kłamała w sprawie tego, co widziała w Smoleńsku w roku 2010 i nigdy nie potrafiła przyznać się do błędów. Bo jest osobą nadpobudliwą, co zawsze w polityce jest defektem.

Przewiduję zatem, że Ewa Kopacz jako premier będzie ewidentnie mniej sprawna niż jej poprzednik i ewidentnie mniej sympatyczna. Nie będzie potrafiła, tak jak Tusk, robić ciągle dobrej miny do złej gry. To znaczy, będzie próbować, ale jej nieszczery uśmiech i ton głosu na granicy płaczu będą zdradzać, że udaje – a Tusk robił to tak, że wielu sądziło, iż premier wierzy w to co mówi, nawet gdy dokonywał rzeczy pozornie niemożliwych. Gdy udowadniał, że zaraz rozwiąże problem pedofilów, czy handlarzy dopalaczami, albo, że nie było afery hazardowej, albo że afera taśmowa to jedynie perfidny atak na rząd. Tusk jest naprawdę wybitnie zdolny, a tych wszystkich zdolności pozbawiona jest Ewa Kopacz.

Czy z tych, albo podobnych powodów, tej kandydaturze sprzeciwia się prezydent Komorowski? Nie wykluczałbym tego. W każdym razie zarząd PO (czyli Tusk) dopuścił się demonstracji siły zupełnie niepotrzebnej. W sytuacji, gdy to prezydent desygnuje kandydata w sposób niezależny od wniosku kogokolwiek, rekomendowanie mu kandydatury Kopacz zmusza go do przypomnienia, co mówi Konstytucja. Owszem, na koniec decyduje większość parlamentarna, może więc być tak, że prezydent desygnuje innego polityka, który nie uzyska większości, a w drugim konstytucyjnym kroku Sejm wskaże Ewę Kopacz, która większość uzyska – wtedy prezydent będzie musiał złożyć broń.

W każdym razie przypierając Komorowskiego do muru Tusk sprowokował, jeśli nie konflikt, to upublicznienie różnicy zdań w zgodnym dotąd tandemie. Niezbyt pojmuję, po co mu to było. Jedynym racjonalnym wytłumaczeniem byłoby takie, że chodzi o zamieszanie, w wyniku którego nie uda się w trzech konstytucyjnych krokach wybrać premiera, a wtedy doszłoby do rozwiązania Sejmu i wcześniejszych wyborów. W taki sposób Tusk uzyskałby skrócenie kadencji bez pytania o zgodę opozycji. Ale ta interpretacja ma sens tylko wtedy, gdyby założyć, że Donald Tusk obawia się, że PO w ciągu najbliższych kilkunastu miesięcy będzie mieć już tylko coraz niższe notowania w sondażach. Bez tego założenia trzeba by przyjąć, że premier wykonał fałszywy ruch.

CZYTAJ TAKŻE: Buldogi zaczynają walczyć pod dywanem? Do rozmowy Komorowski-Tusk miała dołączyć Kopacz. Nie dołączyła

—————————————————

TYLKO MY TO MAMY! Kubek lemingowy wPolityce.pl.

Idealny dla wszystkich miłośników lemingozy. Kubek o głębokim wnętrzu.

Do nabycia wSklepiku.pl!

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.