Habemus Tuskam! Na wieść z Brukseli mina zrzedła nawet Robertowi Górskiemu… - felieton KLASERA

fot.PAP/Adam Warżawa
fot.PAP/Adam Warżawa

„Tata królem Europy!”, zaćwierkała Kasia Tusk. „Sto lat sto lat…”, odśpiewali jej tacie-premierowi klakierzy PO w programie Tomasza Lisa. „Habemus Presidentum Europae…”, wycedził obłudnie po wybraniu Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej Radosław Sikorski, bo ukradł mu show i zrujnował nadzieje chobielińskiego na wyjazd do Brukseli.

Wicepremier-minister rozwoju Elżbieta Bieńkowska pośpieszyła do szefa z bukietem biało-czerwonych róż i długo ściskała mu dłoń - ona też pojedzie… A co z Małgorzatą Tusk?, zaczęły snuć tabloidy. Czy podąży za gnojkiem i nudziarzem z wyłupiastymi oczami, skoro całe życie chciała od niego uciec i ponoć już myślała, aby go rzucić dla innego faceta - jak pisała o mężu w swej autobiografii, i nawet do Warszawy nie chciała się z nim przenieść?

Się narobiło! Na platformie już trwają przepychanki o to, komu przypadnie rządowo-partyjna scheda po premierze na teraz i na później, i czym to wszystko się skończy. Czy wyjazd Tuska wyjdzie PO na dobre, czy raczej zyskają na tym „pisiory” i nie daj Boże przejmą władzę…? Sam prawy i sprawiedliwy Jarosław Kaczyński niby się ucieszył i pogratulował wrogowi unijnej nominacji, ale też ma problem: jak spełnić zapowiedź i postawić go przed sądem za wyprzedaż materialną i degrengoladę etyczno-moralną kraju, skoro w Brukseli go nie dosięgnie? Mina zrzedła nawet prześmiewcy Robertowi Górskiemu, bo ulegając eurodecydentom Tusk schrzanił mu leitmotiv kabaretowego serialu haratania w gałę. A jeszcze niedawno premier bił się w piersi, że zapewni mu realizację wielu następnych odcinków…

No, to właściwie z czego tu się cieszyć? Paskudny numer wycięła nam ta niemiecka protektorka Donalda Tuska. Wiadomo, Niemcy to podstępne świnie, od wieków destabilizują naszą Rzecz Świętą Pospolitą.

Ale zamieszanie po >>sto lat<< dla Tuska

—twittnął były członek Rady Ministrów, tytularny „specjalista w zarządzaniu zasobami ludzkimi”, europoseł Michał Boni.

Co w tym dziwnego, że ludzie pogratulowali największego sukcesu kadrowo-politycznego Polski!

—spytał sam siebie.

Boniego nic nie dziwi. Ma doświadczenie zdobyte w opozycji, w kontaktach z bezpieką i w strukturach władzy, wie, że różne cuda zdarzają się na tym świecie. Skoro on się nie dziwi, to i Stanisław Dziwisz - kardynał dziwić się nie powinien. Tak widać jest wola Boża…

Tylko czemu, o Panie, zsyłasz na nas, tak oddany Ci przecież naród, te wszystkie plagi unijno-platformiano-azjatyckie? Dlaczego nagradzasz tego zniemczałego kaszubskiego pohańca, skoro przeciętni, wierni Ci Polacy zarabiają cztery razy mniej niż przeciętni, niewierni Ci Niemcy, a sam Tusk za fuchę w Brukseli będzie dostawał co miesiąc - jak wyliczył „Fakt” - aż 75 razy więcej? Czy zapomniałeś jego słowa i czyny, przypominane Ci usłużnie przez Monikę Olejnik, że „przed księdzem klękał nie będzie”, i dobranie się do kasy kościelnej? Niezbadane są wyroki niebios!

Pamiętam z dzieciństwa taką zabawę w króla Lula.

Dzień dobry ci królu Lulu! - Dzień dobry wam dzieci śmieci! A gdzie żeście były i coście robiły…?

—pytał Lul.

Dzieci pokazywały, a on, gdy odgadł, co robiły, wyłapywał je i powierzał im władzę. Kogo nagrodzi tata Kasi, „król Europy”? Jak ćwierkają wróble z dachów PO, Ewę Kopacz. A propos króla i córek, (bo na temat eksminister, marszałek Sejmu wiadomo wszystko): jest w balladzie niemieckiego poety Johanna Goethego „Król olch”, w przekładzie Antoniego Libery, taka oto zwrotka:

Patrz, tato, tato! Nie widzisz? Tam!

To córki króla. Znak dają nam.

Nie, synku, nie! To żaden znak.

To próchno się sypie i świeci tak…

Klaser

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.