Kopacz w blokach startowych. Schetyna ostrzy zęby. Powrót Bieleckiego?

Fot. sejm.pl, KPRM, wPolityce/tvn24
Fot. sejm.pl, KPRM, wPolityce/tvn24

Kalejdoskop zmian w rządzie oraz Platformie mieni się coraz wiekszą liczbą kolorów i choć najważniejsze stanowiska wydają się być już obsadzone, to jest jeszcze mnóstwo niewiadomych.

Nominacja Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej pociągnie cały łańcuch zmian na najwyższych stanowiskach w państwie. Podsumujmy doniesienia dzisiejszych gazet.

„Wyborcza” oznajmia:

Ewa Kopacz premierem - to już raczej pewne. I duża rekonstrukcja rządu - być może obejmie Elżbietę Bieńkowską, Mateusza Szczurka, Bartłomieja Sienkiewicza i Bartosza Arłukowicza.

Wszystko ma się zdecydować w przyszłym tygodniu. Tusk ma chcieć w ten sposób ostudzić partyjne głowy, które już szykują się do nowych stanowisk.

Raczej nikt nie ma wątpliwości co do Ewy Kopacz na czele Rady Ministrów. Miałby się na to zgodzić – choć niechętnie – Bronisław Komorowski.

Dla Tuska Kopacz jest najbardziej godna zaufania.

Kiedy Grzegorz Schetyna zaatakował premiera za Smoleńsk [zarzucając, że za późno zareagował na raport MAK], ona stała przy nim wiernie. A dla Tuska sprawa Smoleńska jest fundamentalna

— mówi „Gazecie” anonimowo polityk z zarządu PO.

Inny, niepodpisany nazwiskiem polityk – z PSL – dodaje:

Po siedmiu latach rządzenia każdy premier by się zużył. Nowy szef rządu to nowe otwarcie, pierwsze sto dni zawsze jest ulgowe. Tusk ma niewiele ponad 20 proc. zaufania jako premier, Ewa Kopacz mogłaby wystartować nawet z ponad 50 proc.

Platformersi cieszą się też, że kobieta-premier to darmowa sympatia elektoratu i trudniejszy obiekt do krytyki ze strony opozycji:

W Polsce dawno kobieta nie była premierem. To przyciągnie elektorat kobiecy, może się przełożyć na dodatkowe 5-6 pkt proc. poparcia. Poza tym Jarosławowi Kaczyńskiemu trudniej będzie atakować kobietę, wybór Kopacz może zdemobilizować elektorat PiS

— mówi polityk Platformy.

Jak przypomina „Gazeta Wyborcza”, dla Ewy Kopacz problemem może się okazać przypominanie jej kłamliwych słów o przekopaniu całego terenu katastrofy smoleńskiej. Co z tym zrobi PO? Chce przypominać, że ówczesna minister zdrowia „pojechała do Moskwy, kiedy odbywała się tam identyfikacja zwłok, choć wielu nie miało na to odwagi”. Co ma jedno wspólnego z drugim? Nie wiadomo…

Rząd będzie też potrzebował nowego wiceszefa. Elżbieta Bieńkowska ma się bowiem przenieść do Brukseli na fotel komisarza. Jej obowiązki przy Al. Ujazdowskich mógłby wówczas przejąć Jan Krzysztof Bielecki, szef Rady Gospodarczej przy premierze.

Chciał co prawda wrócić do biznesu, ale Kopacz wymogła na Tusku, by namówił Bieleckiego do wejścia do jej gabinetu - bo premier zabiera ze sobą do Brukseli część ludzi ze swojej kancelarii. Bielecki się wzbrania, niewykluczone, że ponownie wybierze tylko rolę doradcy. W takim wypadku wicepremierem zostanie szef MON Tomasz Siemoniak

— czytamy w „GW”.

Zmiana na najważniejszym stanowisku w rządzie będzie też okazją do kilku dymisji, które wówczas mogłyby nie mieć tak negatywnych skutków dla popularności władzy. Stanowiska mieliby stracić m.in. minister finansów Mateusz Szczurek (który miał rozczarować Tuska zbyt małą inicjatywą) minister praw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz (skompromitowany w aferze taśmowej) i minister zdrowia Bartosz Arłukowicz.

Według informacji dziennika, Platforma za wszelką cenę będzie chciała uniknąć przyspieszonych wyborów parlamentarnych. Chcą lepiej przygotować się do nich na przyszły rok.

Za dwa i pół roku upływa jego pierwsza kadencja jako szefa Rady Europejskiej, a w przypadku wygranej PiS o tym, czy ją przedłużyć o kolejną kadencję, decydowałby m.in. Jarosław Kaczyński. Gdyby Tusk wrócił zaś do Polski po pięciu latach przewodniczenia Radzie Europejskiej, mógłby się starać o prezydenturę

— spekuluje „Gazeta”.

Po Ewie Kopacz najważniejszy fotel w Sejmie miałby przejąć Cezary Grabarczyk, aby nowa pani premier miała za sobą także jego wpływową w partii „spółdzielnię”.

Stosunek sił w Klubie Parlamentarnym PO jest dziś mniej więcej taki, że tuskowcy stanowią 50 proc., „spółdzielnia” 30 proc. a schetynowcy 20 proc. Jeśli Kopacz będzie miała za sobą większość, to Grzegorz Schetyna jej nie zagrozi

— mówi informator gazety.

Jak pisze „Rzeczpospolita”, Schetynie bardzo nie podoba się pójście w górę Ewy Kopacz, bo intensywnie angażowała się ona w wojnę z byłym wicepremierem, zainicjowaną w ostatnich latach przez Tuska. Dlatego też dolnośląski polityk mówi o nominacji marszałek Sejmu z dystansem:

To nie jest jeszcze oficjalna kandydatura. Takie są tylko przecieki w prasie. W Polsce obowiązuje konstytucja i w tej kwestii decyzję podejmie prezydent Komorowski

— mówił w Polskim Radiu.

„Rz” zauważa, że Schetyna coraz częściej domaga się jak najszybszych wyborów na szefa partii, bo miałby w nich szanse pokonać Kopacz.

Dziennik wspomina też, kto obejmie poselski po Donaldzie Tusku. Pierwsza na liście jest Ewa Czeszejko-Sochacka, która uzyskała najlepszy wynik spośród stołecznych kandydatów PO niełapiących się do Sejmu. Jeśli zrezygnuje – na Wiejską wróci były minister sprawiedliwości Andrzej Czuma. Następny w kolejności jest Tadeusz Ross.

znp, „Gazeta Wyborcza”, „Rzeczpospolita”

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.