Szczerski: PO nie wytrzyma kampanii wyborczej i układania list do Sejmu i Senatu

fot. PAP/ Adam Warżawa
fot. PAP/ Adam Warżawa

O wyborze Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej zdecydował korzystny dla niego zbieg wielu okoliczności – mówi Krzysztof Szczerski z PiS w rozmowie „Naszym Dziennikiem”.

Polityk tak opisuje unijną układankę, która zdecydowała o sukcesie polskiego premiera:

Przy podziale stanowisk w instytucjach Unii Europejskiej właściwie wypadało, by jedno z najważniejszych stanowisk, w tym m.in. przewodniczącego Rady Europejskiej, objął polityk pochodzący z grona nowych krajów członkowskich. Zniesienie naszego weta dla kandydatury Federici Mogherini na stanowisko szefa unijnej dyplomacji wykluczyło z gry kandydatów starej Unii i zwolniło funkcję przewodniczącego dla kandydata nowej Unii. Dokładniej, pierwszym biorącym tę funkcję musiał być chadek z tej części Europy, dlatego padło na Tuska.

Szczerski przypomina, że już przed wakacjami Angela Merkel ogłosiła to, co ma stać się po wakacjach, a więc, że socjalistka z Włoch ma być szefową dyplomacji. A to było jednoznaczne  z wyborem Tuska na przewodniczącego Rady.

Angela Merkel jest największą zwyciężczynią tej gry personalnej, jaką obserwujemy, ponieważ ma trzy osoby jej sprzyjające i znajdujące się w jej dyspozycji, włącznie z socjalistą Martinem Schulzem, który jest jej krajowym koalicjantem z SPD, oraz oczywiście Tuskiem, którego osobiście popierała.

— mówi poseł. Na pytanie o wpływ objęcia przez Tuska funkcji szefa Rady Europejskiej

Szczerski odpowiada:

Jeśli Tusk potraktował ten wybór poważnie, to powinien z polskiej polityki się wycofać i nie będzie używał swojego stanowiska do wpływu na to, co będzie się działo w kraju. Polityk nie przesądza, czy awans Tuska jest równoznaczne z przedterminowymi wyborami. Ale jednego jest pewien:

Tusk swoją funkcję obejmuje w grudniu i nowy rząd będzie gabinetem z jego nadania i zakulisowych nominacji. Jednak PO nie wytrzyma kampanii wyborczej i tego, co się z nią wiąże, a więc podziału list wyborczych do Sejmu i Senatu.Kłopotem będzie dla niej również kampania prezydencka. Wówczas wszystko się rozegra.

Jak bowiem zauważa:

Od dawna w PO dochodziło do konfliktów, ale Donald Tusk miał taką siłę, by niepotrzebnych ludzi usuwać lub pacyfikować i forsować w ich miejsce swoich. Teraz, jeśli będzie chciał to samo robić z tylnego siedzenia w Radzie Europejskiej, będzie to dla niego kompromitujące. Zresztą próba ręcznego sterowania partyjną polityką w tej nowej sytuacji wyzwoli drzemiące w tej partii napięcia i konflikty. Tusk przy pomocy np. pani Kopacz nie będzie w stanie ich gasić i rozstrzygać.

— przewiduje polityk PiS.

ansa/Nasz Dziennik

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.