Nie zna języka, ale się nadaje, ma być postrachem Putina, czyli durnoty z zachodnich łamów

Premier Donald Tusk i premier Danii Helle Thorning-Schmidt. PAP/Radek Pietruszka
Premier Donald Tusk i premier Danii Helle Thorning-Schmidt. PAP/Radek Pietruszka

Z niezwykłym podejściem do logiki zagraniczne gazety informują o coraz mocniejszym impulsie, który ma wciągnąć Donalda Tuska na urząd przewodniczącego Rady Europejskiej. Piszą na przykład, że pomimo lichej znajomości języka angielskiego i całkowitej nieznajomości francuskiego, polski premier może otrzymać wspomniane stanowisko. Praktycznie ten logiczny szyk można powtarzać wielokrotnie. Pomimo kompletnej nieznajomości prawideł gospodarczych, pomimo zupełnego braku talentu do otaczania się fachowcami, ludźmi ambitnymi i pracowitymi, pomimo wrodzonych ciągot do szemranych interesów, bliskich kontaktów z moralnym marginesem, pomimo marnej wiedzy i żadnej wyobraźni na temat polityki zagranicznej, pomimo rozgromienia armii polskiej za swej kadencji w obliczu jasnej od dawna postawy Rosji, pomimo, pomimo itd.

Jednak, pomimo wszystko, autorzy tych gazet mają rację, choć nie dokumentują jej należycie. Otóż wystarczyło tylko napisać jakież to kompetencje ma przewodniczący owej Rady, co może, a czego dotykać nie powinien, bo i tak nie będzie to miało żadnego znaczenia. Reprezentuje, wspomaga, zabiega – oto najważniejsze zadania stojące przed tym urzędnikiem. Nic od niego nie zależy, o niczym nie może decydować. Ot, jeszcze jeden szczebel rozrośniętej do niepojętych granic administracyjnej machiny UE. I w związku z tym przewodniczącym może być każdy, kto tylko trafi do Brukseli. No, prawie każdy. Na przykład Stefan N. nie, ponieważ zawsze przy jego wystąpieniu na mikrofon należałoby zakładać torebkę foliową, aby nie padł pod naporem śliny.

Równie logicznie, ale i malowniczo opowiadają zachodnie gazety, jaki pogrom w Rosji spowodowałby wybór Tuska na miejsce Rompuya. Czy można sobie wyobrazić polityczny pejzaż w pobliżu Kremla po takim ciosie, bynajmniej nie sierpowym? Wszak Putin jawnie szydzi i kpi z prezydenta USA, kanclerz Niemiec, z całej Unii razem i każdego jej kraju osobno. Miałby zatem portki pełne strachu przed jakimś następcą Rompuya? Na dodatek bardzo podobnym do faceta, z którym wymieniał żółwiki pośród smoleńskich trumien…

Naiwniaki piszą z nadzieją, że czytać to będą jeszcze większe naiwniaki. W jakimś sensie mają rację, ale nie mogą liczyć na zrozumienia nawet u fachowca, który codziennie poleruje buty Putina. Chwilowo jeszcze nie oficerki.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.