Posłowie mają karetkę na każde zawołanie. Do dziecka pogotowie nie przyjechało

Fot. Facebook
Fot. Facebook

Nad życiem i zdrowiem obradujących posłów pod drzwiami Sejmu czuwa karetka pogotowia. Jak informuje „Super Express”, w przyszłym roku ten poselski przywilej będzie nas kosztował ponad pół miliona złotych. Nie ma to nic wspólnego ze smutną polską rzeczywistością, gdzie chorzy nie mogą się doczekać na przyjazd karetki. Niektórzy umierają, tak jak 2,5-letnia Dominika, której pogotowie odmówiło udzielenia pomocy.

Posłowie, którzy dziś debatują nad budżetem na przyszły rok, na pomoc medyczną w postaci będącej do ich dyspozycji karetki przeznaczą ponad pół miliona złotych. Jak wynika z planu finansowego, pieniądze te są wydatkowane na ratowanie znajdujących się w Sejmie polityków „w stanie nagłego zagrożenia życia lub zdrowia.

Zwykli Polacy o takiej opiece medycznej mogą jedynie pomarzyć. „Super Express” opisuje dramat 2,5-letniej Dominiki i jej rodziców.

Dziewczynka ciężko zachorowała i jej opiekunowie zadzwonili po ratunek. Nocna pomoc lekarska w Skierniewicach odmówiła wysłania karetki, a pogotowie przyjechało dopiero po drugim wezwaniu, gdy dziewczynka straciła już przytomność

— czytamy.

Dziecko zmarło, a zrozpaczeni rodzice nie mogą zrozumieć, dlaczego odmówiono ich córeczce pomocy.

Lekarz powiedział nam, że nie ma sensu, by przyjeżdżał, bo jeśli nawet wypisze recepty, to i tak ich w nocy nie wykupię, a do szpitala dziecka sam nie zabierze

— opowiada załamana pani Karolina, mama Dominiki.

Politykom taka sytuacja nie grozi. Gdyby było inaczej, już dawno coś by z tym zrobili.

bzm/se.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.