Radzio i jego wioska. Tłumaczenia w sprawie „wsi Sikorskiego” są kuriozalne

Fot. msz.gov.pl
Fot. msz.gov.pl

W obronie najnowszej fanaberii Radosława Sikorskiego stanęła „Gazeta Wyborcza” oraz niektóre wierne partii rządzącej postacie, jak np. współautor wywiadu rzeki z Czesławem Kiszczakiem z 1993 r. Jerzy Skoczylas (nie mylić z aktorem z kabaretu „Elita”, choć i ten Skoczylas pisywał w Giewu kawałki w zamierzeniu satyryczne).

Tłumaczenia w sprawie „wsi Sikorskiego” są kuriozalne. „GW” próbuje całą sprawę sprowadzić do absurdu, sugerując, że krytycy decyzji o stworzeniu wsi „Chobielin-Dwór” uznali, iż Sikorskiemu państwo nadało jakąś ziemię na własność, a ponieważ to nieprawda, reszta zastrzeżeń jest bezzasadna. To oczywiście bzdura – żeby tak pomyśleć, trzeba by być kompletnym idiotą. Nie w tym sęk.

Z kolei Skoczylas powtarzał oficjalne tłumaczenie: że goście gubili się w drodze do posiadłości ministra, więc trzeba im było postawić drogowskaz, a drogowskazu z kolei nie da się umieścić bez stworzenia oddzielnej miejscowości. To tłumaczenie jest bezsensowne pod każdym względem.

W czasach, gdy moje relacje z Sikorskim były dobre i gdy pisaliśmy wywiad rzekę, byłem jego gościem wielokrotnie. A były to czasy, gdy nawigacje samochodowe dopiero raczkowały. Nie przypominam sobie jednak, abym choć raz miał problem z trafieniem do chobielińskiego dworu, włącznie z pierwszą tam podróżą. Wychodzi więc na to, że goście Sikorskiego (podobno zagraniczni) rekrutują się z osobników o wyjątkowo niskiej inteligencji, skoro wiele lat później, gdy mapy i GPS-y są nieporównanie dokładniejsze, nie są w stanie dotrzeć do jego domu.

Jeśli zaś faktycznie mieliby z tym problem, to można sobie wyobrazić kilka innych sposobów na ułatwienie im tego, znacznie prostszych niż tworzenie odrębnej miejscowości. Można drogę dokładnie wytłumaczyć, można narysować plan, można podać koordynaty geograficzne z GPS-a, można oznaczyć miejsce na mapie Google’a i kazać się smartfonowi poprowadzić po ten punkt. Metod jest mnóstwo i trzeba by wyjątkowej doprawdy naiwności, żeby uznać wyjaśnienie ministra za rozsądne.

Nie jest też oczywiście prawdą, że bez stworzenia osobnej miejscowości nie można w pasie drogi postawić drogowskazu. Oczywiście – można, po wystąpieniu o pozwolenie do zarządcy drogi. Idę o zakład, że gdyby minister o takie pozwolenie wystąpił do gminy (bo otaczające go drogi to drogi gminne, zresztą kiepskiej jakości), to z pewnością by je dostał. Podobnie gdyby odczuwał potrzebę ustawienia oznakowania przy drodze wojewódzkiej.

Skoro więc nie chodzi o wskazywanie drogi gościom ministra, to o co? Sprawa wydaje się jasna: mamy oto przykład – dwa w jednym – legendarnej bufonady Sikorskiego oraz nadużywania swojej pozycji w państwie dla załatwiania prywatnych spraw. Zwykle unikam psychologizowania przy analizowaniu zachowań polityków, jednak tym razem jest to niezbędne, bo to pierwsza rzecz, jaka przychodzi do głowy, gdy próbuje się wyjaśnić upór Sikorskiego w walce o „własną wieś”. Chyba że w grę wchodzą jakieś praktyczne względy administracyjne lub finansowe, o których na razie nie mamy pojęcia. Ta hipoteza w jakichś powodów nie pojawiła się w tekstach na ten temat, a przecież jest całkiem prawdopodobna.

Jakkolwiek by było, Sikorski osiągnął coś, co nie miałoby szans udać się zwykłemu Kowalskiemu. Proszę sobie wyobrazić, że do Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji wpływa od zwykłego obywatela wniosek o wydzielenie nowej miejscowości, uzasadniony tak jak swój wniosek oficjalnie uzasadnia Sikorski. Natychmiast wylądowałby w segregatorze z napisem „korespondencja od wariatów”. Ciekaw jestem, czy w dziejach III RP był już precedens wydzielenia miejscowości na wniosek pojedynczego obywatela niepełniącego funkcji państwowej, aby łatwiej było do tego wydzielonego miejsca trafić.

Trudno mieć wątpliwości, że pozytywna decyzja o stworzeniu miejscowości Chobielin-Dwór wynika tylko i wyłącznie z tego, kto ów wniosek złożył. Czyli mamy sytuację jak zawsze: przedstawiciel władzuchny przedstawia swoje życzenie – urzędasy stają na baczność, ruki po szwam. To sytuacja charakterystyczna dla słabych państw ze zdeprawowaną elitą i administracją.

Dwór w Chobielinie ma już własne konto na Twitterze (tak, to nie żart, jest takie, prowadzone całkiem serio). Teraz dostanie własną wieś. To będzie jeden z niewielu namacalnych sukcesów Radosława Sikorskiego – na miarę zorganizowania polskiej telewizji w hotelu „Adlon”.

CZYTAJ TAKŻE: http://wpolityce.pl/polityka/210747-oto-nowe-stanowisko-dla-szefa-msz-zaden-tam-unijny-minister-sikorski-soltysem

—————————————————————————————

Czytaj też w najnowszym numerze tygodnika „wSieci”: jak Sikorski i PO sprowadzili Polskę na margines i ułatwili podboje Putinowi.

Tygodnik dostępny jest w formatach EPUB, MOBI i PDF, które dopasowują się do urządzeń takich jak telefony, tablety i czytniki e-booków. Szczegóły na http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.