Grzegorz Górny: Gruziński pisarz ostrzega Polaków, że mogą podzielić los Ukraińców

YT
YT

W Tbilisi ukazała się właśnie książka gruzińskiego pisarza Raula Cziłaczawy pt. „Na Majdanie, koło cerkwi…”Autor jest znanym poetą, krytykiem literackim i tłumaczem, autorem ok. 60 książek, od lat mieszkającym w Kijowie i ożenionym z Ukrainką. Posiada nawet obywatelstwo ukraińskie i w latach 2005-2010 był ambasadorem tego kraju w Rydze. Opublikowana teraz praca to reportaż w formie dziennika, z jednej strony dokumentujący to, co działo się na Ukrainie w ciągu ostatniego półrocza, z drugiej zaś zawierający refleksje i przemyślenia pisarza na temat tych wydarzeń.

Wiele miejsca w książce zajmuje porównanie wojny rosyjsko-gruzińskiej w 2008 roku do obecnej moskiewskiej agresji na Ukrainę. W tym kontekście często przywoływane są słowa Lecha Kaczyńskiego, który sześć lat temu w Tbilisi przestrzegał, że to, co wówczas spotkało Gruzinów, w następnej kolejności może przydarzyć się Ukraińcom, a z czasem nawet Polakom czy Litwinom. Raul Cziłaczawa wspomina, że już samo postawienie sprawy w taki sposób wydawało mu się wtedy nierealne. Dziś przyznaje:

Teraz widzę, jak gorzko się myliłem.

Pisarz twierdzi, że różnica między obecnym konfliktem a tym z roku 2008 polega na tym, że gruziński prezydent Michael Saakaszwili dał się wówczas Rosjanom sprowokować. To Moskwa była agresorem, koncentrując swe wojska na granicy z Gruzją i prowadząc ostrzał artyleryjski jej terytorium. Tbilisi zdecydowało się wówczas odpowiedzieć na te ataki i to zostało potraktowane przez Kreml jako pretekst do wypowiedzenia wojny. Jednocześnie propaganda rosyjska przedstawiła Saakaszwiliego jako nieobliczalnego agresora i to właśnie ona zdołała narzucić swą narrację opinii publicznej na świecie. Na Zachodzie zaś uwierzono, że przywódca malutkiego państewka niczym szaleniec zdecydował się zaatakować wielkie imperium.

Teraz, zdaniem Cziłaczawy, Ukraińcy nie dali się sprowokować. Oddali bez wystrzału Krym i przez długi czas nie reagowali, jak rosyjscy terroryści zajmowali coraz większe obszary na wschodzie państwa. Trudno obsadzić więc ich w roli agresorów. Jednak nie zdołali przez to uniknąć wojny.

Jest jeszcze jednak zdecydowana różnica między wojną 2008 i 2014 roku. Wtedy Polska wystąpiła jako realny podmiot polityki międzynarodowej, skupiający wokół siebie państwa Europy Środkowo-Wschodniej. Prezydent Lech Kaczyński zdołał zorganizować regionalną koalicję w obronie Gruzji i jego wyprawa do Tbilisi powstrzymała marsz rosyjskich wojsk na gruzińską stolicę. Dziś takiego głosu Warszawy brakuje (jeśli nie liczyć mediacji Radosława Sikorskiego w Kijowie, który namawiał protestujących na Majdanie do „historycznego kompromisu” z Wiktorem Janukowyczem…) Polska straciła więc swą pozycję jako lider regionu.

Obecnie Raul Cziłaczawa wzywa Europejczyków do bardziej zdecydowanych działań wobec Rosji, gdyż jeśli nie powstrzyma się agresora dziś, to jutro jego ofiarami mogą zostać kraje bałtyckie i Polska.

——————————————————————————————-

Najnowsza książka Marcela H. Van Herpena „Wojny Putina”.

Do nabycia wSklepiku.pl

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.