Bolesny krach zagranicznej polityki Tuska, Komorowskiego i Sikorskiego

fot.premier.gov.pl
fot.premier.gov.pl

Polska zaczyna znajdować się w niebezpiecznej alienacji na międzynarodowym forum. To znaczy jest kraj, który się nami niezwykle interesuje. Jak zwykle od trzech wieków jest to Rosja.

Niewybredne pogróżki pod adresem naszego państwa ze strony Żyirinowskiego powinny się spotkać z ostrą reakcją naszych władz, a co więcej reakcją Unii Europejskiej i USA. Tym bardziej, że zostali zaatakowani (na razie słownie) także inni członkowie UE i NATO. Nic takiego się nie dzieje. Co prawda prezydent Obama zapewniał w przemówieniu na pl. Zamkowym, że nigdy już nie zostaniemy sami, ale mówić łatwo, a potem działa się w imię wyższych racji i jak tu wyjaśnić amerykańskiemu społeczeństwu dlaczego John i Stanley mają ginąć za Warszawę.

Niby minister Sikorski wezwał ambasadora Rosji po wypowiedzi sowieckiego parlamentarnego watażki, ale możemy się domyślać, co ambasador mu odpowiedział dyplomatycznym żargonie.

„W rozmowie z Informacyjną Agencją Radiową Marcin Wojciechowski nie chciał komentować zaproszenia ambasadora do MSZ.” (polskieradio.pl)

Sam minister dumnie stwierdził: „fakt tej rozmowy na pewno został zauważony przez władze rosyjskie”. Nie dopowiedział tylko czy śmiali się w głos czy tylko tak pod nosem.

Światowcy Tusk i Sikorski jeszcze niedawno byli przedstawiani jako prawie pewni kandydaci na lukratywne stanowiska we władzach Unii Europejskiej. Przynajmniej sami się tak przedstawiali. Trzeba przyznać, że w pierwszej fazie ukraińskiego konfliktu brali czynny udział w różnych pozorowanych rekcjach Europy, ale od pewnego czasu jakby o nich zapomniano. A może  nie zapomniano, tylko Kreml sobie nie życzy ich obecności i to zamyka sprawę.

Słabymi gardzą wszyscy, a nasi czołowi politycy  to postacie marne i kto jak kto, ale wywiady obcych państw pewnie wiedzą o tym doskonale.

Polityką ukierunkowaną tylko i wyłącznie na kariery własne, Tusk i Sikorski doprowadzili do zupełnego osłabienia Polski. I nie można zapominać, że knuli z Rosją przeciwko polskiemu prezydentowi, co wiadomo jak się skończyło. Za poklepanie po ramieniu na europejskich salonach oddali wszystko, z interesem ojczyzny włącznie. A i do Moskwy umizgiwali się do nieprzyzwoitości.

Ich wieloletnie odsuwanie się od USA, nie kontynuowanie polityki Lecha Kaczyńskiego scalającego dawne „demoludy”, a skoncentrowanie  na proniemieckim serwilizmie daje teraz opłakane rezultaty.

Interesuje się chyba nami tylko Katar, bo ma dostarczać gaz do niewidzialnego gazoportu.

Nasz prezydent to też polityk kieszonkowy, który więcej chyba wie o lewatywie niż sprawach międzynarodowych. Cała jego działalność jest podporządkowana trzymaniu się belwederskiego fotela i gwarantowaniu posad salonowej ferajnie.

Dzisiaj widać, że Lech Kaczyński miał rację i jego wizja sojuszy, na których powinno się opierać bezpieczeństwo Polski była słuszna. Tyle, że kolidowała z imperialnymi zakusami Moskwy.

Jedyne co by mogli Tusk, Komorowski, Sikorski i ich pomagierzy zrobić dobrego dla Polski, to podać się do dymisji.

Można by nawet im w zamian za to zagwarantować bezkarność. W przeciwnym przypadku będą musieli kiedyś odpowiedzieć, jak da Bóg, to nie tylko przed historią, ale i przed narodem polskim za to wyrządzili ojczyźnie.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.