Znaleziono martwego 44-letniego wysokiego oficera Biura Ochrony Rządu. Leżał na podłodze swego mieszkania - zakrwawiony, z rozbitą głową. Mieszkania, które niedawno kupił, jak twieRdzą bliscy, nic w jego zachowaniu nie wskazywało na skłonności samobójcze. Ale polska prokuratura natychmiast powiadamia świat, że „wstępnie wyklucza zabójstwo”. Zatem pewnie wypadek, czyli oficer BOR spadł ze schodów albo niechcący postrzelił się dwukrotnie w plecy. Ale najprawdopodobniej - no jakże by inaczej - „samobójstwo”. Tak popularne wśród polskich oficerów BOR, komandosów, szyfrantów, wysokich urzędników, pilotów, polityków etc.
Korea Północna, Rosja i Tuskistan to ścisła czołówka demokracji świata, w których wypadki tajemniczych śmierci ważnych funkcjonariuszy, którzy mogli zbyt wiele wiedzieć - błyskawicznie kwalifikowane są przez prokuraturę i zaprzyjaźnione media jako „samobójstwo”. Co tam zbieranie śladów, dowodów, przesłuchania świadków, szukanie motywów, śledztwo i inne nudziarstwa. Opinia publiczna nie może się denerwować, więc prokuratura już „wykluczyła zabójstwo”.
Swoją drogą niesamowite, że prokuratorzy III RP nie wstydzą się takiej sowieckiej hucpy. Żaden cywilizowany kraj w przypadku znalezienia zakrwawionego ciała oficera chroniącego rząd nie ogłaszałby natychmiast, że „wyklucza zabójstwo”, bo wiedziałby, że robi z siebie kompletnego idiotę, albo kłamcę w sowieckim stylu. Ale nie nasi prokuratorzy, im przychodzi to łatwo jak oddychanie.
A my? Także już do takiej sowieckiej „narracji” przywykliśmy?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/209183-martwy-oficer-bor-znow-wstepnie-wykluczono-zabojstwo-prokuratura-nadal-zyje-w-systemie-sowieckim