Sukces wspólnoty czerwonych interesów? Polska miała szanse na lepszą sytuację energetyczną

Fot. Youtube.pl/Youtube.pl
Fot. Youtube.pl/Youtube.pl

To gorzej niż zbrodnia, to błąd –- warto przypomnieć to znane powiedzenie w kontekście wojny, jaką Rosja prowadzi z Ukrainą, a także jej skutków. Skutkiem wojny z Ukrainą jest wojna handlowa pomiędzy Zachodem a Kremlem. Wojna, która — jak wskazują niemal wszyscy eksperci — będzie kosztowała niemało. Koszty wojny z coraz groźniejszą Rosją warto płacić, bo Moskwę trzeba zatrzymać. Nie sposób jednak również uciec od refleksji, czy fiasko kolejnych strategicznych projektów, które koszty płacone prze Polskę wydatnie by zmniejszyły, jest przypadkiem?

Rosja ma silną pozycję w miksie energetycznym Europy, w tym Polski, więc walka na sankcje może być dla nas bolesna. Rosja ma silną pozycję, ponieważ jej surowce zasilają Europę — takimi opiniami karmieni są Polacy. Jednak nikt dziś nie przypomina, dlaczego Polska nie ma lepszej pozycji. Polska miała szansę być znacznie bardziej samodzielna energetycznie. Dzięki temu teraz moglibyśmy być w zupełnie innym miejscu.

Polska miała szanse, ale przez konkretne decyzje, konkretnych ludzi i konkretne środowiska te szanse zmarnowała.

Przez rząd Leszka Millera Polska zmarnowała szanse na budowę gazociągu łączącego Polskę i Norwegię, którym Polska miała być zasilana już od 2008 roku. Umowa w tej sprawie została wynegocjowana. Niestety jednak po dojściu do władzy SLD porozumienie zerwano w 2003 roku. Ten krok był od początku oceniany jak zdrada polskich interesów narodowych. Finalizacja tej inwestycji oznaczałaby znaczącą poprawę sytuacji energetycznej Polski. Część dostaw rosyjskich zostałaby wyparta przez gaz norweski. Kraj byłby w mniejszym stopniu uniezależniony od Rosji, jak również zabezpieczony przez uderzającym w nasze interesy Gazociągiem Północnym (gazociągi idące po dnie morza nie mogą się bowiem krzyżować). Decyzje rządu Millera z dzisiejszej perspektywy należy oceniać najsurowiej. Obecnie Miller reklamuje na swojej stronie hasło: „wybierzmy dobry kurs”. Decyzja dot. gazociągu norweskiego pokazała, że SLD wybrała kursu na Moskwę. Czyli po staremu…

Kolejne pozycje do listy błędnych decyzji dopisał w ostatnich latach rząd Donalda Tuska. To przez politykę rządu Tuska do dziś Polska nie ma gazoportu. Opóźnienia w tej sprawie są skandaliczne, a ostatnie doniesienia medialne wskazują, że trudno być pewnym, że w 2015 roku uda się tę inwestycję uruchomić. W chwili, gdy polskie media i politycy mówią o kolejnych opóźnieniach i problemach Litwa rozpoczęła testowanie swojego gazoportu, którego budowa rozpoczęła się w 2012 roku, czyli SZEŚĆ LAT (!) po decyzji o budowie polskiej inwestycji. W związku z wiadomościami z Litwy trudno znaleźć wytłumaczenie dla opóźnień, jakie widzimy w Polsce. Litwa pokazała, że budowa inwestycji, poprawiającej w krótkim czasie sytuację energetyczną, jest możliwa.

Być może jednak opóźnienie dotyczące gazoportu to nie jest przypadek. Kilka innych, kluczowych dla polskiego bezpieczeństwa, obszarów energetycznych również marnieje za czasów PO-PSL. Tak jest z gazem z „łupków”, który do dziś nie ma stosownych regulacji prawnych. Choć sprawa znana jest od lat, dopiero obecnie polski parlament pracuje nad ustawą węglowodorową, która ma poprawić sytuację przemysłu łupkowego. Być może poszukiwania i przygotowania do eksploatacji łupków ruszą szybciej. Jednak do dziś nie wiadomo, dlaczego projekt idzie tak wolno i spotyka się z problemami. Niegdysiejsze zapowiedzi premiera Tuska, że Polska będzie zarabiać na gazie niekonwencjonalnym od 2014 roku brzmią jak kpiny. W tej sprawie nie zrobiono nic.

Rząd nie wykorzystuje i innych zasobów, nie przykłada się do innych energetycznych projektów. Do dziś nie wiadomo, czy polska elektrownia atomowa kiedykolwiek powstanie. Choć na spółkę przygotowującą tę inwestycję polskie państwo wydaje ogromne pieniądze plany budowy brzmią jak pisane na piasku. W tej sprawie nie ma żadnych decyzji czy rozstrzygnięć, choć ponoć rządowi zależy na tym projekcie, jak i na całej energetyce. Niestety ta ostatnia ocena nie ma poparcia w działaniu rządu. Rząd odstąpił od ponoć perspektywicznych badań dotyczących polskiej geotermii, zgodził się na szalenie szkodliwe ustalenia dotyczące pakietu klimatyczno-energetycznego. I nie robi nic, by polską sytuację energetyczną usprawnić. Budowa elektrowni w Opolu to zdaje się za mało. Podobnie, jak rządowa wiara i ufność w unijne procedury zakupu gazu, o które swego czasu walczył Donald Tusk.

Widząc politykę Władimira Putina, widząc realizowany od lat powrót do imperializmu rosyjskiego nie można uciec od bardzo krytycznej oceny działań tych, od których zależy polska sytuacja energetyczna. Od lat mówi się o potrzebie szybkiej i skutecznej dywersyfikacji. I od lat nic przełomowego się w tej mierze nie dzieje. Co więcej, sytuacja jest coraz bardziej niepokojąca. Rosja odbudowuje swoją strefę wpływów, a Polska może być w niej mocno zakotwiczona. Gdyby była niezależna energetycznie, na pewno miałaby lepszą sytuację.

Sprawa polityki energetycznej, skuteczne uniezależnienie się od dostaw z Rosji musi być jednym z elementów odbudowy polskiego państwa. Bez tego polskie bezpieczeństwo narodowe nie zostanie wzmocnione. Realia kotwiczące Polskę w rosyjskiej strefie oddziaływania muszą dziś być odbierane jako potencjalne zagrożenie.

Jak zatem oceniać decyzje rządu SLD oraz PO-PSL, które zaprzepaściły szansę na lepszy bilans energetyczny Polski? Czy za tymi decyzjami stoi niebezpieczny dla polskiej podmiotowości plan? To błąd, głupota czy… zdrada?

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.