Szykuje się wielki powrót Drzewieckiego do polityki?! "Miro" o krok od decyzji...

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
wPolityce.pl/tvn24
wPolityce.pl/tvn24

Niebywały tupet - to z pewnością charakteryzuje Mirosława Drzewieckiego. Popularny „Miro” - bohater afery hazardowej, preferujący spotkania na cmentarzach - w studiu tvn24 krytykował kampanię billboardową PiS.

Zasady obowiązują! (…) To jest takie zdziczenie - napisanie, że ktoś jest sitwą, gdy nic tego nie potwierdza, jest nadużyciem!

— złościł się Drzewiecki.

Co jednak wydaje się ważniejsze - Drzewiecki ma najwyraźniej dużą chrapkę na powrót do polityki. Przedstawił się w „Faktach po Faktach” jako „członek Platformy i prywatny obywatel”, ale gdy dziennikarz zapytał:

I kandydat na kandydata na posła? Możemy to już powiedzieć?

Drzewiecki odparł:

Wybory za półtora roku, mam dużo czasu, by na ten temat mówić…

— urwał wyraźnie speszony.

Były minister sportu jest o krok od powrotu. Skompromitowany polityk Platformy ubolewał nad tym, że politycy PiS śmią określać rząd „sitwą”:

Myślę, że to w stylu PiS – nie jestem zaskoczony. Proszę pamiętać, że to wszystko zostało uregulowane – za prywatne spotkania trzeba płacić własnymi pieniędzmi

— mówił.

Po czym atakował PiS za… wydawanie publicznej kasy:

Za czyje pieniądze te billboardy ukazują się na ulicach polskich miast? To są pieniądze podatników! To obrzydliwe! Moje koleżanki i koledzy to bardzo przyzwoici ludzie!

— złościł się Drzewiecki.

Apelował, by nie oceniać Platformy krytycznie po nagraniach, bowiem „wszędzie się może wszystko wydarzyć”, a sam odniósł się też do kupowanych przez polityków Platformy obiadów na koszt podatnika:

Staram się pić wina w domu… Piję tylko białe wino

— żartował.

Panie ministrze - licząc, że wszyscy zapomnieli o aferze hazardowej, może się pan przeliczyć. To jednak niebywałe, że Drzewiecki - człowiek doszczętnie skompromitowany jako polityk - robi dziś za eksperta. I ma chrapkę na powrót. Wielki powrót. Czy mu się uda?

svl, tvn24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych