W BOR mają polecieć głowy za taśmy prawdy. A po Smoleńsku były awanse…

fot. Grzegorz Rogiński/CIR
fot. Grzegorz Rogiński/CIR

Słuszną linię ma nasza władza! Bartłomiej Sienkiewicz ma zrobić czystkę w podlegającym mu Biurze Ochrony Rządu, bo to przecież skandal, że służby nie uchroniły swego zwierzchnika od podsłuchów, gdy z Markiem Belką spożywał ośmiorniczki. Toż bezpieczeństwo szefa MSW zostało narażone na szwank.

Do końca wakacji będą zmiany w Biurze Ochrony Rządu. Trwa w tej chwili przegląd procedur i instrukcji. Tak jak zapowiedziałem z trybuny sejmowej, do końca wakacji zapewne powstanie pewien system zmian koniecznych w tej służbie. To jest naturalne, że instytucje rozwijają się czasami skokowo, to znaczy są wydarzenia, które pokazują konkretne problemy

— oświadczył niedawno Sienkiewicz.

Święta racja, panie ministrze. Taśmy prawdy rzeczywiście okazały się „konkretnym problemem”, ukazując rozkład państwa, o którym mówi pan, że „działa tylko teoretycznie”. Jeśli wierzyć, że za aferą taśmową stoi „gang kelnerów”, to nic dziwnego, iż drży pan o swoje bezpieczeństwo, skoro BOR dał się w dziecinny sposób ograć facetom w fartuchach. Reakcja będzie więc sroga – polecą głowy.

Jest to absolutnie zrozumiałe, że w BOR za aferę powinno polecieć parę głów, ponieważ w normalnym państwie nie do pomyślenia jest sytuacja, że ofiarą podsłuchów staje się człowiek, który stoi na czele służb. Nikt już nie ma wątpliwości, że to była totalna kompromitacja, bo czymś nie do pomyślenia był właśnie brak ochrony kontrwywiadowczej dla ministra spraw wewnętrznych

— zwraca uwagę poseł Józef Rojek z klubu parlamentarnego Sprawiedliwa Polska (ludzie Gowina + ludzie Ziobry).

Ciekawe, że stanowcze działania wobec BOR podejmowane są, gdy dzieje się „krzywda” obecnej ekipie rządzącej, a jakoś nie spieszono się z rozliczeniem szefostwa tej służby w sprawie niewspółmiernie poważniejszej – tragedii smoleńskiej.

Przy okazji afery podsłuchowej i ewentualnej odpowiedzialności właśnie BOR-u należy pamiętać, że ta formacja nie powstała w ubiegłym miesiącu czy nawet w ubiegłym roku, lecz w pełni funkcjonowała na przykład w kwietniu 2010 r. Jak działała w czasie zabezpieczenia lotu do Smoleńska, wszyscy wiemy - wszak zastępca ówczesnego szefa BOR usłyszał zarzuty niedopełnienia obowiązków podczas wizyty prezydenta w Katyniu oraz poświadczenia nieprawdy w dokumencie, a mimo to otrzymał awans na generała brygady, natomiast sam szef BOR po katastrofie smoleńskiej dostał kolejną gwiazdkę generalską

— przypomina Rojek w swym oświadczeniu poselskim.

I dodaje:

Dwie sprawy, a jakże różne zachowania władzy. A jakby tego było mało, okazało się, że obaj wspomniani panowie po odejściu na emeryturę szybko znaleźli intratne posady w strukturach cywilnych. Na przykład zastępcy szefa BOR stanowisko zaoferował sam Jerzy Miller, wojewoda małopolski, ten sam, który przewodniczył komisji, która opracowała niesławny raport dotyczący przyczyn katastrofy smoleńskiej.

Były szef BOR, gen. Marian Janicki, może dziś spokojnie zajmować się „obrotem chemią” jako Sekretarz Rady Nadzorczej (tak dostojnie jest obecnie tytułowany) Krakchemii S.A. Miał też zasiadać w radzie nadzorczej Gdowskich Zakładów Komunalnych.

A odpowiedzialność za Smoleńsk? Kto by się tym przejmował, poza garstką „oszołomów”. Grunt, że po zapowiadanych zmianach w BOR minister Sienkiewicz będzie mógł z dawnym spokojem oddawać się konsumpcji ośmiorniczek.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.