Szef MSZ bije kolejne rekordy egzotyzacji i infantylizacji. Pogubił się, czy nie może inaczej?

Radosław Sikorski nie pozwala o sobie zapomnieć. Niestety - dla Polski - z dnia na dzień narasta wrażenie, że szef MSZ albo pogubił się całkowicie, albo też nie może znaleźć już wyjścia z rozmaitych pułapek, w których tkwi. W każdym razie bije kolejne rekordy egzotyzacji i infantylizacji, choć przecież i poprzednie osiągnięcia wyśrubował mocno. To zaczyna wyglądać bardzo niebezpiecznie. Dla Polski przede wszystkim.

Oto Polska Agencja Prasowa dotarła do wystąpienia, które podczas narady w ubiegłym tygodniu wygłosił minister spraw zagranicznych. Szef polskiej dyplomacji przedstawił dziesięć mitów dotyczących użycia siły w polityce międzynarodowej. PAP tak streszcza owo wystąpienie (nie bez przyczyny przytaczam całość wystąpienia):

Jeden z nich [mitów - JK] zakłada, że „szczęście sprzyja odważnym”. „Obawa przed byciem postrzeganym jako słabeusz powoduje, że chcemy zachowywać się odważnie. Nie wiedząc, w którym momencie się zatrzymać, zaczynamy niebezpieczne, lekkomyślne działania” - mówił szef polskiej dyplomacji.

W jego opinii mitem jest także przekonanie, że „państwa są w stanie kalkulować własną siłę”. Zwrócił uwagę, że „często nie docenia się przeciwników i przecenia własne siły”. Jak przekonywał, „wojny są wynikiem zbytniej pewności siebie oraz błędnej oceny zdarzeń”. „W globalnej polityce większy umiar i powściągliwość będą bardziej docenione, szczególnie przez następne pokolenia” - uważa Sikorski.

Za mit minister spraw zagranicznych uznaje też przekonanie, że „gospodarcza niezależność jest definitywnym gwarantem pokoju”.

Jak zaznaczył, gospodarcza niezależność pomaga, ale to znacznie za mało, aby zagwarantować bezpieczeństwo.

Nie możemy nigdy zapomnieć o dialogu politycznym tak, aby zapewnić wzajemne zrozumienie i konsensus, które pozwalają na tworzenie zasad i pomagają osiąganiu wyższych celów” - powiedział Sikorski.

Mitem jest również to - zdaniem ministra - że „równowaga sił jest najlepszym modelem w relacjach między państwami”. Według Sikorskiego „długotrwały pokój jest możliwy jedynie w świecie znaczących i poważnych instytucji i pod rządami prawa”.

Do mitów szef MSZ zalicza też przekonanie, że „napięcia międzynarodowe są korzystne dla stosunków wewnątrz państwa”.

Kryzys za granicą może mobilizować obywateli, zbliżając ich do rządzących i jest kuszące grać na podstawowych instynktach społeczeństwa, ale mobilizacja przeciwko wrogowi powoduje, że napięcia stają się niezwykle trudne do wyeliminowania” - argumentował Sikorski.

Jak przekonywał, „nacjonalizm jest jak ogień”.

Trochę może ogrzać dom, ale zbyt wiele może go spalić. Lepiej budować narodową tożsamość na pozytywnych osiągnięciach i wspólnych celach niż na fałszywych resentymentach” - mówił minister.

Sikorski nazwał też mitem przeświadczenie, że „napięcia da się kontrolować i można doprowadzić do ich deeskalacji, kiedy będzie to odpowiadało naszym interesom”.

Nigdy nie da się kontrolować napięć, a mała rzecz może być detonatorem” - podkreślił.

Jak przypomniał, do wybuchu I wojny światowej potrzebny był pojedynczy atak terrorysty.

Dziś możemy sobie wyobrazić potyczki wojskowe bez ofiar śmiertelnych lub nieuprawnione działania młodszych wojskowych” - zaznaczył.

Rozwiązaniem jest - zdaniem ministra - „prowadzenie szerokiego dialogu sektorowego, równoległego do dialogu na temat polityki zagranicznej”.

W czasach kryzysu priorytetem powinien być dialog między wojskowymi” - dodał.

Za mit Sikorski uznaje też opinię, że „wojna przynosi jednej stronie zwycięstwo a drugiej przegraną”. Według niego „w rzeczywistości rzadko tak jest, szczególnie we współczesnym świecie”, a „w kategoriach politycznych przeważnie obie strony przegrywają”.

Użycie języka siły w polityce to jedna z niebezpiecznych cech, charakteryzujących niektóre mocarstwa” - powiedział minister spraw zagranicznych.

Każde poważne państwo potrzebuje odpowiedzialnych sił wojskowych, ale nie mogą one być użyte jako narzędzia do zwiększenia prestiżu czy bogactwa. Jest to zarezerwowane dla sfery polityki gospodarczej i kulturalnej i podstawowy obowiązek naszej dyplomacji” - przekonywał Sikorski.

Za mit minister spraw zagranicznych uznaje też stwierdzenie: „to nie my rozpoczęliśmy konflikt, ale trwa on od zawsze”. Jak podkreślił, „popularne jest twierdzenie, że to druga strona konfliktu jest agresorem i zmusza nas do obrony”.

Nawet jeśli oznacza to użycie środków ofensywnych” - dodał.

Sikorski jest zdania, że „dobrze jest spojrzeć na siebie oczami swoich adwersarzy”. Na pewno - mówił - „znajdziemy wiele argumentów, które przemawiają za ich stanowiskiem”.

Ponadto - według szefa polskiej dyplomacji - mitem jest także, że „traktaty dotyczące granic są święte, a ich obrona powinna być podstawowym celem”. „Są sytuacje, kiedy dyskusje na temat granic są w konkretnym momencie nie do rozstrzygnięcia” - zaznaczył.

Uciekanie się do siły nie jest rozwiązaniem i zawsze powoduje dodatkowe konflikty. Narusza także prawo międzynarodowe i jest zdarzeniem do przyszłych nieporozumień” - powiedział Sikorski.

Lekcja jaka płynie z historii Europy - przekonywał minister - jest taka, że „jeśli nie można osiągnąć kompromisu w sprawie granic, sporu nie można traktować jako świętości”.

Za mit Sikorski uznaje także przekonanie, że „wojna jest kontynuacją polityki, tylko przy użyciu innych środków”. Być może - mówił - ale wojna wywiera ogromny wpływ na politykę; uwalnia, wcześniej ukryte, militarne podziały w społeczeństwie i wśród decydentów.

Dyplomaci i siły zachowujące się racjonalnie są często zakładnikami fałszywej dumy i pochwały siły. W czasie pokoju zawsze jest możliwość, by rozpocząć rozmowy o pojednaniu i jak pogodzić sprzeczne interesy. Jeśli ten czas zmarnujemy, wzrasta też ryzyko” - ocenił szef polskiego MSZ.

Jak dodał, „wszystkie te mity wywodzą się z europejskiego dziedzictwa”.

W czasie kulminacji kryzysu ukraińskiego, w dniach gdy Rosja przerzuca coraz bardziej zaawansowany sprzęt na Ukrainę, a Zachód wreszcie przychyla się do nieco twardszej reakcji na ekscesy Kremla, szef polskiej dyplomacji ma do powiedzenia polskim dyplomatom właśnie tyle: zbiór pustych banałów na poziomie hipisowsko nastawionego nastolatka. Twierdzenia ministra są bowiem, zwłaszcza na tle rosyjskiej agresji, nie do obrony, zresztą w naszej części świata nigdy nie były do obrony. Jak można przyznawać, że „użycie języka siły w polityce to jedna z niebezpiecznych cech, charakteryzujących niektóre mocarstwa”, a jednocześnie stwierdzać, że „długotrwały pokój jest możliwy jedynie w świecie znaczących i poważnych instytucji i pod rządami prawa”? Jaki sens ma moralizowanie, że siły zbrojne” nie mogą one być użyte jako narzędzia do zwiększenia prestiżu czy bogactwa” albo iż „uciekanie się do siły nie jest rozwiązaniem i zawsze powoduje dodatkowe konflikty”? Z takiego głoszenia nic przecież, poza skompromitowanym postulanctwem w stylu Ligii Narodów, nie wynika, i wynikać nie może. Nic, poza ogłupieniem opinii publicznej. To jest droga oddalająca nas od bezpieczeństwa, droga donikąd.

Niektóre ze zwrotów brzmią jakby były napisane na zamówienie kremlowskiej propagandy. Jaki jest cel głoszenia w lipcu 2014 iż „dobrze jest spojrzeć na siebie oczami swoich adwersarzy”, ponieważ na pewno „znajdziemy wiele argumentów, które przemawiają za ich stanowiskiem”? Czy polski ambasador w Kijowie ma przekazać takie stanowisko prezydentowi Poroszence? Czy dorzuci również złote zdanie, że „w czasach kryzysu priorytetem powinien być dialog między wojskowymi”?

Co ciekawe, według szefa polskiej dyplomacji - mitem jest także twierdzenie, że „traktaty dotyczące granic są święte, a ich obrona powinna być podstawowym celem”. Sikorski zaznacza, że mówi „o sytuacjach, kiedy dyskusje na temat granic są w konkretnym momencie nie do rozstrzygnięcia”, ale czy naprawdę powinien to mówić tuż po zaborze Krymu przez Rosję i w trakcie próby zaboru Doniecka, Ługańska i Słowiańska? Czy szef polskiej dyplomacji nie powinien także wiedzieć, że jakiekolwiek dywagacje o nieświętości granic podważają polską rację stanu?

Niektóre z tez Sikorskiego to istne kuriozum, np. jeden z obalanych „mitów”, twierdzi szef MSZ, głosi iż „gospodarcza niezależność jest definitywnym gwarantem pokoju”. Gdzie on to usłyszał? Gdzie wyczytał? Kto mu to powiedział? Kto przekonał, że to „mit”, który trzeba „obalić”?

Na informacje o przemówieniu, podanym przez wPolityce.pl, Sikorski zareagował zarzutem manipulacji.

Złośliwie nie wspominacie, że cały wywód, w obecności ministra SZ Wietnamu, dotyczył Azji. Szkalujcie śmiało…” -

  • napisał na Twitterze, dodając:

Mówimy o bezludnych wysepkach na morzu południowo chińskim. Spory terytorialne lepiej rozstrzygnąć dyplomacją a nie wojną.”

i dalej:

Manipulujecie. Mówiłem o sporach a nie o granicach. Zresztą Polska zrezygnowała z roszczeń teryt. na wschodzie rzecz pokoju.”

Problem w tym, że depesza PAP relacjonująca wystąpienie ministra do polskich ambasadorów Azję przywołuje tylko w jednym momencie - na końcu. Oto ten fragment:

Nawiązując do obecności gościa z Wietnamu - naradzie przysłuchiwał się wicepremier i minister spraw zagranicznych tego kraju Pham Binh Minh - Sikorski podkreślił, że potencjał i dziedzictwo Europy, w tym Polski „można zastosować w przypadku niektórych aktualnych problemów Azji”. „Wierzymy, że Polska będzie stanowić coraz ważniejszy czynnik w tym równaniu. Mam nadzieję, że nasz kraj może stać się inspiracją” - powiedział polski minister.

Oczywiście, depesza może być niepełna. Chętnie poznamy więc pełną treść wystąpienia ministra, tym bardziej, że główne tezy i tak już wypłynęły. Czy rzeczywiście minister przedstawiał swoje „filozoficzne” zalecenia pachnące liceum z zaznaczeniem, że należy stosować je wyłącznie w Azji, w gorących ostatnio relacjach chińsko-wietnamskich? Czy naprawdę była to tylko tania popisówa przed gościem z Wietnamu?

Swoją drogą: czy da się zalecać Wietnamczykom uleganie potężnemu i agresywnemu sąsiadowi, i równocześnie samemu stawiać opór? Chyba nie. Co wynika zarówno z logiki, jak i z praktyki ostatnich lat.

Ale rozumiemy zagubienie pana ministra: jego i jego rządu polityka wschodnia rozpadła się na tysiąc kawałków, i nie da się jej skleić. To jest bankructwo. Bardzo spektakularne, wręcz widowiskowe.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.