Wywiad Ludwika Dorna, czyli przykra sprawa. Były „trzeci bliźniak” chce jeszcze coś znaczącego zrobić dla Polski

Fot. TVN24/wPolityce.pl
Fot. TVN24/wPolityce.pl

Ludwik Dorn postanowił dać o sobie znać, i udzielił wywiadu „Wyborczej”. Przykra to lektura.

Przykra, mimo że Dornowi, który przecież pozostał niezwykle inteligentnym i bystrym obserwatorem rzeczywistości, udało się (jak to jemu) sformułować kilka celnych i błyskotliwych diagnoz sytuacji. Np.o tym, że polska klasa polityczna (w tym opozycja) jest na dobrej drodze do całkowitego prześlepienia zbliżającego się szczytu NATO w Newport. I dlaczego tak się dzieje. Czy o tym, dlaczego młodzi poparli Korwina. Czy też o tym, jak jest i będzie w PiS-ie i w PO. I jeszcze kilka innych.

Tylko że nad tym wszystkim przeważają niestety kolejne (bo już parę miesięcy temu formułowane) deklaracje, że „chciałby iść z Platformą” (to wydobyła „GW” do tytułu). Dorn mówił to już kilka miesięcy temu. I nic, Platforma milczy, Dorn przemawia więc do niej dalej.

Były „trzeci bliźniak” uzasadnia te deklaracje zdroworozsądkowo: jest za stary, żeby długo czekać, a chce jeszcze coś znaczącego zrobić dla Polski. A także formułuje ciekawe, i w jakiejś mierze słuszne diagnozy, tyczące destrukcyjnego wpływu wojny polsko-polskiej. Oraz propozycje konkretnych tematów, którymi – z korzyścią dla kraju – chciałby w ramach „współpracy z obecnym obozem władzy” się zająć.

I w czytelniku, nieskłonnym do zbytniego radykalizmu, za to skłonnym do szacunku wobec drogi życiowej Ludwika Dorna być może nie wzbudziłoby to odruchu aż tak silnej niechęci, gdyby nie jeden szczegół. Przy czym słowo „szczegół” jest tu używane mniej więcej w takim sensie, jak słowo „słoń” w powiedzeniu o tymże ssaku, który stoi pośrodku salonu, i wszyscy udają, że go nie widzą.

Otóż Dorn ze swadą analizuje istniejący w polskiej polityce „syndrom wroga absolutnego”. Proponuje Platformie, żeby z odwoływania się do tego pojęcia zrezygnowała, jego misja polityczna miałaby, można zrozumieć, między innymi temu służyć.

No tylko że to przecież właśnie Dorn kiedyś zrobił wszystko co mógł, żeby polska scena polityczna wyglądała właśnie w ten sposób. Kiedy teraz mówi, że przejdzie do Platformy, jeśli ta oczywiście stanie na wysokości zadania i go zechce, to nie jest tak jak gdyby angielski polityk zapowiadał przejście z Labour do torysów. To Dorn aktywnie uczestniczył przecież w kształtowaniu i utrwalaniu wizji tejże Platformy jako właśnie wroga absolutnego. To Dorn był jedną z czołowych postaci, kreującą – za rządów PiS i przed nimi – manichejski podział na siły światła i ciemności.

Przed chwilą (w sensie historycznym) uczestniczył i aktywnie kształtował wspólnotę, uznającą Platformę za zło absolutne. Teraz mówi, że przejdzie na stronę tego zła absolutnego.

Mógłby powiedzieć, że wtedy się mylił. Albo – że Platforma się zmieniła na korzyść. Albo – że zaszły w Polsce czy wokół niej jakieś takie horrory, które w ogóle unieważniły tamte podziały. Mógłby powiedzieć cokolwiek. A tu – nic.

W moim przekonaniu w polityce człowiek jest wart tyle, ile po sobie pozostawi

– mówi Dorn.

No właśnie. Jeszcze raz – bardzo przykra sprawa.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.