Wielowieyski o sąsiadach Polski: Jeżeli będzie im to pasowało, zniszczą każdą gałąź naszej gospodarki

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Nie ma jak rozmowy w rodzinnej atmosferze… Dominika Wielowieyska w ostatniej „Gazecie Wyborczej” rozmawia ze swoim tatą, Andrzejem Wielowieyskim. Biorąc pod uwagę miejsce tej publikacji rozmowa obfituje w zaskakujące wątki.

Polska nadal jest uzależniona od dwóch potężnych sąsiadów. (…) Rok 1989 przyniósł nam wolność w tym sensie, że te dwa opresyjne mocarstwa nie miały już dawnego charakteru. Ale o naszym położeniu nie wolno nam ani na chwilę zapominać!

— mówi Wielowieyski o geopolitycznych uwarunkowaniach polskiej polityki zagranicznej.

Dodaje, że „jest się przed czym bronić — przed nieuchronnym splotem interesów i ambicji w grze prowadzonej przez Niemcy i Rosję”.

Wielowieyski wskazuje, że polski „handel będzie się rozwijał dzięki kontaktom z Rosją”.

Jednak ten układ jest dla nas groźny. Szczególnie w obecnym systemie Unii Europejskiej, którą w gruncie rzeczy kierują trzy mocarstwa, a głos innych krajów jest dużo słabszy. Jeśli doszłoby do ścisłej współpracy z Europą, Rosja byłaby czwartym mocarstwem. I znowu bylibyśmy, jak w wieku XVIII i XIX, zależni od niemiecko-rosyjskiego układu

— wskazuje tata Dominiki Wielowieyskiej.

Andrzej Wielowieyski wskazuje, że „sami nie mamy możliwości i sił, żeby się skutecznie przeciwstawić interesom gospodarczym Niemiec i Rosji”.

Tyle diagnoza, z którą trudno polemizować. Jednak gdy Wielowieyski przechodzi do opisu poprawy polskiej sytuacji, jego tezy są już mniej zrozumiałe. Andrzej Wielowieyski brzmi bowiem, jak typowy zacietrzewiony euroentuzjasta, dla którego lekiem na całe zło jest Unia Europejska i Europa zdominowana przez kraje, przed którymi właśnie ostrzegał Polskę.

Jeżeli będzie im (Niemcom i Rosji – red.) to pasowało, zniszczą każdą gałąź naszej gospodarki. Zrobią wszystko, aby opóźnić modernizację polskiego systemu energetycznego, który jest jednym z największych wyzwań. Zablokują wspólne inicjatywy energetyczne Unii. Nasz eksport w dużej mierze zależy od współpracy z Niemcami, a Niemcy będą mieć trzy razy silniejsze powiązania i interesy z Rosjanami. Nie ma w tej chwili szans na wyrwanie się z tego sąsiedzkiego splotu. (…) Tylko Unia Europejska może nam minimalizować zagrożenia związane z układem niemiecko-rosyjskim. Nie wolno więc Unii kontestować ani osłabiać, bo jest dziś zabezpieczeniem naszej tożsamości i naszego bytu. (…) Musimy być w centrum decyzyjnym Unii i wejść do strefy euro niezależnie od ryzyka z tym związanego

— tłumaczy Wielowieyski i apeluje wprost o wejście Polski do strefy euro, a także o wyzbycie się narodowych charakterów państw i społeczeństwa.

Ważne jest, żeby Europejczycy poczuli się bardziej obywatelami Europy, żeby partie polityczne stały się partiami bardziej europejskimi i żeby media narodowe stały się mediami bardziej europejskimi. Oderwanie establishmentu europejskiego od opinii społecznej, partii narodowych i mediów także sprawia, że większe pole manewru mają ci trzej najsilniejsi gracze

— podkreśla.

Jak widać, globalna europejzacja krajów narodowych jest dla Wielowieyskiego najlepszą drogą… Drogą, która rozwiązać ma wszelkie problemy. Tych z kolei rozmówca swojej córki wymienia nie mało.

Andrzej Wielowieyski wspomina o problemach z dzietnością, emigracją, polską energetyką, innowacyjnością, kryzysie kapitału społecznego, kryzysie aktywności obywatelskiej. Lekiem na wszystko zdaje się ma być właśnie Unia Europejska. Wielowieyski na polski rząd chyba nie liczy, bo i nie wspomina o nim ani razu. Choć biorąc pod uwagę miejsce publikacji zapewne nie może to dziwić. W „GW” o rządzie w kontekście problemów Polski się raczej nie wspomina…

wrp

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych