Gadu-gadu, kij do zadu… „Nie dziwota, że Putin robi co chce i osiąga co chce…”

Fot. PAP/EPA/MIKHAIL KLEMENTEV/RIA NOVOSTI
Fot. PAP/EPA/MIKHAIL KLEMENTEV/RIA NOVOSTI

„Putin trwoni wszelkie zaufanie!” - piszą niemieccy komentatorzy. Gratuluję mądrości, wnikliwości, dalekowzroczności i innych „…ości”! Tak, jakby kremlowskiemu duce można było kiedykolwiek ufać. Ale, wychodzi na to, że Niemcy mu ufali - pisze Klaser.

Nie tylko oni zresztą, resetowiec Barack Obama też mu wierzył i już chciał zawierać partnerstwo miast między Waszyngtonem i Moskwą. Jak dziś twierdzą Amis, przejdzie do historii jako najgorszy prezydent USA. Ma jednak szczęście, jak do tej pory butami nikt w niego nie rzucił…

Nasz Bronisław „Bul”-Komorowski gościł akurat w Wa-wie koleżeństwo z urzędu, a mianowicie z Bułgarii, Czech, Estonii, Litwy, Łotwy, Rumunii, Słowacji i Węgier. W sprawie Putina oczywiście. Jak stwierdził „pą prezydą”, ich narada wykazała „zbieżność poglądów”, co pozwala mieć nadzieję, że na szczycie NATO państwa naszego regionu przemówią - tu cytat:

jeśli nie jednym głosem, to będą używały tej samej argumentacji.

„Gadu-gadu, kij do zadu…” - pisał w „Mieszczaninie szlachcicem” klasyk Molier. Prezydencką relację w formacie kieszonkowym powtórzyli dziennikarze. A, że żar z nieba leje, nikomu nie chciało się trudzić grzebaniem, co znaczy to zdawkowe: „jeśli nie jednym głosem…”. Przypadkowo znaczy wiele, a mianowicie, że zgody nawet w tym małym gronie co do postępowania z Rosja-Putina… - ni ma. Bułgarzy kombinują, jak wzorem Niemiec połączyć się z braćmi po cyrylicy gazową pępowiną poprzez Morze Czarne, South Stream się to nazywa, Węgrzy też zapomnieli o rzezi w ’56 i przedreptują z nogi na nogę na myśl o kawałku z rublowego tortu, Czesi, jak to Czesi, już w czasach II wojny nie mieli partyzantki, bo była zabroniona, u Litwinów cieszymy się tak wielkim posłuchem, że brzydzą się nawet polskimi nazwiskami itd.

Nie dziwota, że Putin robi co chce i osiąga co chce. Przy takim pojęciu unijnej jedności może być spokojny o organizację piłkarskich mistrzostw świata w 2018r. Znów będzie mógł zademonstrować jak nowoczesny i przyjazny jest jego wielki kraj. Tylko z drukowaniem map jeszcze bym się wstrzymał, bo nie wiadomo, dokąd za parę lat będą sięgały rosyjskie granice…

Świat zachowuje się tak jakby cierpiał na bulimię Alzheimera. To taka przypadłość, w której ktoś żre przez cały czas i zapomina się wyrzygać. W sezonie ogórkowym, poza sprawą samolotu, który tym razem nie rozbił się o brzozę, lecz o BUK, nasze media stawiają kabały, czy premiera Donalda Tuska zechcą w Brukseli. A, jeśli zechcą, czy się wyniesie. Jeśli się wyniesie, to zwieje przed problemami piętrzącymi się przed nim, jego partią i rządem - jak kapitan odholowywanej właśnie na złom „Concordii”. Jeśli zostanie, to my raczej będziemy musieli zwiewać przed katastrofą, choć po prawdzie do spieprzenia zostało już niewiele. Za to do naprawiania, tyle, że ho, ho… Przekonamy się o tym wkrótce, gdy z biorcy unijnych środków staniemy się dawcą - w terminologii brukselskich urzędników płatnikiem netto.

A propos Unii i dawców: sędziowie eurotrybunału rozpatrzyli właśnie skargę francuskiego geja, który chciał oddawać bliźnim krew, lecz nikt jej nie chciał. Jak orzekli eksperci, wprawdzie homosie są „grupą podwyższonego ryzyka”, znaczy, że w tym środowisku występuje więcej nosicieli wirusa HIV i zachorowań na AIDS niż wśród hetero, ale obowiązujący np. we Francji, czy w Niemczech generalny zakaz przyjmowania krwi od dawców kochających inaczej jest niesprawiedliwy i stanowi „pośrednią dyskryminację”. Tak w każdym razie podsumował posiedzenie główny mecenas Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości Paolo Mengozzi. Ma zatem Unia kolejną kwestię do uregulowania. Różnojęzyczne związki lesbijek i pederastów „powitały orzeczenie z zadowoleniem” i wyraziły nadzieję, że nie pozostanie ono w europarlamencie w stanie stand by. W końcu przecież biorcy i tak z reguły nie wiedzą od kogo dostają krew.

Cóż, jak mawiał Marek Hłasko, „człowiek rodzi się wbrew własnej woli, żyje bez przyjemności i umiera bez własnej woli”. A chodzi przecież o to, żeby wszystkim było miło…

Klaser

——————————————————————————————-

Najnowsza książka Marcela H. Van Herpena „Wojny Putina”.

Do nabycia wSklepiku.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.