Rządowy propagandysta wciąż wierzy w urok swoich opowieści i ustaleń poczynionych wraz z Moskwą

Fot. Youtube.pl
Fot. Youtube.pl

Maciej Lasek, skompromitowany ekspert lotniczy na rządowej pensji, kontynuuje swój rajd po mediach. Tym razem w rozmowie z „Super Expressem” powtarza, że sprawa zamachu nad Ukrainą powinna być badana przez MAK.

Ukraina podpisała porozumienie z innymi państwami byłego ZSRR o powołaniu wspólnego komitetu lotniczego — MAK, który bada takie wypadki

— przekonuje Lasek.

CZYTAJ TAKŻE: Maciej „Wujek Dobra Rada” Lasek wie jak rzetelnie badać katastrofę: „Najważniejszy dostęp do miejsca katastrofy i rejestratorów”

Pytany o stanowisko samego Komitetu Lasek wskazuje, że „MAK stwierdził, że z uwagi na złożoną sytuację na miejscu zdarzenia niezbędne jest przeprowadzenie międzynarodowego śledztwa”.

Najlepszy jednak jest koniec rozmowy. Lasek pytany był o to dlaczego obecnie wszyscy mówią o potrzebie umiędzynarodowienia śledztwa, a po tragedii smoleńskiej „oddaliśmy badanie katastrofy Rosjanom”.

Nie widzę tutaj żadnych analogii. Wszyscy są przekonani, że wczoraj mieliśmy do czynienia z aktem terroru. Dlatego nie mylmy tego z tragicznym wypadkiem, dość powszechnych w lotnictwie komunikacyjnym

— tłumaczy Lasek.

Jak widać rządowy propagandysta niczym narcyz wciąż wierzy w urok swoich opowieści i ustaleń poczynionych wraz z Moskwą. Choć sprawa reakcji na zamach nad Ukrainą pokazuje skalę kompromitacji oraz zdrady interesów narodowych po tragedii smoleńskiej, Lasek zdaje się dumny z dokonań swoich i rządu.

Skąd Lasek wie, czy w Smoleńsku również nie doszło do „aktu terroru”, jak nad Ukrainą? Zdaje się, że wytyczne w tej sprawie dostał cyrylicą…

wrp

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych