Radwański: Zachód przymykał oczy na politykę Putina. I stworzył politycznego Frankensteina. NASZ WYWIAD

Fot. Twitter.com
Fot. Twitter.com

wPolityce.pl: media na całym świecie zamarły, skupiając się na szokującym zamachu na cywilny samolot malezyjski, zestrzelony przez prorosyjskich terrorystów operujących na terytorium Ukrainy. Jak Pan odbiera te wydarzenia?

Robert Radwański: To, co się wydarzyło, jest pokłosiem tolerancji wobec polityki, którą Putin stosuje wobec własnego narodu i narodów ościennych już ponad 10 lat. To było tolerowane, a przypomnę, że takie działania Putin zaczął od Czeczenii, od wybuchów pod blokami mieszkalnymi w Rosji. To był pretekst do rozpętania drugiej wojny w Czeczenii. Potem było Naddniestrze, Gruzja, wiele innych wydarzeń, na które Zachód przymykał oczu. I stworzył w ten sposób politycznego Frankensteina, któremu właściwie wszystko wolno, który czuje się bezkarny. A co więcej, który stracił kontrolę nad całą zbrodniczą machinerią.

Część mediów zastanawia się, czy w tej sytuacji mogliśmy mieć do czynienia z pomyłką. W Pana ocenie to mogła być pomyłka?

Słucham tych nieszczęsnych „specjalistów” w mainstreamie i telewizjach, choć trudno ich słuchać. Oni mówią, że to jacyś fachowcy muszą odpalić te rakiety. Ja wiem jednak, że łatwo jest odróżnić samolot wojskowy od cywilnego. Zapewne ta ekipa, która odpaliła rakietę, strzeliłaby również do stada bocianów. To są tacy profesjonaliści. Skończyło się straszliwą tragedią.

Jak Pan odbiera obecną narrację medialną?

Patrzę z niedowierzaniem na te same gęby, które wygadywały bzdury na temat tragedii smoleńskiej, a teraz przekonują, że MAK może manipulować, że lepiej, żeby czarne skrzynki trafiły do Amerykanów, że to społeczność międzynarodowa powinna się zająć śledztwem. Ci ludzie mówili zupełnie co innego po katastrofie smoleńskiej. Chciałbym zobaczyć miny tych, którzy naigrywali się z ludzi, którzy mieli inne zdanie dotyczące tragedii smoleńskiej, tych, którzy puszczali sobie samolociki itd. Jestem ciekaw ich zdania.

Czy obecna sytuacja może mieć jakieś pozytywne skutki? Jest szansa, by wywrzeć nacisk na Rosję?

Można mieć obecnie pewne nadzieje, że uda się doprowadzić do wygaszenia konfliktu na Ukrainie, u naszych granic. W obecnej chwili mamy również większą szansę na wyjaśnienie sprawy katastrofy smoleńskiej. Teraz wszystkie siły i środki będą skierowane na śledztwo na Ukrainie. Prawdopodobnie te same ekipy mogłyby zbadać niektóre wątki dotyczące tragedii smoleńskiej. W tej sprawie potrzebna jest wola polityczna. Polskie ośrodki rządowe powinny wykorzystać tę koniunkturę. Nie jestem jednak przekonany, czy dokona tego ekipa Donalda Tuska czy jakaś inna ekipa…

Rozmawiał Stanisław Żaryn

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.