Żałosne boniobicie: cham w roli szlachcica, a były "tewulec" niemalże ze statusem pokrzywdzonego

fot. wPolityce.pl/profil Max Korwin-Cejrowski na FB
fot. wPolityce.pl/profil Max Korwin-Cejrowski na FB

„Przywalenie z liścia” (jak obecnie określa się szlachetną niegdyś czynność policzkowania) europosła Michała Boniego przez europosła Janusza Korwin-Mikkego może stać się znakiem (TW „Znakiem”) naszych czasów.

CZYTAJ WIĘCEJ: Korwin-Mikke zaatakował „z liścia” Boniego. To spełnienie „obietnicy sprzed lat”. Sprawa trafi do prokuratury

W państwie, które „istnieje tylko teoretycznie” coraz więcej będzie żałosnego pajacowania, którego przejawem jest mordozbicie Boniego, a coraz mniej demokracji pełną gębą.

Korwin-Mikke, spotwarzając ręcznie Boniego, chce robić za szlachcica, choć jego wypowiedzi o kobietach świadczą, że bliżej mu do chamów. Trudno też oprzeć się wrażeniu, iż głównym, jeśli nie jedynym, motywem działania europosła, który chce zrobić z Parlamentu Europejskiego burdel, jest podtrzymanie rozgłosu wokół własnej osoby.

A Boni? Padł ofiarą napaści, ale jakoś trudno mu współczuć. Może dlatego, że dostał w twarz, którą stracił. Dawny tajny współpracownik bezpieki, który w 2007 r. publicznie przepraszał i wyznawał swoje przewiny, by „oczyścić” sobie drogę do stanowisk w rządzie, wywołuje co najmniej niesmak. Po czynie Korwin-Mikkego, paradoksalnie może stroić się w „status pokrzywdzonego”.

I jeszcze jedna refleksja. Kiedyś spoliczkowany wyzywał policzkującego na pojedynek. Dziś bojowo ćwierka na Twitterze. Małe to i żałosne.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.